MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Krótki dystans

Redakcja
Nie wiem, jak gdzie indziej, ale na UJ, żartów nie było. Sesja to sesja, egzamin to egzamin. Przesunięcie terminu egzaminu czy kolokwium było rzeczą prawie niemożliwą - pewnie dlatego, że nikomu nawet nie przychodziły do głowy takie fanaberie. Pole manewru pozostawiały tylko terminy zerowe, potem nie było zmiłuj się. Czasem wysyłało się najładniejszą dziewczynę z roku, żeby użyła swego czaru osobistego i próbowała załatwić odroczenie jakiegoś wyroku, ale przeważnie panowie magistrowie i doktorzy byli już uodpornieni na takie manewry.

Barbara Rotter-Stankiewicz: ZA MOICH CZASÓW

Niezaliczone ćwiczenia to był nie lada kłopot, a oblane kolokwium czy egzamin na pierwszym roku studiów zwykle kończyło naukową karierę raczkującego studenta.
Dziś na większości uczelni - wcale nie prywatnych - kolokwia i egzaminy zdawać można niemal w nieskończoność, zaliczając nawet przedmioty z poprzedniego roku - na kolejnym. Egzamin, egzamin poprawkowy pierwszy, drugi, trzeci - uff. Wreszcie się udało...
Nadmiar innych, niecierpiących zwłoki obowiązków nie pozwolił przygotować się do kolokwium? Nie szkodzi. Wystarczy napisać e-maila do wykładowcy, grzecznie poprosić o zmianę terminu i sprawa załatwiona. Adresy e-mailowe i numery telefonów komórkowych są dla studentów dostępne i oni po prostu z tego korzystają. To nie te czasy, kiedy zatelefonowanie do pana profesora wymagało sporej odwagi i sprawiało, że żołądek podchodził do gardła. O jakimś gremialnym spoufalaniu się z gronem pedagogiczno-naukowym mowy nie było. Oczywiście zdarzały się wyjątki - studentki wpatrujące się cielęcymi oczyma w wykładowców, czasem doprowadzały do wspólnej kawy i nie tylko. Ale grupowe zaproszenie do kawiarni to było przeżycie, które pozostaje w pamięci na dziesięciolecia. Wiem, bo sama pamiętam, kiedy prof. Mieczysław Piszczkowski zabrał wszystkich swoich seminarzystów, wśród których szczęśliwie byłam, na kawę i pączki do Michalika.
Nieoficjalne kontakty panowały tylko podczas wakacyjnych obozów naukowych - trudno, pływając w jeziorze albo wylegując się na plaży, zachować dystans do parę lat starszego "opiekuna". Teraz taki wakacyjny wariant panuje przez cały rok.
Czy to dobrze? Świetnie! Bo niby dlaczego dorośli ludzie, których łączą zainteresowania, nie mają być do siebie przyjaźnie nastawieni?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski