MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jeden gol i mnóstwo nerwów

Redakcja
Kew Jaliens (czerwona koszulka) zagrał na pozycji defensywnego pomocnika. To był strzał w dziesiątkę, bo Holender był jednym z najlepszych piłkarzy sobotniego meczu Wisły z Lechią Gdańsk. FOT. ANDRZEJ BANAŚ
Kew Jaliens (czerwona koszulka) zagrał na pozycji defensywnego pomocnika. To był strzał w dziesiątkę, bo Holender był jednym z najlepszych piłkarzy sobotniego meczu Wisły z Lechią Gdańsk. FOT. ANDRZEJ BANAŚ
Dobrej gry w wykonaniu krakowian nie było jednak za wiele. Pozytywnie zaskoczył Kew Jaliens, który wystąpił na pozycji defensywnego pomocnika.

Kew Jaliens (czerwona koszulka) zagrał na pozycji defensywnego pomocnika. To był strzał w dziesiątkę, bo Holender był jednym z najlepszych piłkarzy sobotniego meczu Wisły z Lechią Gdańsk. FOT. ANDRZEJ BANAŚ

EKSTRAKLASA. Wisła wreszcie wygrała mecz i to dla niej było najważniejsze.

 

Dla Wisły najważniejszą rzeczą w meczu z Lechią Gdańsk było zwycięstwo. To zadanie zostało wykonane, ale jeśli chodzi o jakość gry, to przed trenerem Michałem Probierzem jeszcze mnóstwo pracy.

Szkoleniowiec "Białej Gwiazdy" już przed meczem zapowiadał, że będą zmiany w wyjściowym składzie. I rzeczywiście, Probierz odesłał na trybuny Łukasza Gargułę, a Ivicę Ilieva posadził na ławce. Największym zaskoczeniem było natomiast wystawienie na pozycji defensywnego pomocnika Kew Jaliensa.

- To był mój autorski pomysł. Przeanalizowałem sobie wszystko i myślę, że znalazłem rozwiązanie, którego brakowało. Dawałem szansę wielu piłkarzom, ale oni muszą odpłacać dobrą grą. Kew to dobry zawodnik i jestem z niego zadowolony - mówił po meczu Probierz. Trenerowi Wisły trzeba przyznać rację, bo Jaliens rzeczywiście rozegrał dobry mecz. Jeśli szukać pozytywów sobotniego spotkania, to jednym z nich była właśnie postawa Holendra.

Co jeszcze można zapisać po stronie plusów? Na pewno organizację gry obronnej w pierwszej połowie. Wysoki pressing, jaki założyli gospodarze, zupełnie wybił z rąk argumenty piłkarzom Lechii. W pierwszej części podopieczni Bogusława Kaczmarka praktycznie nie istnieli w ataku. Grzegorz Rasiak został całkowicie wyłączony z gry przez parę stoperów Michał Czekaj, Gordan Bunoza. Pomocnicy z Gdańska byli natomiast stopowani często już na własnej połowie, przez wykonujących tytaniczną pracę w defensywie, Jaliensa i Cezarego Wilka. Dość powiedzieć, że pierwszy strzał, zresztą niecelny, Lechia oddała w 37 min (Mateusz Machaj).

Wisła prowadziła już wtedy 1:0, bo w 16 min Maor Melikson uciekł Piotrowi Brożkowi i dośrodkował z prawego skrzydła. W polu karnym Sebastiana Maderę ubiegł Cwetan Genkow i uzyskał prowadzenie dla "Białej Gwiazdy". Była to kontrowersyjna sytuacja. Bułgar, oddając strzał, uniósł bowiem wysoko nogę. Sędzia poszedł z duchem gry i gola uznał, ale gdyby podjął inną decyzję, to też znalazłby wystarczająco dużo argumentów na swoją obronę.

Wisła prowadziła, ale w ofensywie miała w sobotni wieczór wyjątkowo mało argumentów. W pierwszej części warto było odnotować jeszcze tylko strzał Cezarego Wilka z ok. 40 metrów oraz rajd przez pół boiska Michała Szewczyka. Młody piłkarz po kilkudziesięciometrowym biegu nie miał już jednak siły, żeby uderzyć piłkę celnie i mocno.

Generalnie jednak Wisła prowadziła do przerwy zasłużenie, bo choć sytuacji miała mało, to jednak sprawiała lepsze wrażenie.

Obraz gry uległ zmianie po przerwie. Lechia otrząsnęła się z dominacji gospodarzy i zaczęła atakować coraz śmielej. Sygnał do ataku dał m.in. Jarosław Bieniuk, który głową strzelał minimalnie niecelnie. Krakowianie niby próbowali wyprowadzać kontry, ale robili to nieudolnie. Widząc to, Probierz wprowadził na boisko najpierw Daniela Sikorskiego, a następnie Ivicę Ilieva. Obaj nie byli w stanie odmienić obrazu gry, a Serb zanotował jeden z najgorszych meczów w Wiśle. Jeśli ktoś miał wątpliwości czy zasadne było pozostawienie go na ławce, to otrzymał odpowiedź.
 

Końcówka była już nieco dramatyczna. Wisła cofnęła się do bardzo głębokiej defensywy. Poczynania krakowian w tym okresie ograniczały się praktycznie do wybijania piłki, jak najdalej od bramki Sergeia Pareiki. Szczęście wiślaków polegało jednak na tym, że Lechia nie była w stanie przeprowadzić składnej akcji. Owszem "biało-zieloni" strzelali mocno i celnie z dystansu, ale Pareiko pokazał, że problemy ze stabilizacją formy ma już raczej za sobą. Bramkarz Wisły wykazał się też w jednej z niewielu sytuacji, w której błąd popełnił Gordan Bunoza. Stoper źle obliczył lot piłki i ta trafiła do Razacka Traore. Odważne wyjście z bramki Pareiki załatwiło jednak sprawę.

Nerwowe ostatnie minuty przyniosły jeszcze czerwoną kartkę dla Łukasza Burligi, który niepotrzebnie faulował daleko od bramki Jarosława Bieniuka. Kilkadziesiąt sekund później sędzia zagwizdał po raz ostatni i wiślacy odetchnęli z ulgą. Podobnie zresztą jak ich trener, który otrzymał prezent na dzisiejsze 40. urodziny. Takim prezentem musiał też być transparent wywieszony przez kibiców, którzy napisali na nim "Sto procent poparcia dla Michała Probierza". Szkoleniowiec Wisły przyznał, że transparentu nie widział, ale jednocześnie z jego słów wynika, że nie będzie się cofał przed męskimi decyzjami, a ci piłkarze, którzy nie będą angażowali się na sto i więcej procent, grać nie będą.

- Skoro rozlicza się trenerów czy prezesów, to czas zacząć rozliczać również piłkarzy. Wczasy się skończyły! Każdy może popełnić błąd, ale trzeba przynajmniej walczyć - powiedział po meczu Probierz. Taką walkę w sobotę rzeczywiście było widać, teraz czekamy na prawdziwą grę.

1 0 (1:0)

Wisła Kraków

1-4-4-2

Pareiko   6

Burliga   4

Czekaj   6

Bunoza   6

Frederiksen   5

Melikson   5

(88 Uryga)

Jaliens   7

Wilk   6

Szewczyk   5

(62 Sikorski)

Boguski   5

(68 Iliev)

Genkow   5  

Lechia Gdańsk

1-4-2-3-1

Buchalik 5

Janicki 4

Madera 4

Bieniuk   5  

Brożek   4

Surma   6

Andreu   5

Deleu   4

(54 Kacprzycki)

Traore   5

Machaj   5

(81 Ricardo)

Rasiak   3

(46 Wiśniewski)

Michał Probierz żył meczem

MECZ W LICZBACH

Wisła   Lechia

Bramka 1:0 Genkow 16.

Sędziowali: Jarosław Rynkiewicz (Gorzów Wlkp.) oraz Paweł Sadczuk (Lublin) i Łukasz Jaworski (Warszawa).

Żółte kartki: Burliga (34, faul), Melikson (45, faul), Bunoza (53, faul) - Bieniuk (45+1, faul).

Czerwona kartka: Burliga (90+2, faul, druga żółta).

Widzów: 16 935.

Bartosz Karcz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski