MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Już tylko jeden krok do złota

red.
Laura Nicholls (z lewej)  walce z Amishą Carter
Laura Nicholls (z lewej) walce z Amishą Carter fot. dariusz bloch
Koszykówka. Wisła Can-Pack dwa razy wygrała w Bydgoszczy.

Artego Bydgoszcz - Wisła Can-Pack Kraków 68:72

(24:13, 17:22, 11:15, 16:22)

Artego: Morris 22 (3x3), Carter 19, Reid 11 (1x3), McBride 7 (1x3), Koc 4 - Międzik 5 (1x3), A. Pawlak 0.

Wisła: Ouvina 21 (3x3), Nicholls 13 (1x3), Żurowska-Cegielska 12 (1x3), Turner 9, Ziętara 5 (1x3) - Stallworth 6, Szott-Hejmej 6.

Artego Bydgoszcz - Wisła Can-Pack Kraków 50:52

(19:12, 8:16, 10:10, 11:14)

Artego: Carter 20, Reid 11 (1x3), McBride 7 (1x3), Morris 5 (1x3), Koc 2 - A. Pawlak 5 (1x3), Międzik 0.

Wisła: Nicholls 13, Turner 10 (1x3), Żurowska-Cegielska 8, Ouvina 7 (1x3), Ziętara 2 - Stallworth 10, Szott-Hejmej 2.

Stan rywalizacji: 2:0 dla Wisły (do trzech zwycięstw).

Wisła Can-Pack dwukrotnie zwyciężyła w Artego Arenie i prowadzi w finałach TBLK już 2:0! Teraz rywalizacja przeniesie się do Krakowa.

Finałowa batalia dopiero się rozpoczęła, a tymczasem „Biała Gwiazda” jest już bardzo blisko obrony mistrzowskiego tytułu. Wiśle brakuje już tylko jednego zwycięstwa, by sięgnąć po złoto. Na nic zdała się bydgoszczankom przewaga własnego parkietu. Przynajmniej na razie. Choć trzeba przyznać, że gospodynie zaczęły sobotnie starcie z ogromną determinacją. W efekcie po pierwszej kwarcie wiślaczki traciły do rywalek aż 11 punktów. Swojego dnia nie miała Yvonne Turner, która do przerwy zdobyła ledwie dwa oczka. Krakowianki długo nie umiały znaleźć sposobu na powstrzymanie podkoszowej Amishy Carter.

W tej sytuacji ważną trójkę trafiła Magdalena Ziętara. Tuż przed przerwą wiślaczki odrobiły część starty do rywalek dzięki rzutom osobistym. Po zmianie stron, celnym trafieniem za trzy zaskoczyła rywalki Nicholls. Kiedy jeszcze skutecznością błysnęła Justyna Żurowska, krakowianki traciły do rywalek już tylko punkt.

Po trójce Cristiny Ouvinii Wisła doprowadziła do remisu 56:56, a chwilę później objęła prowadzenie. Kiedy raz jeszcze z dystansu przymierzyły obie Hiszpanki, stało się jasne, że po pierwszym meczu bliżej tytułu będzie „Biała Gwiazda”.

Ogromny wysiłek, jaki drużyny włożyły w pierwsze spotkanie, odbił się obrazie niedzielnego starcia. Oba zespoły zaczęły je nerwowo, notując stratę za stratą. Ostatecznie pierwszą kwartę krakowianki przegrały 12:19.

Trener Jose Hernandez szybko zareagował i wpuścił na parkiet DeNeshę Stallworth. Amerykanka dzień wcześniej grała stosunkowo niewiele i była bardziej wypoczęta. Jej podkoszowe manewry szybko przyniosły Wiśle odzyskanie prowadzenia.

Później obie drużyny koncentrowały się na walce w obronie, a zmęczenie po pierwszym meczu nie pozwalało im błyszczeć w ofensywie. Problemem dla trenera Hernandeza było to, że już w pierwszej połowie 3 faule „złapała” Magdalena Ziętara.

Po przerwie wiślaczki odskoczyły na kilka punktów, ale nie potrafiły na dłużej przejąć kontroli nad meczem. Na dwie minuty przed końcem na tablicy wyników widniał remis 46:46. W tej sytuacji kluczowa była trzypunktowa akcja Nicholls, która wykorzystała podanie Turner na minutę przed końcem. Zrobiło się 51:46 dla Wisły. Gospodynie nie zdołały już dogonić „Białej Gwiazdy”. - Zdajemy sobie sprawę, że rywalizacja finałowa nie jest jeszcze przesądzona. Jedziemy do Krakowa przygotowywać się, by walczyć o trzecią wygraną - zapowiadała Agnieszka Szott.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski