Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konfederaci bronią Krakowa

Paweł Stachnik, dziennikarz, redaktor Białego Kruka
Kapitulacja konfederatów barskich przed Rosjanami
Kapitulacja konfederatów barskich przed Rosjanami fot. archiwum
27 lipca 1768. Rosjanie zamykają pierścień oblężenia wokół Krakowa. Konfederaci barscy bronią się w mieście. Kapitulują, wierząc obietnicom rosyjskiego dowódcy.

29 lutego 1768 r. na zamku w podolskim Barze przedstawiciele szlachty reprezentujący najważniejsze części Rzeczypospolitej uroczyście zawiązali konfederację generalną w „obronie wiary i wolności”.

Celem konfederatów było usunięcie z Polski wojsk rosyjskich, ograniczenie wpływów Petersburga, ukrócenie przywilejów innowierców i powrót do dawnych dobrych zwyczajów demokracji szlacheckiej, naruszonych przez reformy wprowadzone przez króla i obóz reform. Konfederaci zaatakowali oddziały rosyjskie na Podolu, a potem przenieśli walki na pozostałe części kraju, w tym także do Małopolski i do Krakowa.

Pijak marszałkiem
20 czerwca 1768 r. zwolennicy konfederacji z całego województwa zjechali do Krakowa. Po kilku bezskutecznych próbach znalezienia kandydata na marszałka natknęli się na Kleparzu na znanego hulakę Michała Czarnockiego. Upili go w jego własnej kwaterze i obrali marszałkiem konfederacji województwa krakowskiego.

Nazajutrz w sile 60 ludzi triumfalnie przemaszerowali z obnażonymi szablami przez Kraków, zajęli zamek wawelski, wcielając jego załogę w swoje szeregi, i opanowali mennicę. Następnie zaś zmusili prezydenta Piotra Szastera i radę miejską do zaprzysiężenia konfederacji.

Następnego dnia Szaster „dla słabości zdrowia” ustąpił ze stanowiska, a jego miejsce zajął życzliwy barskiej idei Chrystian Józef Jüngling. On to zwołał na Rynek pospólstwo i skłonił je do złożenia przysięgi posłuszeństwa nowej władzy. Niezwłocznie też przystąpiono do przygotowania miasta do obrony. Do pracy zagoniono mieszczan, spuszczono most na Kleparzu, konfiskowano broń i konie. Szukano amunicji.

Przygotowania okazały się potrzebne, bo 22 czerwca nadciągnęła straż przednia sił rosyjskich, dowodzonych przez ppłk. Bocka. Zaatakował on miasto przy Bramie Floriańskiej. Tak opisał to kronikarz dawnego Krakowa Ambroży Grabowski, któremu atak zrelacjonował naoczny świadek, stary drukarz Jan Górnicki: „W d. 22 czerwca r. 1768, kiedy Moskale do Krakowa szturm przypuszczać mieli, kolumna wojska, mająca takowe działanie rozpocząć, idąc przez Kleparz ulicą Długą złożyła tamże z siebie tornistry i inne rzeczy na kupę, otoczywszy je strażą, a tylko żołnierze z bronią – prowadząc z sobą drabiny – pod same mury miasta podstąpili i stanęli w linii od bramy Floryańskiej ku bramie Sławkowskiej”.

Bock, mając przy sobie zaledwie 80 żołnierzy, kazał zaatakować mury miejskie. Broniący ich mieszczanie odpowiedzieli salwami z muszkietów, skutecznie odpierając napastników. Bock ściągnął resztę swoich sił i próbował rozbić Bramę Floriańską, ale odniósłszy dwie rany, wycofał się i zaległ obozem na Prądniku Czerwonym.

Guzem w charakternika
W krakowskiej tradycji atak ten wiąże się z opowieścią o wyczynie Marcina Oracewicza, starszego cechu pasamoników i brata kurkowego. Oddajmy raz jeszcze głos Grabowskiemu: „Generał Panin, przywodząc nimi [tj. Rosjanami – przyp. red.], przejechał przed frontem parę razy, a gdy zbliżył się ku murom, jakby dla upatrzenia miejsca dogodnego do szturmu, w tej chwili wypalił do niego z ręcznej broni mieszczanin krakowski Marcin Oracewicz, pasamonik, i trafił go w głowę. Który to wystrzał Panina z konia zwalił, a wypadek ten rzucił taki popłoch w szeregi Moskali, że, porwawszy się jak oparzeni, spiesznie odstąpili od murów i cofnęli się za przedmieścia”.

Dodajmy jeszcze, że pan Marcin strzelał do rosyjskiego dowódcy dwa razy i dwa razy chybił. Za trzecim razem nabił swoją broń guzem od żupana i wtedy trafił.

Wydarzenie stało się jedną z krakowskich legend, Oracewicz doczekał się pomnika w parku Strzeleckim, a w murze Barbakanu umieszczono tablicę upamiętniającą jego wyczyn. Tymczasem w rzeczywistości atakującymi Kraków Rosjanami nie dowodził gen. Panin, tylko ppłk Bock, który jak wiemy, nie zginął, lecz został ranny. W sukurs legendzie przychodzi jednak pewna informacja podana przez biografa Oracewicza – Adama Chmiela. Napisał on, że w 1889 r. podczas ekshumacji oficerów rosyjskich poległych w toku 1768 a pochowanych na terenie dzisiejszego ogrodu Strzeleckiego, znaleziono czaszkę z głęboką raną postrzałową pod lewym okiem. To mogłoby potwierdzać relację o czynie pasamonika, choć zabitym na pewno nie był główny rosyjski dowódca.

A dlaczego Oracewicz strzelał guzem od żupana? Najczęstsze wytłumaczenie mówi, że z powodu braku amunicji. Ale możliwy jest też inny powód. Istniał wówczas rozpowszechniony przesąd, że istnieją czary skutecznie zabezpieczające przed trafieniem zwykłą kulą ołowianą. Osobnik tak zabezpieczony nazywany był „charakternikiem” i żeby go zabić, trzeba było użyć kuli żelaznej, srebrnej lub złotej. Oracewicz dwa razy strzelał do rosyjskiego oficera i dwa razy go nie trafił. Mógł więc uznać, że ma do czynienia z charakternikiem, na którego potrzebny jest inny sposób. Sposobem tym mógł być odcięty od żupana srebrny guz.

Naoczny świadek oblężenia, wspomniany Górnicki, opowiadał też, że gdy konfederaci „ucierali” się z Moskalami i kozakami, „kobiety zgromadzone tłumnie na Rynku około kościoła Panny Maryi zapytywały stróża na wieży tego kościoła, który widząc z wyniosłej wieży, co się w okolicach dzieje, stosowne dawał im odpowiedzi wołając przez tubę »nasi biją!«, a wtedy kobiety poczciwe biegły do kościoła Panny Maryi i wznosiły z płaczem modły dziękczynne – albo też wołał: »naszych biją!«, a znowu dobre kobiety zalegały świątynię, prosząc ze łzami Pana Boga o powodzenie broni dla swych rodaków”.

Po odparciu pierwszego ataku konfederaci zaczęli ściągać broń, żywność i oddziały wojskowe. W okolicy rekwirowano zboże, gęsi, krowy. Klasztorom kazano mleć mąkę, a piekarzom zakazano sprzedawania chleba niekonfederatom. Mieszkańców trzymano twardą ręką, strasząc represjami i katem. Podejrzanych więziono w kordegardzie lub w areszcie domowym. Żydów wydalono, innowierców uwięziono.

Jak podaje badacz konfederacji prof. Władysław Konopczyński, załoga wyprawiała się przeciwko obozującym pod miastem Moskalom. 18 lipca tysiąc konfederatów otoczyło na polu pod Prądnikiem dwustu Rosjan i zapewne odnieśliby zwycięstwo, gdyby nie posiłki, jakie nadeszły od strony obozu rosyjskiego. Na ich widok Polacy, „depcąc własną piechotę, wycofali się za mury”.

Obrona do końca
Tymczasem Rosjanie też wzmacniali siły. Pod Kraków dotarły oddziały przysłane z Podola oraz Warszawy i 27 lipca oblegający odcięli miasto. W nocy 1 sierpnia przypuścili nagły szturm na Kazimierz, zdobyli go, wzięli do niewoli lub wybili kilkuset konfederatów i dotarli do Bramy Grodzkiej, spod której z trudem ich odparto. W obliczu gwałtownego ataku, pod naciskiem części mieszkańców, rada konfederacka zaproponowała rosyjskiemu naczelnemu dowódcy Stiepanowi Apraksinowi rozmowy o kapitulacji. Ten zażądał jednak bezwarunkowego poddania się.

W następnych dniach Moskale przypuszczali kolejne ataki na Wawel, bramy Sławkowską, Grodzką i Mikołajską. Obrońcy podjęli decyzję o spaleniu przedmieść, by odsunąć od murów placówki nieprzyjaciela. 5 sierpnia podpalono Kleparz, Lubicz i Wesołą, potem Garbary, Krupniki, Nowy Świat, Wielopole, Piasek, Biskupie, Smoleńsk i Szlak. Zniszczenie tak dużego obszaru, głód, rekwizycje wojskowe i nieudolność obrony sprawiły że nastroje mieszczan odwróciły się od konfederatów. Pospólstwo groziło otwarciem bram.

W nocy z 16 na 17 sierpnia Rosjanie przypuścili generalny szturm na bramy Sławkowską, Nową i Mikołajską, wysadzając je petardami lub wyrąbując. Część mieszczan odmówiła walki. Atakujący wdarli się do miasta. Doszło do walk na ulicach i w domach. Rada konfederacka, zachęcona zapowiedzią Apraksina, że jeńcy będą dobrze traktowani, postanowiła skapitulować. Delegacja z prezydentem udała się do rosyjskiego dowódcy i poprosiła o wyrozumiałość, twierdząc, że miasto zostało zmuszone do poparcia konfederacji.

Okupanci zarządzili rozbrojenie mieszczan. Do niewoli dostało się ok. 2 tys. konfederatów. Niektórych wypuszczono, innych wywieziono do Rosji. 22 sierpnia na żądanie Apraksina rada miejska i pospólstwo uroczyście odstąpili od konfederacji i złożyli przysięgę, że na przyszłość nie będą jej pomagać. Rozpoczęła się rosyjska okupacja Krakowa. Pierwsza z wielu, jakie czekały Kraków w XVIII i XIX wieku.

Na koniec dodajmy jeszcze, że gdy Moskale wkraczali do miasta, Oracewicz w przebraniu umknął z niego przez mur i długo tułał się w ukryciu – „dopóki rzeczy się nie uspokoiły”. Na starość zaś zbiedniał i jako żebrak przesiadywał pod kościołem Mariackim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski