Nie są bez szans. Bo, jak mówią starzy kabareciarze, w tym fachu najważniejsze jest porzucenie lęku przed ośmieszeniem się i robieniem z siebie durnia na scenie, a tę tajemną wiedzę w Wiśle przyswoili - jak się wydaje - w wystarczającym stopniu. Do tego dochodzi rzadka umiejętność łączenia gatunków; stand up’u z groteską i teatrem absurdu, co czyni z tej formacji cichego faworytu konkursu.
Spektakl pt. „Kaziu, wróć!”, upakowany skeczami jak szafa Kiszczaka papierami, autorstwa (mowa o skeczach, nie papierach) Tego, Który W Wiśle Pociąga Za Wszystkie Sznurki, zaczyna się 29 listopada ubiegłego roku. Porażka z Cracovią sprawia, że zostaje podpisany wyrok na Kazimierza Moskala; trenera, którego nieregularnie opłacany zespół gra ładnie, ale za często remisuje i nie ma szczęścia do sędziów.
A mimo wszystko po 17. kolejkach jest na siódmym miejscu w tabeli, co jednak na górze rodzi frustrację i rozczarowanie, bo potencjał drużyny już od dawna szacują tam wyłącznie na podstawie sentymentów i wspomnień. Jesień piłkarze - z tymczasowym szkoleniowcem - kończą na 13. pozycji, w grudniu zatrudniony zostaje nowy trener.
Wiadomo, że jest przesympatyczny i pozytywnie nastawiony do świata, zagadką pozostaje jego warsztat. Jak się potem okaże - również dla ludzi z klubu. Po kilku transferach wraca gadka o europejskich pucharach. 29 lutego zespół jest drugi od końca, nowy sympatyczny trener zostaje „urlopowany”, a drużynę do najbliższego meczu ma przygotować ten sam tymczasowy szkoleniowiec, który pod koniec roku przegrał wszystkie cztery spotkania. A potem? Franciszek Smuda?
Ha, toż to wiślacka komedia pomyłek w stylu „Różowej Pantery”! Naprawdę śmieszna. Choć zdaję sobie sprawę, że nie dla wszystkich.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?