Oglądamy obrazy szczątków. Abstrakcyjne hałdy, porozrzucane w nieładzie skrawki rzeczywistości, postrzępione fragmenty budynków. Wszystko zalane ciemną farbą. Gdzieniegdzie przebija kolor w postaci choćby świetliście żółtego słońca. Ale to pozory. To kraobraz beznadziei.
Takich postaci jak Danuta Leszczyńska-Kluza, wielkich dam malarstwa, uczestniczek Biennale w Wenecji, nie jest w Krakowie za dużo. A dokładnie – jest jedna. Bo Danuta Leszczyńska-Kluza jest po prostu niepowtarzalna. Tak w obrazach, jak w swojej osobowości, która zresztą – z całą swoją erudycyjną grą – przebija z tych obrazów. Wątki osobiste w jej pracach są widoczne. Stąd pesymistyczny wydźwięk nowych obrazów artystki.
Wiadomo, że w ostatnich latach skazana była na walkę o lokum, niedawno zakończoną. Ale o nowym miejscu wciąż nie mówi „dom”... Ale te obrazy ta osobista, jednostkowa tragedia, podniesiona do rangi uniwersalistycznej metafory. Bo przecież krach gospodarczy i społeczne protesty i ślepa wiara w demagogię to problemy, z którymi mierzymy się w wymiarze społecznym.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?