Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kawa na ławie. Efekt Yoyo

Krzysztof Kawa
Krzysztof Kawa
Dawno tak nie czekałem na mecz ligi francuskiej, jak na ten ostatni, wtorkowy Paris Saint Germain z Nantes. Do ekranu przykuła mnie ekstrawagancja Neymara, który wymyślił sobie, że urodzinową imprezę z 5 lutego zorganizuje awansem w niedzielę, oczywiście spraszając całą drużynę. Przy oczywistym założeniu, że balety potrwają do białego rana, z góry było wiadomo, że goście będą mieli na regenerację zmordowanych organizmów raptem czterdzieści godzin. Na nic zdały się apele spiętego niemieckiego trenera Thomasa Tuchela - cała ekipa jak jeden mąż (z żonami) poparła pomysł gwiazdora z Brazylii i wyruszyła do klubu Yoyo.

Sam Neymar rozpoczął świętowanie już w sobotę, na boisku. Postanowił zabawić się kosztem piłkarza Montpellier, zuchwale przerzucając sobie nad nim piłkę. Jego intencje w mig złapał sędzia zawodów i ostrzegł 28-latka, że sztuczkę interpretuje jako próbę ośmieszenia rywala. A ponieważ dobrze bawiący się Neymar nie miał ochoty wysłuchiwać kazań, na dobre się wściekł i zwyzywał arbitra, co skończyło się żółtą kartką. Wydarzenie odbiło się głośnym echem w Europie, Karl-Heinz Rummenigge natychmiast przypomniał sobie historyjkę sprzed lat, jak to z trudem odwiódł trenera Pepa Guardiolę od pomysłu wystawienia bramkarza Manuela Neuera… w środku boiska.

Przez kilka godzin imprezy Neymara w klubie przy Avenue du President Wilson 13 naprawdę wiele mogło się wydarzyć

Miało to nastąpić już po wywalczeniu przez Bawarczyków mistrzowskiego tytułu, więc wielkiego ryzyka w razie porażki zespół nie ponosił, lecz szef rady nadzorczej Bayernu uznał, że byłoby to aroganckie wobec rywali. Najwyraźniej niemieckiemu poczuciu humoru daleko do temperamentu ludzi z południa...

Wracając jednak do Neymara - na wtorkowym meczu się nie pojawił. Oficjalna wersja jest taka, że Brazylijczyk doznał urazu żeber. Ponieważ jednak w sobotę hasał po boisku zdrów jak ryba, nie można wykluczyć, że to efekt Yoyo - przez kilka godzin w klubie przy Avenue du President Wilson 13 naprawdę wiele mogło się wydarzyć. Czy to akurat żebra piłkarza były najbardziej narażone na osiągnięcie stanu niedyspozycji, to już zupełnie inna sprawa.

Mógłby coś o tym szepnąć mediom bramkarz Marcin Bułka, nasz człowiek w PSG, lecz trudno oczekiwać, że młodzian postąpi na przekór zasadzie „co dzieje się w Vegas, zostaje w Vegas”, bo z całą pewnością ma ambicje pozostania na dłużej w gwiazdorskim gronie. Tym bardziej, że w obowiązkach jest stanie od czasu do czasu na bramce w nocnym klubie.

Co zaś do spotkania PSG z Nantes - nieco zmęczeni chłopcy Tuchela nie dali po sobie niczego poznać, wygrywając bez wielkiego wysiłku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski