Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kapustka: Mam nadzieję, że teraz „sodówka” mi nie odbije

Rozmawiał Jacek Żukowski
Bartosz Kapustka ma 17 lat
Bartosz Kapustka ma 17 lat fot. Andrzej Banaś
Rozmowa. BARTOSZ KAPUSTKA, pomocnik Cracovii, zadebiutował w derbach. 17-latek spisał się w nich bardzo dobrze.

– Wygrane derby smakują chyba szczególnie?

– Oczywiście, to spełnienie moich marzeń.

– Spodziewał się Pan tego, że zagra Pan od pierwszej minuty?

– Szczerze mówiąc, to nie bardzo. Liczyłem w ogóle na to, że będę w osiemnastce meczowej. Zadecydowało chyba to, że dobrze zaprezentowałem się w meczu Pucharu Polski z Okocimskim. Na treningach bardzo się starałem i dostałem szansę. Przed samym meczem dowiedziałem się, że zagram.

– To był Pana debiut w derbach, czym różni się ten mecz od innych?

– Takie spotkanie siedzi w głowie od dłuższego czasu. Chodziłem na te spotkania jako kibic, trzymałem kciuki za Cracovią, dla mnie to było zawsze wielkie przeżycie. Jestem bardzo szczęśliwy, że mogłem brać udział w takiej historii.

– Mówi Pan o przeżywaniu tego spotkania, ale gdy już się zacznie mecz, chyba nie myśli się o nim w sposób szczególny?

– Tak, jak już zabrzmi pierwszy gwizdek arbitra, stres szybko opada. Gram już w piłkę trochę czasu, choć jestem młody. Mecz jak mecz, trzeba dawać z siebie wszystko.

– A odczuwał Pan tremę?

– Oczywiście, lekka trema była. Ale należę do tego typu zawodników, którzy mało myślą przed meczem, raczej próbuję się od tego odciąć, a potem robię to, co kocham.

– Czego trener oczekiwał od Pana?

– Dał mi duże pole manewru, mogłem improwizować, razem ze Sławkiem Szeligą mieliśmy zabezpieczyć środek pola, by „Budzik” z Denissem Rakelsem mieli większe pole do popisu z przodu. Mieliśmy ich ubezpieczać i też atakować.

– Wisła nie okazała się przeciwnikiem tak groźnym, jak można byłoby przepuszczać przed meczem.

– Zagrałem mało spotkań w ekstraklasie, trudno mi się wypowiadać. Ale skoro wygraliśmy, to nie okazała się tak groźna.

– Nie przestraszył się Pan rutyniarzy, którzy mają rozegranych wiele spotkań w ekstraklasie na swoim koncie.

– Nie, takie mecze jeszcze bardziej mobilizują, dają kopa, by nie odpuszczać żadnej piłki.

– W Szkole Mistrzostwa Sportowego, gdzie się Pan uczy, ma Pan wielu kolegów z Wisły?

– W klasie nie, ale w szkole tak. Mam wielu przyjaciół z tego rocznika w Wiśle. Chłopcy po juniorskich derbach się śmiali, bo moja drużyna przegrała 0:10, chodzili z głowami do góry, ale teraz ja mam okazję do tego.

– Spokojnie rozwija się Pana kariera, w ubiegłym sezonie debiutował Pan w ekstraklasie, w tym sezonie do meczu z Wisłą nie miał Pan okazji jeszcze grać. Czy zadomowi się Pan w pierwszym składzie?

– To już zależy ode mnie. Jeśli „sodówka” mi nie odbije i będę robił dalej to, co robię, będzie dobrze. W poprzednim sezonie trochę kontuzje dały mi się we znaki. Zadebiutowałem w meczu z Widzewem, a potem skręciłem kostkę. Leczyłem się, zagrałem ze Śląskiem i potem znów było coś nie tak. Trochę brakowało mi szczęścia i zdrowia, ale mam nadzieję, że teraz mi ono dopisze.

– Zdobyte trzy punkty były na wagę złota, bo byliście już w bardzo nieciekawej sytuacji.

– Mecz był bardzo ważny, nie tylko dlatego, że były to derby, ale też dlatego, że sytuacja w tabeli nie była zbyt komfortowa. Będziemy teraz dużo bardziej optymistycznie nastawieni do kolejnych meczów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski