Od pierwszej klasy szkoły podstawowej po maturę, przez kilka godzin dziennie, przebywaliśmy face to face. Oni spoglądali na mnie ze ściany, ja - znudzony lub wystraszony - siedziałem w ławce. Nie zwracałem na nich uwagi, byli taką samą częścią otoczenia jak zacieki na ścianach, piec, w którym tercjan codziennie rozpalał ogień, plansze z pantofelkiem, toczkiem, a może rozwielitką. Było ich czterech. Bierut. Przepasany orderową wstęgą Rokossowski, którego moja babcia nazywała „kosookim Moskalem”. Połyskujący łysiną Cyrankiewicz. I wreszcie najważniejszy z nich, najbardziej dostojny - Stalin.
Epoka portretów trwała od dawna. Władcy zawsze lubili utrwalać swoje oblicza - na portretach, odlewane w pomnikowym brązie, wybite na monetach. Czasami kończyło się to dla nich tragicznie. Ludwika XVI, który chciał uciec po kryjomu, sankiuloci pojmali dzięki temu, że ktoś rozpoznał jego twarz, znaną mu z monet. Pamiętam, jak na hiszpańskich bazarach sprzedawcy, pokrzykując ze złością, rzucali na ziemię monety z wizerunkiem Franco. Już nieliczne, bo zastąpione przez królewskie oblicze Juana Carlosa. Wróćmy jednak do portretów...
Z tych władców, które spoglądały na naszych dziadków i pradziadków, ocalał tylko jeden. Nikt przy zdrowych zmysłach nie potrafi sobie wyobrazić współczesnego polskiego mieszkania z portretem niemieckiego cesarza lub rosyjskiego cara. Tymczasem Franciszek Józef I tu i ówdzie zdobi ścianę.
Ba, nawet w tej chwili zerka na mnie znad biurka. To taka nasza, galicyjska specjalność. Warszawiacy, podobnie jak inni królewiacy, nie potrafią zrozumieć naszego żartobliwego, po trosze szyderczego kultu Franza Josepha. A przecież jeszcze nie tak dawno ów kult nie miał w sobie nic żartobliwego. Profesor Szczepański, znany socjolog, był także autorem wspaniałych wspomnień pod kiepskim tytułem „Korzeniami wrosłem w ziemię”, w których wspomina, iż chłopi spod Cieszyna, protestanci w wieku jego rodziców, zachowali cesarskie portrety. Bo - jak mówili - za panowania cysorza piniądz był zdrowy, a ceny niskie - bo dbał o to sam FJI.
Cesarski portret, tak haniebnie potraktowany przez muchy w powieści o dobrym wojaku Szwejku, wrócił z dalekiej przeszłości. Jest jednak postać, której portrety nigdy nie znikły z polskich domów. Józef Piłsudski. Jego portrety spotykało się wszędzie, kiedyś na podobiznę marszałka trafiłem nawet w Tel Awiwie. O wiele rzadziej trafiały się portrety jego wielkiego antagonisty Wincentego Witosa. Owszem, widziałem je po wsiach, a w Krakowie tylko w dwóch miejscach - w redakcji tygodnika „Wieści” (naczelny, red. Stanisław Słupek, dostał za portret pisemną naganę) i w prywatnym mieszkaniu przy ulicy św. Gertrudy. Stamtąd wyszedł tuż przed śmiercią Narcyz Wiatr, „Zawojna”, jeden z dowódców Batalionów Chłopskich. Kilkaset metrów dalej trafiły go na Plantach ubeckie kule. Znów historia wykrzywia się złośliwie; prawica zżymała się na jego rzekome komunizowanie, komuniści zamordowali...
Nikt nie wywiesiłby w dzisiejszej Polsce portretu cara, ale również Stalina, ciągle obecnego na moskiewskich demonstracjach. Mundurowi staruszkowie pokryci medalami od ramion aż do pasa dźwigają konterfekty Wielkiego Językoznawcy, a mnie przypomina się dzieciństwo. Olbrzymie, ciągnące się przez kilka pięter portrety zwane wcierkami (w białe płótno plastycy wcierali czarną pastę do butów). Bierut, Rokossowski i Czterej Wielcy - Marks, Engels, Lenin, Stalin - widomy dowód ewolucji: Marks brodaty, Engels mniej owłosiony, Lenin już tylko z małą bródką, a Stalin z wąsami. Zresztą w Związku Sowieckim był obecny przez cały czas. Zwłaszcza w Gruzji, gdzie jego wizerunki ozdabiały okna samochodów, sklepy, ba, nawet na bazarze generalissimus patronował straganowi, w którym nielegalnie sprzedawano czaczę, winogronowy bimber.
Październik wymiótł Stalina. Nie tylko ze ścian, ale także z literatury. Z popaździernikowego wydania powieści Machejka znikło zdanie „ze ściany dobrotliwie uśmiechał się Stalin”.
Później Gierek przepędził portrety. A jeszcze później w polskich domach pojawił się Jan Paweł II...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?