MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Krystyna Guzik: Wpadamy na Sylwestra

Rozmawiał Tomasz Bochenek
Zawodniczka z Czerwiennego jest 22. w klasyfikacji Pucharu Świata
Zawodniczka z Czerwiennego jest 22. w klasyfikacji Pucharu Świata Fot. Grzegorz Guzik
Rozmowa z biathlonistką KRYSTYNĄ GUZIK, która przebywa na zgrupowaniu w Austrii.

- Brak śniegu w Polsce spowoduje, że nowy rok powita Pani w Austrii?

- Teraz jesteśmy w Hochfilzen, ale na samego Sylwestra przyjedziemy do Polski.

- My, czyli reprezentacja Polski?

- Nie, te osoby, które chcą. Ja z Grześkiem (mężem - przyp.), Mateusz Janik i Monika Hojnisz. Reszta zostaje.

- Gdzie razem z mężem spędzicie Sylwestra?

- Na balu w restauracji w Kukowie (niedaleko Suchej Beskidzkiej - przyp.).

- Jak Wam minęły święta?

- Jeszcze 20 grudnia miałam w Pokljuce start w Pucharze Świata. Po powrocie ze Słowenii do domu były trzy dni gonitwy, przygotowań do Świąt. Dwa dni świąteczne też szybko zleciały i z powrotem trzeba się było zabrać do pracy.

- Dni bez treningu Wam się zdarzyły?

- Tak. Przed świętami było tyle rzeczy do zrobienia, że nie było nawet czasu na trening. Ale na przykład w wigilię trenowaliśmy.

- Wyjazd do Hochfilzen - awaryjny, z powodu braku śniegu w kraju - przyjęła Pani z zadowoleniem? Czy jednak wolałaby cały świąteczno-noworoczny okres spędzić z mężem w Polsce?

- Ja wolałabym, żeby odbyły się mistrzostwa Polski (były planowane na wtorek i środę - przyp.). Wyskoczylibyśmy na te dwa dni do Dusznik-Zdroju, poza tym trochę czasu spędziliśmy w domu. Skoro jednak śniegu u nas nie ma, trzeba było pojechać tam, gdzie jest. Za długa przerwa w treningach na nartach nie jest wskazana.

- Ze sportowego punktu widzenia występy w mistrzostwach Polski też byłyby teraz korzystne?

- Przede wszystkim dlatego. Ja nie lubię mieć długiej przerwy w startach, a do kolejnego Pucharu Świata taka będzie (do 8 stycznia - przyp.). Szybki trening to nie to samo co zawody. Poza tym odwołanie teraz mistrzostw Polski będzie miało taki skutek, że w samej końcówce sezonu startów przybędzie.

- W Hochfilzen warunki do treningu są dobre?

- Tak, bardzo dobre. Takie jak podczas niedawnego Pucharu Świata. Przyjechało tu też kilka innych ekip: dzisiaj trenowały Niemki, Austriacy, rosyjska kadra mężczyzn, Koreańczycy. Praktycznie cała strzelnica była zajęta.

- Swoją formę w grudniu jak Pani ocenia? Były dobre występy - jak 11. miejsce w biegu długim w Oestersundzie, 8. w sprincie w Pokljuce - ale też starty z zaskakująco nieudanymi jak na Panią strzelaniami.

- To prawda. Z jednej strony jestem bardzo zadowolona z tego, że moja forma biegowa jest znacznie lepsza niż rok temu. Strzelanie rzeczywiście trochę mi nie wychodzi, ale nie popełniam wielkich błędów, takich, że rzucam strzałami na prawo i lewo. Najczęściej gubi mnie rutyna. Na przykład jeżeli jednego dnia jest fajna pogoda, to następnego zdarza się, że nie zwracam uwagi na wiatr, nie doceniam jego siły. W biegu ze startu wspólnego w Pokljuce niepotrzebnie kombinowałam z korektą. Po pierwszym, bezbłędnym strzelaniu miałam kontakt z całą czołówką, drugie strzelanie powinnam była rozpocząć od razu po zajęciu stanowiska, a zaczęłam się bawić w korektę... Rywalki zaczęły strzelać, ja chciałam je dogonić i to trochę mnie wybiło z rytmu - stąd dwie rundy karne. A przy dobrym strzelaniu można było walczyć o miejsce w czołówce... Nie niepokoję się tymi występami, chciałabym jednak, żeby po Nowym Roku wróciło to „moje” strzelanie, bo wiem, że potrafię dobrze strzelać i tylko brakuje mi szczęścia.

- Forma biegowa daje Pani powody do optymizmu.

- Tak, oby się utrzymała. A strzelanie prędzej czy później musi wyjść, wtedy będzie dobrze.

- Przed Wami dwie rundy Pucharu Świata w bawarskim Ruhpolding. Pierwsza z nich zastąpiła zawody w Oberhofie, gdzie nie ma śniegu. I chyba generalnie biathloniści z tego powodu nie są smutni.

- W Oberhofie trasa jest ciężka, ale bardzo fajna. Natomiast większość zawodników nie lubi tego miejsca ze względu na pogodę. Bo albo pada tam deszcz albo jest tak ciepło, że śnieg na trasie przypomina kaszę. Z kolei jak posypywano ją różnymi specyfikami, to było tak twardo, że też biegało się kiepsko. No i mgła często nam przeszkadzała. W Ruhpolding trasa także jest wymagająca. W tym roku latem byliśmy tam kilka razy na zgrupowaniu, może to okaże się dla nas korzystne? Ja w każdym razie bardzo się cieszę, że zawody zostały przeniesione.

- Jak dokładnie wyglądają plany Krystyny i Grzegorza Guzików na najbliższe dni?

- W środę mamy jeszcze trening w Hochfilzen, potem przyjeżdżamy do Polski. Do Austrii wracamy 2 stycznia, a 4 lub 5 z całą grupą udajemy się do Ruhpolding.

- Wyjazd do Polski, zabawa sylwestrowa pomoże się Wam odświeżyć pod względem psychicznym.

- Też mi się tak wydaje. Mam nadzieję, że przejazdy za bardzo nas nie zmęczą, poza tym do zawodów pozostanie jeszcze parę dni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski