Gdy tylko ujrzałem skrawek nieba, popędziłem na miedzę. Słońce szybko zasłoniły chmury i skowronki natychmiast przepadły. Rozczarowany rozglądałem się po polach i… proszę, marczak.
Tak myśliwi nazywają młode zajączki urodzone w marcu. Są dobrze rozwinięte, pokryte gęstą sierścią, samodzielne. Pierwsze parę tygodni tkwią nieruchome w trawie. Prawie niewidoczne w maskującym ubarwieniu. Miałem go trzy kroki przed nosem. Gdyby nie kępa kwitnących zawilców, pewnie bym go przeoczył.
Czarne koraliki oczu śledziły każdy mój ruch. Z braku skowronka i zajączek dobry. W sam raz na świąteczną kartkę. Kiedy skierowałem nań aparat, nie wytrzymał nerwowo. Kilka skoków i przepadł bez śladu. Nie chciałem go niepokoić. Zimna i deszczowa pogoda to zabójcza mieszanka dla marczaków. Niech walczy o życie, choć szanse ma niewielkie. Chyba, że wreszcie wyjdzie słońce.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?