Kruchy rozejm

Izraelczycy obawiają się "dnia gniewu" w Jerozolimie

 W kilku rejonach Zachodniego Brzegu Izrael wycofał wczoraj czołgi i posiłki wojskowe na pozycje sprzed tygodnia, kiedy wybuchły zamieszki. Wczoraj rano zostało zawarte izraelsko-palestyńskie porozumienie o zawieszeniu broni. W Autonomii Palestyńskiej panował wczoraj względny spokój. Wieczorem koło żydowskiego osiedla Necarim w Strefie Gazy ponownie doszło jednak do strzelaniny, w której zginęło 2 Palestyńczyków.
 Wczoraj nad ranem zakończyły się fiaskiem paryskie rozmowy między premierem Izraela Ehudem Barakiem i przywódcą Autonomii Palestyńskiej Jaserem Arafatem w sprawie zawarcia porozumienia pokojowego.
 Władze Autonomii zwróciły się do ONZ o udzielenie pomocy medycznej, odrzucając jednocześnie propozycje w tej sprawie ze strony Izraela. Do Gazy przybyły transporty lekarstw z Egiptu i Maroka.
 Izrael zarządzić ma dzisiaj rano ścisłą blokadę Autonomii i Jerozolimy wschodniej - w obawie przed aktami terroru. Hamas ogłosił piątek "dniem gniewu", a tajne służby Izraela ostrzegają, że może to oznaczać wznowienie ataków samobójczych.
 Policja izraelska ostrzegła, że islamiści będą chcieli wywołać dziś na Wzgórzu Świątynnym kolejną falę rozruchów. Wywiad armii izraelskiej nie wyklucza, że Jaser Arafat może wykorzystać kolejną falę przemocy (i wzrost sympatii dla Palestyńczyków na świecie), żeby jednostronnie proklamować państwo palestyńskie
 Prezydent Izraela Mosze Kacaw wezwał wczoraj do utworzenia rządu jedności narodowej. Oznaczałoby to ostateczne zamrożenie dialogu z Palestyńczykami. W otoczeniu premiera Baraka oznajmiono, że "sprawa wielkiej koalicji" może stać się aktualna "w najbliższych tygodniach".

OMER ANATI (Tel Awiw)