Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jestem dzisiaj spokojniejsza niż dwadzieścia lat temu

Rozmawiał Pawel Gzyl
Anita Lipnicka
Anita Lipnicka fot. Damian Porter/materiały promocyjne
Rozmowa. Anita Lipnicka wystąpi dziś o godz. 20 w Rotundzie. Zadaliśmy jej cztery pytania.

– Jak Pani wspomina lata 90., kiedy, jak Pani kiedyś sama to nazwała, była „popową laską”?

– To było trudne do udźwignięcia. Bo za tą olbrzymią i nagłą sławą, która na mnie spadła, nie szła żadna poprawa standardu życia. Poruszałam się zwykłymi środkami lokomocji, dojeżdżałam do Łodzi z Piotrkowa autobusami i pociągami. Bardzo dużo pracowałam, ale nie czułam, że sama tym zarządzam, tylko że jestem jakimś trybikiem w wielkiej machinie. Nie miałam więc już siły ciągnąć tego dalej. Wtedy też dowiedziałam się o samej sobie – że nie czuję się dobrze jako „sławna osoba”.

– Przyznaje Pani otwarcie, że nie ma zbyt wielu znajomości w polskim showbiznesie i nie bywa na środowiskowych imprezach. Z czego to wynika?

– Cóż, tworzę, daję koncerty, to mnie pochłania, to jest moja praca. Inne rzeczy mnie dekoncentrują i nie są mi do niczego potrzebne. Branżowe imprezy straciły dla mnie jakikolwiek sens, odkąd stały się kolorowymi, sztucznymi paradami na pokaz, z nieodłącznym udziałem paparazzich. Poza tym, życie domowe mocno mnie absorbuje. Naprawdę na więcej nie starcza mi czasu.

– Na Pani ostatniej płycie dominują kwestie sercowe. Miłość jest ciągle dla Pani najważniejsza?

– Czy ja wiem? Nigdy nie byłam autorką zaangażowaną społecznie czy politycznie. Dlatego, kiedy przychodzi mi coś napisać, zawsze piszę o uczuciach. W ten sposób wyrażam siebie. Niekoniecznie śpiewam o miłości, często są to opisy moich wewnętrznych stanów emocjonalnych czy krajobrazów psychicznych, takie bardzo wrażeniowe rzeczy. Zresztą, kiedy sama słucham muzyki czy czytam książki, trafia do mnie najbardziej tego typu przekaz.

– Dawniej w Pani piosenkach było dużo lęku. Teraz wydaje się, że wreszcie Pani znalazła wewnętrzny spokój.

– Na pewno jestem spokojniejsza niż 20 lat temu. Jedną z najfajniejszych zmian towarzyszących upływowi czasu jest to, że z wiekiem jesteśmy mądrzejsi. Mamy więcej w głowie, wiemy, czego chcemy od siebie, od życia i świata. Pojawia się klarowna koncepcja samej siebie – zarówno w życiu prywatnym, jak i w muzyce. Po prostu dokładnie już wiem, czego chcę, a czego nie. Nigdy bym tego nie zamieniła na młodzieńczość dwudziestoparolatki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski