MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kalendarzyk Floriana Koconia

Redakcja
Jego nazwa brzmi "Kalendarzyk żołnierza 2-go Korpusu, 1945 r.", a został wydany w roku 1944, gdzieś we Włoszech, w tajemniczej "drukarni polowej".

Kalendarzyk jest malutki, prawdziwie kieszonkowy, w miękkiej broszurowej okładce i aż dziw, że w dobrym stanie przetrwał przez nieomal sześćdziesiąt lat. Nie wiadomo, jakimi drogami - wraz z właścicielem czy bez niego - dotarł do kraju, aby tutaj, po wielu latach, trafić w ręce Władysława Klimczaka, niezmordowanego zbieracza wszystkiego, przede wszystkim starych fotografii.
   Chociaż tak egzotyczny, jest jednocześnie bardzo swojski, ale i ta swojskość dzisiaj wydaje się egzotyczna, bo treść kalendarzyka jeszcze pulsuje życiem dalekiej wielonarodowościowej Rzeczypospolitej. Kalendarium uwzględnia wprawdzie tylko katolickie święta, ale dodatkowy spis zawiera "wykaz świąt grekokatolickich i prawosławnych". Nie brakuje też świąt żydowskich. Bożemu Narodzeniu w dwóch terminach towarzyszy Chanuka, Wielkanocy, też dwukrotnie obchodzonej przez chrześcijan zachodniego i wschodniego obrządku - Pesach, czyli, jak napisano w kalendarzyku, Pascha.
   Tuż za świętami religijnymi - "Święta narodowe państw sprzymierzonych". Jest polski 3 Maja i 11 Listopada, francuski 14 Lipca, ale także 11 Lutego, urodziny króla Egiptu Faruka, 3 sierpnia - dzień urodzin norweskiego monarchy Haakona VII. Są święta narodowe dwóch nadbałtyckich państewek, Litwy i Łotwy, które niedawno połknął Związek Sowiecki. Natomiast o ZSRR autorzy kalendarza nie wspominają, chociaż państwo to stanowiło istotny element antyhitlerowskiej koalicji...
   Malutki kalendarzyk jest prawdziwą kopalnią wiedzy o Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie, ale także o ówczesnym świecie. Dowiadujemy się o wysokości żołdu - w angielskich funtach, ale także w palestyńskich i egipskich walutach, o dodatkach do żołdu: kolonialnym, czyli śródziemnomorskim, mundurowym, rodzinnym, dla żandarmów, dla kucharzy, o dodatku "epidemicznym", co brzmi równie zagadkowo jak złowrogo...
   Można dowiedzieć się, ile kosztował list z Egiptu do Zjednoczonego Królestwa, do dominiów i protektoratów i na "tereny, gdziekolwiek są stacjonowane wojska brytyjskie", wliczając w to także "okręty J.K. M". Nawiasem mówiąc, listy musiały przechodzić przez ręce odpowiedniego pocztowego podoficera, żołnierze nie mogli wrzucać ich po prostu do skrzynek pocztowych - trwała wojna i obowiązywała wojskowa cenzura.
   Skąd znamy nazwisko właściciela kalendarzyka? Zapisał je na stronie zatytułowanej "Dane osobiste": "Nazwisko: Kocoń vel Wilk. Imię: Florian. Rok i miejsce urodzenia: 14.4.1900, Chudów pow. Zabrze". Rubryka "Adres w Polsce" nie została wypełniona.
   Od pierwszego do ósmego stycznia kalendarzyk wypełniają notatki, prawie nieczytelne, bo wymazane gumką. Później jego właściciel nic już nie napisał, nie licząc kilku nazwisk i adresów w Polsce, zanotowanych na ostatniej stronie oraz krótkiej notatki... po niemiecku.
   Malutki kalendarzyk, jak wiele tego rodzaju przedmiotów, stanowi zagadkę pobudzającą wyobraźnię. Kim był jego właściciel? Dlaczego przestał korzystać z kalendarzyka na początku stycznia 1945 roku?. Dlaczego znalazły się w nim adresy z Pomorza - z Pruszcza Gdańskiego i Gdyni? Dlaczego przy pierwszym zanotowano numer jednostki wojskowej? Może właściciel dłużej korzystał z kalendarzyka, aż do zdobycia Pomorza i ulokowania tam polskiego wojska?
   Pytanie goni pytanie, na żadne nie można znaleźć odpowiedzi. Niegdysiejszy właściciel kalendarzyka z pewnością już nie żyje - dzisiaj liczyłby nieomal sto dwa lata. Może jednak gdzieś błąka się pamięć o nim? Może ktoś słyszał o Florianie Koconiu, który albo używał pseudonimu "Wilk", albo - z niewiadomych względów - zmienił nazwisko?...
Andrzej KozioŁ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski