Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto zapłaci państwu więcej

Zbigniew Bartuś
archiwum
Kontrowersje. Rząd potrzebuje pieniędzy i zamierza wycisnąć dodatkowe miliardy złotych od firm. Na celowniku znalazły się te, które - zdaniem PiS - notorycznie unikają podatku. Ale czy to je naprawdę dopadnie i ostrzyże fiskus?

Dodatkowe 50 mld zł z podatków chce uzyskać rząd, bo co najmniej tyle trzeba na realizację podstawowych obietnic PiS. Komu państwo zabierze te pieniądze? Powiedzmy to wprost: przedsiębiorcom. Jakim? PiS podkreśla, że chodzi o oszustów. Jak to zrobi?

Program PiS zakłada zostawienie większej gotówki w kieszeniach „szarych Polaków”. służyć temu będzie podwyższenie kwoty wolnej od podatku dochodowego, a pośrednio także - windowanie płacy minimalnej, zwłaszcza stawki godzinowej na umowach zleceniach. Dojdzie do tego „500 zł na dziecko”. Teoretycznie „szary Polak” powinien się więc cieszyć, jednak zapewne i on zapłaci za to, że rząd chce mu zrobić dobrze.

Plan wyciśnięcia dodatkowych 50 mld zł jest nad wyraz ambitny, zważywszy że wpływy z podatku od firm (CIT) wynoszą dziś 30 mld zł rocznie, a z VAT - 124 mld zł. Udział tych podatków w dochodach budżetu (300 mld zł) i w PKB maleje. Rząd zapowiada odwrócenie trendu. Jak chce to zrobić?

W przypadku CIT największym problemem jest tzw. optymalizacja podatkowa. Stosują ją „od zawsze” międzynarodowe korporacje (nie tylko handlowe i banki) - obejmuje ona różne narzędzia i konstrukcje prawne pozwalające wyprowadzić z Polski zyski i nie płacić podatku dochodowego lub płacić sumy niewspółmierne do przychodów. Ostatnio podobne triki zaczęły stosować duże, a nawet średnie polskie firmy, tłumacząc, że inaczej przegrają konkurencję z globalnymi potentatami.

Problem z „optymalizacją” mają wszystkie kraje UE i inne państwa rozwinięte. Próbują walczyć z tym zjawiskiem „dozbrajając” skarbówkę: tworząc bardziej restrykcyjne przepisy i zaostrzając ich stosowanie. W praktyce oznacza to dokręcanie śruby przedsiębiorcom. W większości krajów stosuje się tzw. klauzulę obejścia prawa (unikania opodatkowania). Zakazuje ona tworzenia konstrukcji prawnych, których jedynym celem jest uniknięcie lub obniżenie należnych podatków. Jeśli fiskus udowodni komuś taką praktykę, stosuje drakońskie kary (nie tylko finansowe, ale i inne, z więzieniem włącznie).

W Polsce też była taka klauzula, lecz została uchylona jako niezgodna z konstytucją. Poprzedni rząd chciał ją przywrócić, ale w gorącym okresie kampanii wyborczej premier Ewa Kopacz kazała resortowi finansów zrezygnować z tej idei. Rząd PiS na pewno do niej wróci. W resorcie finansów już działa zespół analizujący konstrukcje służące optymalizacji podatkowej. Uchwalenie przepisów zapobiegających temu zjawisku jest kwestią miesięcy.

Jeszcze szybciej PiS wprowadzi podatek bankowy (od aktywów) oraz podatek od sieci handlowych - chce dzięki temu wycisnąć dodatkowe 8,5, a może nawet 10 mld zł. Już dzisiaj widać, że i banki, i sieci będą próbowały przerzucić całe koszty tych danin na swych klientów i kontrahentów oraz pracowników.

Banki podnoszą opłaty i prowizje (więc zdrożeją kredyty m.in. dla polskich firm), sieci dociskają swych polskich dostawców, żądając obniżenia cen towarów - a nie ma z czego obniżać, chyba że producenci znów zetną pensje pracownikom. W bankach trwa w najlepsze „optymalizacja” zatrudnienia (w mijającym roku pracę straciło ponad 2 tys. osób), a markety nadal na niespotykaną skalę zatrudniają ludzi z agencji pracy tymczasowej, przeważnie na śmieciówkach.

Coraz wyraźniej widać więc, kto zapłaci owe 10 mld złotych „na ważne cele społeczne”. Raczej na pewno nie będą to wielkie międzynarodowe korporacje, ale ich klienci - „szarzy Polacy” i drobni przedsiębiorcy.

Podobnie może to wyglądać na froncie walki z oszustwami VAT. Wojnę z tym zjawiskiem, a ściślej z mafijnymi grupami, które zarabiają na tym procederze więcej niż na narkotykach, prowadzą wszystkie kraje UE. Z doświadczeń państw, którym udało się odnieść jakiekolwiek sukcesy, wynika, że „uszczelnienie systemu” wymaga gruntownego doposażenia i przeszkolenia aparatu skarbowego oraz bardzo restrykcyjnej polityki wobec firm. I to wszystkich. Oznacza również zwiększenie wymagań biurokratycznych.

Alternatywą byłoby radykalne uproszczenie przepisów - co jest od lat głównym postulatem organizacji polskich przedsiębiorców - a najlepiej ich ujednolicenie w skali całej UE. Na to się jednak nie zanosi. Przeciwnie: PiS-owski projekt nowelizacji ustawy o VAT zakłada wyraźne zwiększenie obowiązków przedsiębiorców oraz zmianę wielu procedur.

Firmy będą musiały informować skarbówkę o działaniach wpływających na zmniejszenie podstawy opodatkowania, zmniejszenie zobowiązania podatkowego lub zwiększenie podatku naliczonego. Jeżeli podatnik tego nie zrobi lub skłamie, zapłaci 46 proc. VAT. Podatnicy zwolnieni z VAT będą musieli składać informację (roczną lub kwartalną). Jeśli nie - zapłacą 23 proc. podatku.

[email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski