Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzeszowice. Czyczowie w smutnawym Sorrento mają już wieczną randkę

Barbara Ciryt
Barbara Ciryt
Barbara Czycz z czasów małżeńskich w latach 70. ubiegłego wieku
Barbara Czycz z czasów małżeńskich w latach 70. ubiegłego wieku Fot. Archiwum rodzinne
Połączył ich ślub i grób. Choć był też rozwód i rozłąka, to Stanisław Czycz z żoną Barbarą spoczęli w jednej mogile.

Na grobie Czyczów ziemia niedawno została przekopana. To tu przywieziono urnę z prochami Barbary Sommer-Czycz, byłej żony literata z Krzeszowic. W ostatnich latach zawsze przyjeżdżała na Czyczowanie, czyli spotkania przyjaciół Stanisława Czycza i pasjonatów jego literatury. Odwiedzała z nimi miejsca, które opisywał, porównywała do tych zapamiętanych z młodości.

Pani Barbara przyjechała najpierw z Nowego Sącza do Krakowa. Podbijała miasto. Zaczęła studiować medycynę, potem zajęła się kosmetologią, pracowała, prowadziła życie towarzyskie, spotkała Stanisława Czycza, wzięła z nim ślub, urodziła mu syna Andrzeja. Zamieszkali w Domu Literatów przy ulicy Krupniczej w Krakowie.

Niektórzy mówili, że Czycz to dziwak. Inni uznają go za kultowego pisarza. - Czy Staszek był dziwny? - Barbara Sommer-Czycz, była żona poety powtarzała zadane pytanie. Zastanawiała się. - Jak każdy twórca, był trudnym człowiekiem. Wstawał o 4 rano, czasem szedł na spacer, po pięciu kawach i dwóch godzinach znów szedł spać - opowiadała nam pani Barbara przed kilkoma laty.

W czasach młodości żona Czycza często odwiedzała Krzeszowice, bywała w domu rodzinnym męża. Poznawała miasteczko, które jej Staszek opisywał w opowiadaniach jako smutnawe Sorrento.

Zobaczcie niesamowitą panoramę Krakowa [ZDJĘCIA]

Czycz opisał mnóstwo miejsc w swoim Miasteczku, bo tak też w opowiadaniach nazywał Krzeszowice, a ludzie, których tu znał i spotykał zostali bohaterami jego utworów.

- Gdy pierwszy raz przyjechałam do Krzeszowic na randkę ze Staszkiem, przekonałam się jak trafnie opisuje ludzi. Szliśmy przez miasto, gdy ktoś nas mijał i kłaniał się, od razu wiedziałam kim jest w jego opowiadaniach, nie musiał mi przedstawiać - opowiada Barbara Sommer-Czycz.

Każdy z bohaterów opowiadań miał pseudonim, ale czytelnicy z Krzeszowic bezbłędnie wskazywali z nazwiska, kto kryje się za pseudonimem. Ulubiony bohater Czycza to „Pimavera”, czyli nieżyjący już Kazimierz Kasprzyk, „Gioconda” to zmarły już także Bronisław Kurdziel. Było ich jeszcze wielu: „Ataman”, „Mikado”, „Wódz”, „Admirał” i inni.

Tych bohaterów, ale i życie rodziny Czyczów poznała dobrze Dorota Niedziałkowska z Lublina, która pisząc pracę doktorską zgłębiała twórczość literata z Krzeszowic. Opisuje pierwsze spotkania z wdową po Czyczu. W 2005 roku wspólnie z Piotrem Mareckim złożyli jej wizytę w Domu Literatów przy ul. Krupniczej.

- Obdarzona włoskim temperamentem, ciepła i serdeczna, ugościła nas herbatą i długą opowieścią o mężu, a także przedstawiła nas synowi Andrzejowi. Zgodziła się również, abyśmy przejrzeli pudła z archiwaliami. Poszukiwaliśmy wtedy materiałów mogących posłużyć do wydania „Arwa”, eksperymentalnego utworu o malarzu Andrzeju Wróblewskim. Ku naszej radości - jedno z pudeł zawierało rulon papierów, najpełniejszą wersję nieukończonego tekstu, zamówionego przez Andrzeja Wajdę jako scenariusz filmowy - wspomina Dorota Niedziałkowska.

To jej pani Barbara opowiadała o tym, że mąż był duszą towarzystwa, że mimo ostrego języka był delikatny, wrażliwy, dżentelmeński.

- Potrafił przywieźć jej śnieżyczki w pudełeczku od papierosów, pierwsze kwiatki z ogródka z Krzeszowic - pani Dorota przypomina fragmenty rozmów z wdową po Czyczu. Wspomina też o zaufaniu poety do żony. - Czycz nie opowiadał jej o utworach, nad którymi pracował. Kiedy coś napisał, dawał jej do przeczytania i pytał o zdanie. Bardzo jej to imponowało - mówi.

Jednak były też trudne chwile. A Stanisław Czycz oddawał się swojej twórczości. Czasem na długie tygodnie wyjeżdżał do Krzeszowic. Pani Barbara prowadziła dom, pracowała na życie i doszła do wniosku, że już nie chce być żoną Czycza. Wzięli rozwód, ale mieszkali w jednym domu. W końcu wyjechała do Austrii. Tam nawet wyszła drugi raz za mąż, ale - jak sama przyznała - to drugie małżeństwo dało jej tyko „papiery”. Tam odwiedzał ją syn. Ona zaczęła częściej wracać do Krakowa w czasie, gdy były mąż podupadał na zdrowiu. Jeździła z Wiednia do Krakowa, zatrzymywała się w domu na ul. Krupniczej.

Pani Barbara mówiła do Doroty Niedziałkowskiej, że do końca jego życia byli ze Staszkiem razem mimo rozwodu. - Nie opuścili się psychicznie - podkreślała. Do końca używała jego nazwiska.

Barbara Sommer-Czycz zmarła 12 września w Wiedniu, miała 74 lata. Jej ostatnia podróż z Austrii prowadziła do Krzeszowic. Ciało zostało sprowadzone do Polski i tu skremowane. Rodzina zdecydowała, żeby pochować ją w rodzinnym grobie Czyczów: Stanisława i jego rodziców - Heleny i Władysława. Tak pani Barbara w końcu 9 października tego roku na wieki spoczęła przy swoim Staszku w Krzeszowicach.

WIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 25

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski