- Kluczowe okazały się dwa transfery, których dokonaliśmy zimą. Przyszli wtedy Sebastian Sepioł i Kuba Niedźwiedź, to rozwiązało nasz problem w środku pola - analizuje Zając. - Jesienią byliśmy zbieraniną, a nie drużyną, i tak chwała chłopakom za to, że udało nam się wtedy zdobyć 17 punktów.
Ale to było "męczenie materiału", z konieczności w środku grałem ja, Tomek Szablowski czy Mariusz Kęsek. Nowi zawodnicy przyczynili się do uporządkowania gry, do zmiany naszego stylu. Skończyło się granie długich podań "na aferę" - podkreśla 26-letni szkoleniowiec.
On sam zdobył 21 z 46 goli strzelonych przez Karpaty. Mimo wszystko, drużyna nie jest już tak bardzo uzależniona od Zająca, co pokazały choćby dwa ostatnie mecze (w których trener pauzował za kartki). Sieprawianie strzelili w nich pięć goli, zdobyli komplet punktów.
- Konsekwencją tego, że gramy teraz inaczej, jest mniejsza ilość rzutów karnych - zauważa Zając, który w poprzednim sezonie wywalczył kilkanaście "jedenastek". - Ale teraz wachlarz naszych wariantów w ataku jest szerszy, przede wszystkim rozgrywamy piłkę przez środek pola.
Przed ostatnią kolejką Karpaty są na siódmym miejscu w tabeli. Sezon zakończą w meczem z Górnikiem Wieliczka, zagrożonym spadkiem.
- My, prawie do końca walcząc o utrzymanie, możemy skończyć sezon na szóstej pozycji. To pokazuje, jak wyrównana jest ta czwarta liga - mówi Krzysztof Zając.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?