MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Katastrofalne boisko i kiepska gra obu drużyn

Bartosz Karcz
Po słabym meczu, jaki rozegrały w piątek drużyny Lechii Gdańsk i Wisły Kraków, najwięcej mówiło się o stanie boiska na PGE Arenie.

Na pięknym stadionie w Gdańsku najgorsza jest murawa. Wygląda ona fatalnie nawet z wysokości trybun. Duże żółte plamy i dziury - tak prezentuje się boisko drużyny grającej w ekstraklasie. Nie ułatwia ono zadania piłkarzom i również w piątek miało swój wpływ na poziom widowiska, choć oczywiście nie może tłumaczyć wszystkiego.

Na temat stanu murawy wypowiadali się po zakończeniu meczu obaj szkoleniowcy.

- Nie chcę tłumaczyć piłkarzy, ale każdy z nich mówił, że nie mogli nawet wystartować czy zatrzymać się na tym boisku, bo jechali razem z trawą - mówił szkoleniowiec Wisły Franciszek Smuda. - Z tych boisk, na których graliśmy trzy pierwsze mecze, to jest zdecydowanie najgorsze. Myślę, że powinno się je jak najszybciej poprawić, bo nie sprzyja ono dobrej grze ani Lechii, ani przeciwnikowi.

Bardziej dyplomatycznie swoje zdanie wyraził trener Lechii, Michał Probierz. - Ludzie, którzy tutaj pracują, starają się, żeby boisko było jak najlepsze. Nie jestem od tego, żeby to oceniać. Na pewno jednak piłka momentami skakała i przeszkadzała w rozgrywaniu akcji. Trzeba coś zrobić, żeby można tutaj było normalnie grać - stwierdził szkoleniowiec "biało-zielonych".
Probierz miał prawo narzekać na stan boiska nawet bardziej niż Smuda.

W końcówce meczu jego piłkarz Marcin Pietrowski miał bowiem bardzo dobrą okazję na strzelenie zwycięskiej bramki. Piłkarz Lechii zrobił wszystko tak jak trzeba, ale tuż przed oddaniem strzału piłka podskoczyła mu na nierówności boiska. Efekt był taki, że chwilę później futbolówka poszybowała wysoko nad poprzeczką.

Nie tylko jednak kiepski stan boiska wpłynął na jakość piątkowego starcia. Nie był to bowiem dobry dzień dla większości piłkarzy obu drużyn. Owszem, nie można było zarzucić im braku zaangażowania, ale już z jakością było o wiele gorzej.
W Wiśle bardzo słabo zagrał m.in. Wilde-Donald Guerrier. Notował sporo strat, w ataku nie błyszczał, a gdy dostał idealne podanie od Pawła Brożka, to źle przyjął piłkę. Wątpliwości w ocenie Haitańczyka nie pozostawił również Franciszek Smuda, który powiedział: - Za ostatnie spotkanie z Cracovią nie powinni zagrać i Donald Guerrier i Emmanuel Sarki. Nie mogłem jednak posadzić na ławce obu, bo nie mamy tylu zawodników.

Problemy kadrowe będzie miał Smuda również w perspektywie kolejnego meczu. Czwartą żółtą kartkę w sezonie zobaczył bowiem Arkadiusz Głowacki i nie zagra w meczu z Ruchem Chorzów. W tym spotkaniu pauzować musi również Łukasz Burliga.
- Mamy dwie możliwości, rozwiązania tego problemu - stwierdził krótko "Franz".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski