MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kempa: nie jestem bulterierem

Malwina Gadawa
Beata Kempa przebojem weszła do Kancelarii Premiera
Beata Kempa przebojem weszła do Kancelarii Premiera Fot. Bartek Syta
Jedni cenią ją za cięty język, inni za to samo jej nie znoszą. Twierdzi, że ma grubą skórę, ale nie chce być nazywana bulterierem w spódnicy. I zapewnia, że o karierze w Warszawie w ogóle nie marzyła. BEATA KEMPA przyznaje też, że Jarosław Kaczyński wcale nie jest jej idolem.

Doskonale odnajduje się w mediach. Umiejętność wytrącania z równowagi rozmówców opanowała do perfekcji. Często nie przebiera w słowach, lubi też przerywać innym. To do niej zawsze musi należeć ostatnie słowo. Bez wątpienia jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych i wyrazistych twarzy Zjednoczonej Prawicy. Beata Kempa wielokrotnie udowodniła, że potrafi zaskoczyć.

Wiceminister w kabarecie

W początkach swej warszawskiej kariery gościła na zabawie dożynkowej we wsi Nowy Dwór, w gminie Syców. Główną atrakcją miał być występ kabaretu Klika. Nikt się jednak nie spodziewał, że posłanka z Sycowa ukradnie mu show.

Wiceminister sprawiedliwości w pierwszym rządzie PiS przerwała jednak występ, bo nie spodobały jej się żarty, które uderzały w czołowych polityków jej partii, w tym w Zbigniewa Ziobrę. Kempa weszła na scenę, przedstawiła się jako wiceminister, na co kabareciarze odpowiedzieli jej, że poczekają aż będzie „całym ministrem”. Podczas wymiany zdań publiczność myślała, że to część skeczu i śmiała się do łez.

WIDEO: Beata Kempa o służbie cywilnej: Nie wszyscy dyrektorzy będą zwalniani

Źródło: TVN24/x-news

Dzisiaj sołtys Nowego Dworu Stefania Kukuczka woli o sprawie nie pamiętać. - Były dożynki i __kabaret, ale co tam mówili, tego nie pamiętam. Nie wsłuchiwałam się - mówi.

Posłanka z kolei bagatelizuje zdarzenie i wypowiada się o nim niechętnie. - Wcale nie było tak, jak przedstawiały to media. Teraz już wolę nie mówić kto, w jakim był stanie. Panowie z kabaretu byli za __to bardzo sympatyczni, wymieniliśmy się nawet książkami - mówi obecna szefowa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, przyznając, że żarty - według niej - były niesmaczne.

- To kobieta z charakterem. Zawsze mówi jak jest, nawet gdy to się komuś może nie spodobać, dlatego w jej gronie nie ma samych przyjaciół - mówi jeden z posłów PiS. - Na pewno nie można jej odmówić talentu do przyciągania uwagi. Czasami słyszę, że nikt nie chce z nią wystąpić w TV. Cóż, wiele osób boi się mieć takiego adwersarza. Rzadko kiedy ze starcia z __nią można wyjść zwycięsko, bo zakrzyczy wszystkich - dodaje z nieukrywaną satysfakcją.

Lipiński był szybszy

Szefowa Kancelarii Premiera przyznaje, że nie marzyła o pójściu w wielką politykę. - Pochodzę z małej miejscowości i nie śniła mi się kariera we Wrocławiu, o __Warszawie już nie wspominając - mówi Beata Kempa. - Moja aktywność polityczna zaczęła się od mojego podwórka. W gronie osób, z którymi współpracowałam, rozglądaliśmy się za ugrupowaniem, z którym moglibyśmy coś zdziałać na rzecz regionu. Obserwowaliśmy partie polityczne i __analizowaliśmy, co dobrego robią dla gminy.

Na początku była radną w Sycowie. Potem walczyła bezskutecznie o fotel burmistrza tego miasta. Jak się później okazało, ta porażka otworzyła jej drzwi do wielkiego świata polityki w Warszawie.

Po Dolnym Śląsku krążą już legendy o tym, że Beata Kempa zanim została członkiem PiS-u bliska była wstąpienia do... Platformy Obywatelskiej. Ale koniec końców szybszy od Bogdana Zdrojewskiego był Adam Lipiński, dzięki któremu Kempa znalazła się w partii Jarosława Kaczyńskiego.

Ona swój początek w polityce pamięta całkiem inaczej. - Wszystko zaczęło się na spotkaniu z ówczesnym wicemarszałkiem Sejmu Kazimierzem Michałem Ujazdowskim. Świetnie opowiadał. Wiele osób wyraźnie przekonał do pewnych wizji. Potem były kolejne spotkania i propozycja, żebym wystartowała w wyborach. Mówiłam, że nie mam szans. Usłyszałam, że wynik jest nieważny, mam tylko wzmocnić listę. Startowałam z szóstego miejsca. Nie liczyłam na nic, ale wyborcy zdecydowali i zostałam posłem. Tak to się zaczęło - wspomina.

To był moment przełomowy. Została wiceministrem sprawiedliwości, kiedy resortem rządził Zbigniew Ziobro. Odpowiadała m.in. za więziennictwo. Kempa zasiadała też w komisji sejmowej, która zajmowała się śmiercią Barbary Blidy, potem trafiła do komisji hazardowej.

Jarosław Kaczyński zdecydował, że w wyborach do Sejmu w 2011 r. Kempa wystartuje z okręgu kieleckiego. Uzyskała tam zresztą świetny wynik, zdobyła ponad 70 tys. głosów i z reelekcją nie miała problemów. Jej drogi z Jarosławem Kaczyńskim rozeszły się jednak, bo Kempa wspólnie ze Zbigniewem Ziobrą zaczęła tworzyć projekt pod nazwą Solidarna Polska. To właśnie z poparciem tej partii próbowała zdobyć mandat europosła. Pomimo dobrego wyniku, nie udało jej się. Partia Ziobry nie przekroczyła progu wyborczego.

Czas jednak leczy rany. Wspólny cel ponownie zbliżył Zbigniewa Ziobrę do Jarosława Kaczyńskiego. Zapomniano o krzywdach i gorzkich słowach, jakie padały z obu stron. Politycy SP wystartowali w ostatnich wyborach parlamentarnych z list PiS-u. Beata Kempa wróciła w rodzinne strony. I nikt nie miał wątpliwości, że jej nazwisko jest jednym z bardziej rozpoznawalnych na wrocławskiej liście. Mandat zdobyła bez problemu. Szybko okazało się, że szeregowym posłem nie będzie.

Oszustwa nie wybacza

Posłanka wielokrotnie powtarza, że ma grubą skórę, bo taką musi mieć polityk. Nie chce jednak, żeby nazywano ją bulterierem prawicy w spódnicy. - To przykre, że ktoś tak w ogóle o kobiecie mówi - obrusza się.

To jaka jest naprawdę Beata Kempa? - Nie jestem systematyczna, zdecydowanie za dużo pracuję. Być może za mało mówię także o tym, co robię. Wydaje mi się czasami, że mogę góry przenieść, choć nie zawsze tak się da. Może za często przejmuję się opiniami innych - wylicza Kempa i podkreśla, że nie znosi kłamstwa, a oszustwa nigdy nie wybacza. Najbardziej ją boli, kiedy zdradzają przyjaciele.

Wbrew pozorom to nie Jarosław Kaczyński jest jej politycznym idolem. Przyznaje, że zawsze podziwiała Zbigniewa Romaszewskiego, działacza opozycji w czasie PRL-u i wieloletniego senatora. Kempa docenia także rolę Jana Olszewskiego, który był premierem w latach 1991-1992. - Zawsze powtarzał, że musi wyjść i spojrzeć ludziom w oczy. Szkoda, że teraz zapomina o __tym tak wielu polityków - mówi Beata Kempa.

Adam Lipiński przyznaje, że jako szef PiS na Dolnym Śląsku jest w komfortowej sytuacji. - To właśnie stąd pochodzą nasze wyraziste posłanki (Marzena Machałek, Elżbieta Witek, Anna Zalewska, Mirosława Stachowiak-Różecka - przyp. red.) - mówi Lipiński, który nie ukrywa zadowolenia, że Dolny Śląsk może się również pochwalić największą liczbą ministrów. Lipiński nie zdradza jednak, jak często musi godzić ze sobą panie, które choć się przyjaźnią, jak głosi sejmowa plotka potrafią się także pokłócić. Wtedy nadchodzą ciche dni. Sam Lipiński twierdzi, że obserwując Beatę Kempę w kancelarii premiera widzi raczej jej koncyliacyjny charakter. - Naprawdę znam o __wiele ostrzejszych polityków - mówi wiceprezes PiS.

Złego słowa o koleżance nie powie również Anna Zalewska, minister edukacji narodowej. - Beata jest po prostu dobrym człowiekiem. Potrafi oddzielić dobro od zła. Ma kręgosłup moralny, którego tak wielu osobom teraz brakuje. Potrafi dążyć do celu. Myślę, że w ciągu tych kilku lat w __polityce wielu rzeczy się nauczyła - _zachwala Kempę Zalewska. - Zależy jej na ludziach. To widać na spotkaniach. Beata bardzo się przejmuje, kiedy ludzkich problemów nie można rozwiązać bardzo szybko_.

Stanisław Huskowski, poseł Platformy Obywatelskiej, pytany o koleżankę z sejmowych ław musi się chwilę zastanowić, zanim odpowie.

- Pamiętam Beatę Kempę z czasów kampanii wyborczej - to było ponad 10 lat temu. Wiele się wtedy mówiło o koalicji Platformy Obywatelskiej z Prawem i Sprawiedliwością. Wtedy wydawała się osobą subtelną, wyważoną, otwartą na __argumenty. Potrafiła dyskutować - mówi Huskowski. - Wydaje się, że te lata w polityce i obecność w rządzie PiS bardzo posłankę zmieniły. Z tamtej Beaty Kempy, którą poznałem, niewiele zostało - dodaje poseł PO.

Typ wojownika

Beata Kempa jest typem wojownika. W poprzedniej kadencji walczyła z gender. Kiedy w Sejmie trwała awantura o przyjęcie konwencji antyprzemocowej, ona grzmiała z mównicy, że ten projekt ustawy jest „potworkiem legislacyjnym”, który ma „zamieszać ludziom w głowach”.

_- Zgodnie z zapisami tej konwencji, jeśli chodzi o płeć społeczno-kulturową, wyrzucamy biologię. Jak pan za __cztery dni poczuje, że chce być kobietą, to może się pan nazywać Stefania Niesiołowska - _kpiła posłanka zwracając się do polityka PO. Wcześniej krytykowała wyniki festiwalu Eurowizja. Kempie nie spodobało się, że konkurs wygrała Conchita Wurst z Austrii, nazywana „kobietą z brodą”. Mówiła, że w ten sposób „promuje się dziwactwo i tworzy objazdowy cyrk”.

W obecnej kadencji Kempa nie zwalnia tempa. Głośno się o niej zrobiło, kiedy jako szefowa Kancelarii Premiera wysyłała pismo do prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Poinformowała, że wyrok Trybunału mówiący o tym, że prezydent powinien odebrać ślubowanie od trzech sędziów wybranych w czerwcu, jest nieważny. W sieci zawrzało. Pojawiło się mnóstwo memów z hasłem „Kempa skasowała”.

Posłanka choć zapracowana, znalazła także czas, żeby uczestniczyć w obchodach 24. rocznicy powstania Radia Maryja. Mówiła, że rodzina „Radia Maryja jest kręgosłupem biało-czerwonej drużyny”. Do biskupów i księży zwracała się słowami „przewielebne ekscelencje”.

- Dziękujemy za 24 lata wielkiej posługi Bogu, Kościołowi i ojczyźnie, za dzień po dniu katolicki głos w __domach - mówiła pełnym emfazy głosem Beata Kempa. Na koniec pełnego uniesienia wystąpienia dodała: „Do powiedzenia »Alleluja i do przodu« dodajemy »Damy radę«”. Złośliwi skomentowali to jako szczyty wazeliniarstwa.

Minister w rządzie Beaty Szydło nie zamierza się jednak przejmować złośliwymi głosami. - Tyle ich już słyszałam, często bardzo niesprawiedliwych - przyznaje posłanka. I dodaje, że nie zamierza zwalniać tempa. Wolny wieczór? To nie u niej.

- Nie ma czasu na wolne wieczory. Musimy dalej pracować ciężko. W końcu to początek dobrych zmian. Ciągle działamy - mówi Beata Kempa.

W ferworze ostrej dyskusji na temat Trybunału Konstytucyjnego Beata Kempa pytana o skrytykowanie decyzji prezydenta Andrzeja Dudy przez byłego Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego prof. Adama Strzembosza, skwitowała owe uwagi słowami: - Myślę, że osoba na poziomie aplikanta sądowego nie miałaby problemu z tym, żeby rozstrzygnąć, na podstawie której ustawy procedować.

Nic dziwnego, że tę opinie na Twitterze jeden z użytkowników - Krystian - skwitował krótko: „Światowej sławy prawnik prof. zw. dr hab. Beata Kempa jest innego zdania niż nieopierzony aplikant sędziowski niejaki Adam Strzembosz”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski