Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koniec debaty o debacie

Redakcja
Pokazane wczoraj sale Centrum Programowego PiS w najbliższych dniach nie będą miejscem debat politycznych między PO a PiS Fot. Radek Pietruszka/PAP
Pokazane wczoraj sale Centrum Programowego PiS w najbliższych dniach nie będą miejscem debat politycznych między PO a PiS Fot. Radek Pietruszka/PAP
Prawo i Sprawiedliwość miało dzisiaj zainaugurować swoje Centrum Programowe: prof. Andrzej Waśko ma debatować z min. Katarzyną Hall o oświacie. Platforma oświadczyła jednak, że pani minister nie przyjdzie. PO zadeklarowała także wczoraj, że kończy "męczącą dla wszystkich debatę o debatach". Na razie nie wiadomo, czy, gdzie i na jakich warunkach dojdzie do publicznej dyskusji kandydatów w nadchodzących wyborach.

Pokazane wczoraj sale Centrum Programowego PiS w najbliższych dniach nie będą miejscem debat politycznych między PO a PiS Fot. Radek Pietruszka/PAP

POLITYKA. Platforma wygrała pierwszą rundę przedwyborczego sporu

Kłótnie o warunki debat stają się już tradycją polskich wyborów. Zajęły pierwsze tygodnie oficjalnych kampanii lat 2005, 2007 i 2010. Nie inaczej jest tym razem. Można jednak uznać, że nastąpił pewien postęp. Poprzednio bowiem politycy spierali się, kto z kim jest godzien debatować. Tym razem dwie główne partie są werbalnie zgodne, że to ich politycy powinni stoczyć pojedynki słowne przed kamerami.

Werbalnie, bo gotowość PiS do tych debat jest w tej chwili wątpliwa. Gdy PO ogłosiła w weekend, że proponuje serię spotkań swych ministrów z pisowskimi kandydatami na ich następców w dowolnej stacji telewizyjnej - do uzgodnienia między stronami - PiS natychmiast odrzuciło tę propozycję, twierdząc, że faworyzowałoby to Platformę. Zapowiedziało, że będzie poszczególnych ministrów zapraszać do swego nowego Centrum Programowego w siedzibie partii w Warszawie, by - jak powiedział prezes Jarosław Kaczyński - "zdawali sprawę ze swoich praktyk". Brzmiało to istotnie jak wezwanie na przesłuchanie i trudno się dziwić, że Platforma podchwyciła i skrytykowała ten ton.

Oferta PiS mogła mieć na celu jedynie podgrzanie atmosfery. Liderzy partii doskonale wiedzieli, że zostanie odrzucona, bo na całym świecie debaty takie odbywają się na gruncie neutralnym lub nie odbywają się wcale. "Neutralne" są zaś studia telewizyjne bez względu na to, jak niektóre partie postrzegają polityczne zaangażowanie danej stacji. Wszystkie warunki - osoby prowadzących, zakres ich uprawnień, pytania, czas na odpowiedzi, możliwość lub brak możliwości riposty "ad vocem", sposób doboru publiczności lub nawet jej brak - można uzgodnić w rozmowach między partiami z udziałem telewizji.

Próbą medialnego wygrania tej sytuacji była zatem kontrpropozycja PO, by debaty odbywały się na przemian w siedzibach obu partii. PiS nie zmieniło stanowiska, więc wczoraj Platforma ogłosiła, że kończy medialne rozmowy. Tę rundę wygrała, pokazując, że w przeciwieństwie do rywala jest gotowa do debat. PiS jednak swój sprzeciw adresowało do "twardego jądra" swego elektoratu, do przekonanych, że "ze złodziejem się nie rozmawia". Jest oczywiste, że ostatniego słowa jeszcze nie powiedziało, a sprawa debat pozostaje otwarta.

Równie tradycyjnie w cieniu wojny dwóch wielkich partii dopominają się o swoje pozostali. PJN otwarcie, SLD nieco ostrożniej, a PSL między wierszami - oskarżają liderów sondaży o chęć "ograniczania demokracji". Domagają się debat wielostronnych, jakby nie wiedzieli, że na całym świecie zainteresowanie budzi zawsze walka o zwycięstwo.

Krzysztof Leski

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski