Kończy się czas dotacji dla prostych maszyn

– Z Pani słów wynika, że dużo trudniejszą drogę do środków unijnych będą miały teraz firmy, które nie cechują się wysoką innowacyjnością, np. piekarnie czy zwykłe zakłady krawieckie. Boję się więc, że skorzystają głównie wielkie, rozwinięte przedsiębiorstwa, a mali, lokalni przedsiębiorcy będą pomijani.

– Rozumiem, że takie głosy się pojawiają. Nie jest tak, że dla takich firm nie będzie w ogóle pieniędzy, np. na unowocześnienie zakładów. Trzeba się jednak pogodzić z tym, że dotacji do np. zakupu prostych maszyn będzie coraz mniej. Środków unijnych w tak dużych kwotach jak teraz nie będziemy przecież mieli wiecznie. Musimy się więc ukierunkować tak, aby dofinansowywane inwestycje naprawdę przenosiły nas o stopień wyżej i aby one naprawdę unowocześniały proces produkcyjny i dawały profity w przyszłości. Promowana będzie więc właśnie innowacyjność.

– Przedsiębiorców bardzo interesuje, kiedy dokładnie będą mogli składać wnioski o dofinansowanie z nowej perspektywy?

– Będziemy chcieli mniej więcej we wrześniu lub październiku uruchomić pierwsze konkursy i wtedy będzie można składać wnioski. Taki prawdziwy wysyp konkursów będzie jednak miał miejsce zapewne na początku przyszłego roku i potem fizycznie pieniądze zaczną trafiać do tych, którzy otrzymają dotację.

– Ciągle pojawiają się różne dotacje dla nowych, innowacyjnych przedsiębiorstw. A jak wspomogą Państwo tych, którzy działają od lat, czyli 300 tysięcy warsztatów rzemieślniczych, które nierzadko przez absurdalne przepisy mają problem z przetrwaniem?

– Rozmawiamy z ministrem gospodarki o problemach rzemiosła i postaramy się znaleźć pieniądze w budżecie państwa na ich rozwiązywanie. Pracujemy nad tym, aby móc złożyć rzemieślnikom deklarację, że w realnej perspektywie popłynie w ich kierunku jakiś strumień pieniędzy.