MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Krajoznawcze wyprawy i muzyczne niespodzianki

Paweł Gzyl
DJ Firmeza przywiózł na Unsound świeże brzmienia z Lizbony
DJ Firmeza przywiózł na Unsound świeże brzmienia z Lizbony fot. Anna Spysz
Muzyka. Pomysł na utrzymanie w tajemnicy części wykonawców tegorocznego Unsound Festivalu wywołał ciekawą refleksję nad istotą funkcjonowania tego typu imprez. Trudno sobie jednak wyobrazić, że można by go powtórzyć.

Choć organizatorzy krakowskiego przeglądu muzyki eksperymentalnej, który zakończył się dzisiaj nad ranem, ogłosili wiosną zaledwie część wykonawców, którzy wystąpią w Krakowie, i tak wszystkie karnety sprzedały się na pniu.

Mogło to oznaczać dwie rzeczy: albo widzom z zagranicy (bo to oni najczęściej kupują karnety) nie zależy kogo będą oglądać, a liczy się dla nich tylko atmosfera festiwalu i odkrywanie ciekawych lokacji Krakowa, albo mają tak wielkie zaufanie do dyrektora artystycznego, Mata Schulza, że wierzą, iż nie zawiedzie ich zaufania. Tygodniowa obserwacja imprezy wskazuje, że najprawdopodobniej zadziałały oba te czynniki.

Organizatorzy zamienili tegoroczny Unsound wręcz w krajoznawczą wycieczkę. Uczestnicy festiwalu nie dość, że wędrowali po całym Krakowie, od Zakładu Uzdatniania Wody na Bielanach, po magazyn towarowy PKP na Kamiennej, to mieli okazję wybrać się na koncert w kopalni soli w Wieliczce. Nie wypalił tylko występ w kościele św. Katarzyny - ale grupa Current 93 zagrała bez problemów w Muzeum Inżynierii Miejskiej. Chyba żaden z krakowskich festiwali nie zrobił dotąd tyle dla promocji miasta i regionu, co tegoroczny Unsound.

Niewykluczone, że utrzymanie w tajemnicy części wykonawców wymogło z kolei na organizatorach postawienie na starych znajomych z poprzednich edycji festiwalu. Niemal każdego dnia występował ktoś już sprawdzony na wcześniejszych edycjach imprezy - od DJ Smallcocka po Pole’a. Być może w ten sposób Mat Schulz chciał mieć pewność, że „niespodzianki” nie zawiodą publiczności.

Z tym jednak bywało różnie. Były oczywiście wspaniałe koncerty, jak Rabiha Beaniego z Wacławem Zimplem, eksplozje dzikiej energii, jak performance duetu Damien Dubrownik czy porywające do tańca prezentacje, jak grupy Tien Lai, ale też rozczarowania - choćby zbyt konwencjonalne show King Midas Sound.

Najbardziej irytujące były jednak ciągle plotki na temat tego, kogo organizatorzy ukrywają w zanadrzu. „Zagra Burial!”, „Nie - Kode9!”, „Ale gdzie tam - Plastikman!”. A potem niepotrzebne niektórzy czuli się rozczarowani. Dlatego najlepiej potraktujmy tę formułę festiwalu jako udaną - ale jednorazową zabawę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski