Decyzja o polubownym zakończeniu współpracy pomiędzy stronami zapadła już na początku listopada, ale dopiero teraz doszło do ostatecznego rozstania.
- Na odchodne wypłaciliśmy Pawłowi pensję do końca roku, czego nie musieliśmy robić, ale chcieliśmy zachować się elegancko i ładnie zakończyć długi okres współpracy - mówi Andrzej Wasilewski, współwłaściciel grupy Sferis KnockOut Promotions.
- Rozchodzimy się pokojowo, choć miałem dla Pawła jeszcze dwie oferty walk, w tym jedną na antenie telewizji Showtime. Gdy jednak Paweł znów zaczął wykładać swoją filozofię, doszedłem do wniosku, że nie warto ryzykować ponownego przechodzenia przez to samo - dodaje Wasilewski.
Drogi pięściarza z pracodawcą zaczęły rozchodzić się od końca 2013 roku i zgrzytów przy okazji niedoszłej walki z Ilungą Makabu o tymczasowy tytuł mistrza świata federacji WBA. W mediach rozpętała się burza i wzajemnie przerzucanie się odpowiedzialnością.
Kołodziej w wydanym oficjalnym oświadczeniu odpierał zarzut o braku gotowości do pojedynku, a promotor twierdził, że pięściarz bał się zaryzykować. Wszelkie wątpliwości, czy dla wspólnego interesu warto puścić w niepamięć wszystkie animozje, rozwiała ekspresowa porażka "Harnasia" z Denisem Lebiediewem na gali w Moskwie, której stawką był posiadany przez Rosjanina tytuł mistrza świata WBA.
Konia z rzędem temu, kto przewidzi, czy nowe rozdanie wyjdzie na zdrowie 34-letniemu Kołodziejowi. Należy pamiętać, że kartą przetargową pięściarza jest wciąż imponujący rekord walk (33 zwycięstwa i jedna porażka), który można "sprzedać" w pojedynkach z najmocniejszymi cruiserami na świecie lub wykorzystać do drugiej próby zaistnienia w boksie zawodowym.
- Zaistniała sytuacja jest szansą dla Pawła, ale pod pewnymi warunkami - uważa Przemysław Saleta, były zawodowy mistrz Europy, a obecnie ceniony ekspert. - Przede wszystkim Paweł musi zmienić styl walki, bo według mnie boksuje za miękko i delikatnie, a taki styl po prostu słabo się sprzedaje i ciężko liczyć na wielkie pieniądze. Pod tym względem czeka go ogrom pracy, nie tyle nad przygotowaniem fizycznym, ile nad sferą mentalną, bo nie widzę u niego pewności siebie w obronie, zadziorności, ani agresji. Paweł zapewne zdaje sobie sprawę, że w boksie trzeba ryzykować, ale świadomość tego, a akceptacja, to dwie różne rzeczy. Boks to sport wysokiego ryzyka, ale zawodnik ma płacone za to, że naraża zdrowie - tłumaczy Saleta.
Zdaniem byłego pięściarza, od niedawna osiadłego w Krakowie, Kołodziej powinien rozważyć - na pierwszy rzut oka szatański - pomysł i przejść do kategorii ciężkiej. - To byłoby dla Pawła nowe otwarcie, dające mu czas na zaadoptowanie się mniej więcej trzema walkami, które byłyby nauką. Do tego waga ciężka przesuwa granicę wieku, a Paweł już nie jest młodzieniaszkiem. Natomiast nie wyobrażam sobie sytuacji, aby po walce o tytuł z Lebiediewem, Paweł wrócił w kat. cruiser do obijania "kelnerów". Jeśli już, to wskazana jest jedna walka na odbudowanie, nawet za darmo, a od kolejnej trzeba konfrontować się z czołówką - twierdzi Saleta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?