Mieszkańcy krajów rozwiniętych dawno zrozumieli, że ustawiczne kształcenie jest dziś nie tyle kluczem do sukcesu, co warunkiem przetrwania. Technika, gospodarka, rynek pracy pędzą naprzód tak szybko, że kto się nie szkoli, zostaje w tyle. I traci.
Wszystko to zdaje się oczywiste, ale nie w Polsce (z wyjątkiem dużych firm – te szkolą na potęgę). „Nie szkolę, bo pracownicy mają odpowiednie umiejętności” – tak mówi 84 proc. mikroprzedsiębiorców i 75 proc. właścicieli małych firm. Ich odsetek rośnie w sytuacji, gdy – z całym szacunkiem dla wspaniałego pokolenia rodzimego biznesu – kultura zarządzania i organizacji w wielu firmach zahacza o czasy Gomułki.
Skąd bierze się niechęć Polaków do publicznych szkoleń? Jednym z powodów jest to, że wymyślali nam je dotąd urzędnicy, a część ich pomysłów była od czapki. Na wielu kursach korzystały tylko firmy, które je prowadziły. A prowadziły dlatego, że dały w przetargu najniższą cenę. Która nie chce iść w parze z dobrą jakością.
Kiepska jakość zniechęciła do kursów rzeszę Polaków. Podniesienie jakości jest więc kluczem do wszystkiego. Powinna nad tym debatować cała Polska, w tym nasza rozgadana – za przeproszeniem – klasa polityczna.
Stworzony w Krakowie pionierski, przejrzysty i logiczny system finansowania i zapewnienia jakości szkoleń powinien stać się przedmiotem ożywionej publicznej debaty. Tym bardziej, że tak wielu – biznesmenów, ale nieoficjalnie także urzędników – chciałoby go po cichu pogrzebać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?