MKTG SR - pasek na kartach artykułów

King Szczecin w strefie medalowej Orlen Basket Ligi

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Andrzej Mazurczak - absolutny lider Kinga Szczecin w meczach z Legią Warszawa.
Andrzej Mazurczak - absolutny lider Kinga Szczecin w meczach z Legią Warszawa. PAP/Piotr Nowak
Broniący tytułu mistrza Polski King Szczecin wygrał ćwierćfinałową serię z Legią Warszawa. W czwartym spotkaniu pokazał dużą klasę – prowadził od początku do końca i właściwie reagował na swoje kryzysy.

Kilkudziesięciu kibiców Kinga pojechało do Warszawy na czwarty mecz ćwierćfinałów. Z wiarą, że tym razem Wilki zakończą serię z Legią. W czwartek się nie udało. Gospodarze walczyli i byli lepsi w ostatniej kwarcie.

King wyciągnął wnioski. W sobotni wieczór zaatakował od początku. Szybko odskoczył i budował przewagę. Tuż przed końcem odsłony wynosiła ona już 17 punktów, a więc scenariusz spotkania był inny niż w trzech poprzednich konfrontacjach.

W drugiej kwarcie Legia zbliżyła się na 12 oczek, ale riposta gości była błyskawiczna. King rozgrywał świetny mecz i nie chciał stracić przewagi. Na zakończenie odsłony Andrzej Mazurczak trafił po indywidualnej akcji i było 49:32.

King bardzo dobrze rozpoczął trzecią część, bo objął nawet 20-punktowe prowadzenie, ale dramatycznie się zaciął. Legia ruszyła do natarcia, nakręcała się z każdą akcją i wysoka, bezpieczna przewaga zaczęła dramatycznie topnieć. Legia zbliżyła się nawet na 6 punktów (48:54), ale w końcu przyszło przełamanie i szczecinianie zaczęli znów budować różnicę. Na początku ostatniej odsłony King prowadził 73:58, ale nie mógł poczuć się zbyt pewnie.

Legia zresztą szybko to pokazała. Zaczęła znów odrabiać straty. Dystans powoli topniał i na niespełna trzy minuty przed końcem King prowadził tylko 81:76.

Spod kosza punkty zdobył Tony Meier (pierwsze w meczu), który był jedynym wysokim zawodnikiem na boisku po stronie Kinga. Szczecinianie przetrwali. Na 2 minuty przed końcem prowadzili 87:78. Lider Legii Christian Vital próbował rzucić za trzy, ale spudłował. Nie pomylił się za to Zac Cuthbertson, którego trójka rozstrzygnęła losy rywalizacji.

King wygrał ćwierćfinałową serię 3:1 i jest już w półfinale. Musi poczekać na przeciwnika, a będzie nim zwycięzca piątego meczu między PGE Spójnią Stargard a Anwilem Włocławek.

Legia Warszawa – King Szczecin 84:99
Kwarty: 12:27, 20:22, 24:19, 28:31,
Legia: Vital 15 (2), Sobin 4, Kolenda 11 (1), Holman 23 (1), Ponitka 8 – Jackson 14 (1), Kulka 0, Cowels 0, De Lattibeaudiere 9, Wyka 0.
King: Mazurczak 30 (2), Woodson 9 (2), Cuthbertson 17 (2), Borowski 6, Udeze 8 – Kyser 12, Nowakowski 9 (1), Żołnierewicz 6, Meier 2, Mobley 0.

Arkadiusz Miłoszewski, trener Kinga
Długo czekaliśmy na ten mecz. Duży stref w tych oczekiwaniach, ale motywacja była ogromna po porażce w czwartek. Cieszę się, że udało się awansować, bo presja będzie duża. Docierały do nas głosy, że będzie dużo nas bolało i będziemy płakać. Okej, pokazaliśmy, że możemy dużo zdziałać. Matt Mobley przyznał, że jeszcze nigdy nie był w tak skonsolidowanym i nastawionym na sukces zespołem. Dobrze to o nas świadczy.

Faworyt do mistrzostwa – ja tak nie chcę podchodzić do gry. Bo takie myślenie potrafi sporo kosztować. Musimy przygotować się na kolejną trudną serię. Mogą być gorące derby Pomorza Zachodniego, albo starcie z absolutnym faworytem – Anwilem Włocławek.

Nie chcę wychwalać Andrzeja Mazurczaka, ale bez niego byśmy nie istnieli. Odkąd go poznałem, to wiedziałem, że będzie wielkim zawodnikiem.

Chyba dobrze, że nie startujemy z 1. pozycji do play-offów, bo presja byłaby jeszcze większa. Mimo ciśnienia – przeszliśmy. Oby ten pierwszy krok okazał się najtrudniejszy. Mamy go za sobą.

Andrzej Mazurczak, kapitan Kinga
Ciężka seria, ale tego się spodziewaliśmy. Czuliśmy, że Legia jest na wysokiej fali, ale motywacji u nas nie brakowało. Dużo gadek przed meczem, w trakcie, ale pokazaliśmy, że byliśmy lepsi. Wielki szacunek należy się Zacowi, bo świetnie spisywał się w obronie.

Marek Popiołek, trener Legii
Nie graliśmy z tak dużą energią jak w czwartek, zawodziła nasza skuteczność, zawodziła nasza obrona. W każdym elemencie było źle w pierwszej kwarcie. Nasze pomysły na zmiany obrazy – nie dawały rezultatów. Po przerwie było lepiej, nasza gra mogła się podobać. Byliśmy blisko Kinga, ale rywal był mądry w kluczowych akcjach.

King jest głównym faworytem do mistrzostwa Polski. Nie będę zaskoczony, jak obroni tytuł.

Dariusz Wyka, kapitan Legii
Bardzo fajna seria. Ze Szczecina powinniśmy wracać z dwoma zwycięstwami, ale końcówki źle rozgrywaliśmy. W czwartek była duża euforia po wygranej, ale dziś Szczecin świetnie rozpoczął mecz, a my mimo pogoni – nie zdołaliśmy wygrać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ewa Swoboda ze swoją Barbie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński