Młody człowiek zadzwonił do szkoły i poinformował dyrekcję o podłożonej bombie. Zanim na miejsce przyjechała policja, w placówce zaczęła się ewakuacja uczniów, nauczycieli, pracowników. Policjanci sprawdzali obiekt, szukając ładunku wybuchowego. Niczego takiego nie znaleźli. Po dwóch godzinach lekcje były kontynuowane.
Natomiast policja zaczęła poszukiwanie sprawcy fałszywego alarmu. Stróże prawa ustalili, że to niespełna 17-letni uczeń. - Został przesłuchany i przyznał się, że jest sprawcą całego zajścia. Zrobił tak, ponieważ miał nadzieję, że dyrekcja szkoły odwoła w tym dniu lekcje. Jego sprawę rozpatrzy sąd dla nieletnich - poinformował podinsp. Marek Korzonek, rzecznik policji.
Policjanci zaznaczają, że od 2012 roku są surowe kary za takie przypadki. Przestępcy grozi od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności. Karze podlega ten, kto wie, że zagrożenie nie istnieje, a zawiadamia o nim, stwarza przekonanie o istnieniu zagrożenia i wywołuje działanie administracji szkoły oraz policjantów, co miało miejsce w tym przypadku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
