To na krakowskim Kazimierzu, dotarłszy latem 1945 roku z Berlina do Krakowa wraz z 6. Dywizją 1. Armii Wojska Polskiego, zagrał pewnego dnia, co przypomniał wczoraj w Sali Obrad Rady Miasta, dziękując za przyznany tytuł.
- Któregoś dnia poszedłem tam. Zobaczyłem wokół pejzaż śmierci. Domy bez ludzi, okaleczone okiennice, milczące kamienie. Wówczas poczułem, że te kamienie potrzebują muzyki. Mojej muzyki. Klezmerskiej muzyki. Tej odrobiny życia, które im tak brutalnie zabrano. Wróciłem na kwaterę, ubrałem mundur, zabrałem nieodłączny akordeon i poszedłem na ten Kazimierz.
Usiadłem na połamanej, drewnianej skrzynce i grałem. Grając czułem, jakby to były moje zaślubiny z Krakowem. I tej miłości jestem wierny. A dalej niech przemówi moja muzyka - mówił wczoraj Kozłowski.
Muzyka, którą wybitny artysta przemawia od dekad, zabrzmiała wczoraj; wykonywana przez partnerów, którzy z Leopoldem Kozłowskim tworzą piękny program "Rodzynki z migdałami". Śpiewali: Marta Bizoń, Kamila Klimczak, Renata Świerczyńska i Andrzej Róg, a towarzyszyli im Halina Jarczyk i Jacek Hołubowski.
Krakowowi pozostawał wierny przez niemal 70 lat; nigdy go nie opuścił. Ani gdy wojsko chciało go przenieść do Warszawy - ostatecznie kierował zespołem "Desant" Warszawskiego Okręgu Wojskowego, mającym siedzibę w Krakowie; ani w 1968 roku, gdy władza szczuła polskich Żydów, ani później, gdy mógł zostać rektorem Światowego Centrum Kształceniu Muzyków Klezmerów w Los Angeles. Teraz mówi: - Kraków to są moje Przemyślany, moje miasteczko, moje dobre miasteczko. Miasteczko dodajmy, położone blisko Lwowa, w którym wielki twórca urodził się w XI 1918 r.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?