Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kuchnia jak Magnes

Redakcja
Fot. Maciej Lercel/ www.fotowy.pl
Fot. Maciej Lercel/ www.fotowy.pl
Miało być dzisiaj o Magnesie na placu Mariackim, ale będzie o innym miejscu również na literę "M" o Manufakturze na ulicy Przewóz, czyli w zupełnie innej części Krakowa. Obiadu tam nie planowałam, trafiłam przez przypadek...

Fot. Maciej Lercel/ www.fotowy.pl

Ani Starmach

Restauracja ta znajduje się na uboczu, a mimo to w środku większość stolików była zajęta - dobry znak pomyślałam. Wnętrze dość minimalistyczne: jasne stoliki, rzędy czerwonych krzeseł, gdzieniegdzie świeże zioła, a na półkach wybór ogólnodostępnych książek kucharskich. To świetny pomysł, bo miło się je przegląda, oczekując na zamówione dania. Miło też czyta się kartę menu: bo krótka, konkretna i bardzo obiecująca: Wybór ciabatt, pizz i makaronów, czyli typowe "standardy", ale obok nich kilka "ciekawostek": ryby, burgery, kacze udka...

Aura była typowo listopadowa: zimno i ponuro, więc nie mogłam sobie odmówić rozgrzewającej zupy, a że nie mogłam podjąć decyzji, jakiej, zamówiłam aż dwie: krem z zielonego groszku i mięty oraz pomidorowo-paprykowy. Były smaczne, ale... Ale mało wyraziste, mało zdecydowane, zbyt lekko doprawione. Dodatkiem do zielonego kremu był boczek i..., cudownie się z groszkiem komponujący, tylko czemu było go tak niewiele? Nie wiem, nie wiem też, czemu w kremie czerwonym smak pomidorów zupełnie zabił smak papryki, a przecież miał być to kremowy duet, te warzywa miały się uzupełniać. Z niecierpliwością czekałam na dania główne: risotto z warzywami i leśnymi grzybami oraz burgera wołowego z frytkami belgijskimi. Niestety, frytek zabrakło, były natomiast smażone ziemniaczki w mundurkach (czy to nie dziwne, że nie zabrakło ziemniaków, a zabrakło frytek?). Burger był... nijaki. Mocną jego stroną było mięso, solidny kawałek, dobrze doprawiony i wysmażony, niestety, towarzyszyła mu niedobra bułka, słabo przypieczona, sos niedobry bardzo i wspomniane ziemniaki tłuste i przesuszone. Niestety, z risotto nie było lepiej, a szkoda, bo ryż ugotowany był idealnie. Problem tkwił w grzybach, źle potraktowanych, źle przygotowanych, całkowicie pozbawionych smaku, sytuacji nie uratowały warzywa, których było zbyt mało, by zmienić ogólne wrażenie.

Manufaktura dużo obiecywała, świetnie wyglądała, ale źle smakowała. Możliwe, że miałam pecha... Może przychodzi się tam na pizze i makarony? Ale nie można przecież jeść tego w kółko, a zdaje się, że krakowscy restauratorzy często o tym zapominają. Mieszkająca w okolicy znajoma twierdzi, że w Manufakturze najlepsze są lunche: niedrogie, urozmaicone, konkretne. Może to i racja, ale nie dane mi było trafić tam w godzinach podawania lunchu, może innym razem, choć kolejnego posiłku na ul. Przewóz na razie nie planuję...

Zamiast niesmacznych obiadów, lubię te bardzo udane - do takich należał ten w Magnesie, o którym za tydzień. Skoro czekaliście na tę recenzję tydzień, chyba możecie poczekać i kolejny. Mam nadzieję, że to zaostrzy wasz apetyt: na flan z delikatnych ziemniaków, tatar z jajkiem przepiórczym, krem brulle tymiankowo-cytrynowy... Czy smakują tak dobrze jak wyglądają? O tym już za tydzień!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski