18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Klubowe who is who

Redakcja
Fot. archiwum prywatne
Fot. archiwum prywatne
Na co dzień do drzwi jej biura pukają menadżerowie krakowskich klubów. Pracuje w Studiu Reklamy.

Fot. archiwum prywatne

Monika Marcińska

Idąc ulicami mijamy projektowane przez nią plakaty, obwieszczające nadchodzące wydarzenia w świecie clubbingu. Ona sama przyznaje, że coraz mniej czasu znajduje na imprezy. O tym, dlaczego krakowski clubbing może być męczący, szczególnie dla krakowian - rozmawiam z Moniką Marcińską.

O sobie: W weekendy studiuję kulturoznawstwo, a w tygodniu pracuję. Ostatnio postanowiłam podszlifować angielski i zaczęłam intensywnie myśleć o pracy licencjackiej. Lubię mieć grafik wypełniony po brzegi, ale przez to czasem brakuje energii na balowanie do rana.

O krakowskim clubbingu: Zwykle imprezuję w stałym gronie, liczącym od sześciu do parunastu osób. To nie lada wyzwanie. Gdy chcemy pochodzić po klubach na rynku, zwykle umawiamy się pod Empikiem i pierwsze pół godziny ustalamy ,,gdzie idziemy''. Gdy już się zdecydujemy, na bramce okazuje się, że selekcja wpuści dziewczyny, jednak koledzy musieliby nas pożegnać. Trampki nie takie jak trzeba. Idziemy dalej. W kolejnym miejscu jesteśmy proszeni o dokumenty. Wszystko w porządku oprócz tego, że tydzień wcześniej ( w tym samym klubie) koleżanka nie przypilnowała portfela. Już trochę zmęczeni próbujemy wejść do kolejnego klubu. Tam z kolei jest w tym dniu superimpreza. Pomimo drogiego wstępu - cieszymy się. Wchodzimy, po czym 20 minut spędzamy w kolejce do szatni, kolejną godzinę przy barze, i następne trzy na zwolnieniu się loży dla nas wszystkich. Gdy w końcu każdemu z nas uda się wypić drinka i usiąść, okazuje się, że połowa z nas nie ma już kasy na taksówkę, a autobus odjeżdża za 15 minut. Zanim zdążymy się zrelaksować, impreza się kończy.

O ulubionym klubie: Najczęściej chodzimy do Fashion Time, naprzeciwko Jubilatu . Nie uważam, aby był to najlepszy klub w Krakowie, ale w naszym przypadku zdaje egzamin na piątkę. Ma trzy piętra, więc udaje się dogodzić każdemu. Można sobie w każdej chwili urozmaicić imprezę, nie wychodząc z budynku.

Antonina Dębogórska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski