Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jakie kadry, taki wywiad

Rozmawiał Włodzimierz Knap
Rok 1963. Przegląd parku maszynowego WSW
Rok 1963. Przegląd parku maszynowego WSW Fot. gaz69.org
Rozmowa z dr hab. Sławomirem Cenckiewiczem. 10 stycznia 1957. W miejsce Głównego Zarządu Informacji Wojska Polskiego powstaje Wojskowa Służba Wewnętrzna. Współpracuje z nią ściśle wywiad wojskowy.

– Gdzie i kiedy należy szukać genezy PRL-owskiego wywiadu wojskowego?

– Jego początki sięgają jesieni 1939 roku, gdy NKWD werbowało polskich oficerów, którzy trafili do obozów internowania. Na przełomie lat 1939–1940 w obozie starobielskim udało im się zwerbować 103 oficerów. Podobne działania prowadzono w innych obozach. Zwerbowani uniknęli śmierci w lesie katyńskim. Część z nich w 1940 r. przetransportowano do tzw. willi szczęścia w Małachowce pod Moskwą.

– Co tam robili?

– Pilnowani przez czekistów, przede wszystkim poznawali dzieje Armii Czerwonej oraz myśl polityczną Włodzimierza Lenina. Ich przywódcą był zwerbowany w Starobielsku ppłk Zygmunt Berling. Ci oficerowie najpierw byli oddelegowani przez NKWD do Armii Polskiej na Wschodzie dowodzonej przez gen. Władysława Andersa, a potem tworzyli zręby LWP.

– Jakie mieli zadania w armii Andersa?

– Zajmowali się głównie rozpoznaniem „roboty antysowieckiej”.

– Czy Berling i pozostali zwerbowani przez NKWD polscy oficerowie mieli cokolwiek do powiedzenia w tworzonym wywiadzie wojskowym?

– Nic. Tajne służby wojskowe zostały przez Sowietów i utworzone, i kierowane.

– Jak liczny był ów wywiad wojskowy, jaka była jego struktura?

– Wiedza na ten temat jest znikoma, ponieważ dokumenty znajdują się w Rosji, gdyż jednostki te były przez Sowietów traktowane jako integralna część GRU. Wiemy tylko, że pod koniec wojny struktura kierownicza rodzącego się Oddziału II Sztabu Głównego, przemianowanego potem na Oddział II Sztabu Generalnego LWP, obejmowała 52 etaty. Wśród nich był tylko jeden Polak!

– Czym zajmował się wywiad wojskowy po zakończeniu wojny?

– W kraju głównie likwidowaniem podziemia niepodległościowego, fałszowaniem referendum i wyborów oraz walką z podziemiem ukraińskim. Za granicą natomiast w okresie 1945–1950 koncentrowali się na rozpracowywaniu emigracji na Starym Kontynencie. Wywiad wojskowy miał wówczas spore sukcesy w swojej działalności poza krajem. Jego funkcjonariusze mogli bez przeszkód porozumiewać się z polskimi emigrantami.

Na placówki dyplomatyczne wysyłano zwerbowanych do współpracy przedwojennych oficerów, jak np. płk. Józefa Kuropieskę, który był attache wojskowym w Londynie. Dzięki tej metodzie i posługiwaniu się takimi ludźmi jak Kuropieska wywiad wojskowy docierał do kierownictwa Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Najbardziej spektakularną akcję udało mu się przeprowadzić na przełomie lat 1946–1947, gdy w Londynie dotarli do kierownictwa Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie: gen. Stanisława Tatara i pułkowników: Mariana Utnika i Stanisława Nowickiego.

Dzięki temu przeprowadzili chyba najważniejszą operację w dziejach komunistycznego wywiadu wojskowego. Udało im się bowiem przejąć i ściągnąć do kraju bardzo duże aktywa finansowe rządu RP na uchodźstwie, w pieniądzach, złocie, kosztownościach.

– Kiedy Sowieci poluźnili swoje panowanie nad „polskim” wywiadem wojskowym?

– Do jesieni 1945 r. był on całkowicie we władaniu Sowietów. Wtedy Karol Świerczewski, który był generałem GRU, zaproponował Moskwie płk. Wacława Komara na szefa Oddziału II. Przypomnę, że Świerczewski i Komar wspólnie walczyli w wojnie domowej w Hiszpanii. Komar, choć był agentem sowieckich służb od lat 20., i trudnił się m.in. wykonywaniem tzw. mokrej roboty zarówno w Polsce, jak i w Hiszpanii, w okresie swojego kierowania Oddziałem II prowadził politykę względnej polonizacji wywiadu wojskowego. Na dowódcze stanowiska wybierał głównie swoich kolegów żydowskiego pochodzenia, z którymi działał w KPP, a potem walczył w Hiszpanii, by wymienić płk. Stanisława Flatę, płk. Michała Bronę czy płk. Witolda Ledera.

Sytuacja uległa zmianie, gdy w 1949 r. marszałkiem Polski i ministrem obrony narodowej został Konstanty Rokossowski, który nienawidził Żydów, zwłaszcza Jakuba Bermana, Hilarego Minca z Biura Politycznego PZPR, lecz też Komara i jego żydowskich towarzyszy z kierownictwa wywiadu wojskowego. Rokossowski nie tylko pozbył się ich, lecz doprowadził do tego, że od 1952 do 1955 r. znowu wywiadem rządzili niemal sami Sowieci, oficerowie ściągnięci z GRU. W okresie władzy Komara Sowieci ograniczali się zasadniczo do roli doradców.

– Pod koniec 1955 r. szefem Zarządu II został ponownie Polak – płk Tadeusz Jedynak.
– To była marionetka Sowietów.

– Jedynaka w listopadzie 1956 r. zastąpił gen. Grzegorz Korczyński, któremu karierę w PRL zawdzięcza gen. Wojciech Jaruzelski.

– Korczyński, który na sumieniu miał m.in. zabójstwa około 100 Żydów na Kielecczyźnie w czasie wojny, stanowisko szefa Zarządu II zawdzięcza przede wszystkim przyjaźni z dawnym agentem GRU gen. Mieczysławem Moczarem, z którym tworzył grupę partyzantów.

– W jakich krajach działał PRL--owski wywiad wojskowy?

– W teorii zasięg jego operowania był niemal nieograniczony, z wyłączeniem „bratnich krajów”. Jego oficerowie interesowali się szczególnie Niemcami, USA, Anglią, Grecją, Francją, Włochami, Belgią, Szwajcarią, Bałkanami, krajami skandynawskimi, a nawet krajami Ameryki Łacińskiej. W praktyce jednak efekty ich pracy były znikome.

– Dlaczego?

– Przede wszystkim marny był dobór kadr. Zdecydowana większość wywodziła się z nizin społecznych. Tacy ludzie szli do wojska, kończyli słabe szkoły wojskowe, nie znali języków obcych. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że wywiad wojskowy był bardzo mocno penetrowany przez służby specjalne krajów zachodnich.

– Z jakim skutkiem?

– Skala zdrad była wręcz przerażająca. W latach 1956–1986 na Zachód uciekło ponad 40 oficerów, z których wielu odgrywało kluczową rolę w tych służbach. Na przykład w 1981 r. zdezerterował płk Włodzimierz Ostaszewicz, wice-szef Zarządu II, a przed nim lub po nim m.in. ppłk Jerzy Bryn, płk Paweł Monat, płk Władysław Tykociński czy kpt. Jerzy Su-miński.

– Dlaczego tylu oficerów zdezerterowało?

– Jak mówiłem, to głównie efekt mizernego doboru kadr. Za taki stan rzeczy odpowiedzialny w dużym stopniu jest gen. Jaruzelski, który stanowiska kierownicze w wywiadzie obsadzał wiernymi mu ludźmi, nie patrząc na ich kwalifikacje. Świetnym przykładem jest gen. Czesław Kiszczak, który na czele Zarządu II stanął w 1973 roku, nie mając zielonego pojęcia o pracy wywiadu, bo poza kilkumiesięcznym epizodem, gdy zaraz po wojnie rozpracowywał w Londynie m.in. płk. Józefa Kuropieskę, nie pracował jako oficer wywiadu, nie znał żadnego języka zachodniego.

Kiszczak służył w kontrwywiadzie i z niego sprowadzał ludzi do wywiadu, też nieprzygotowanych i nieposługujących się językami obcymi. Jak zresztą mogli znać pracę wywiadu, gdy w WSW zajmowali się na co dzień przede wszystkim klerykami wziętymi do wojska czy szukali żołnierzy, którzy słuchali antyreżimowych radiostacji. Z kontrwywiadu Kiszczak ściągnął do wywiadu również kpt. Jerzego Sumińskiego.

– Ucieczka tego ostatniego w 1981 r,, jak Pan twierdzi, rozłożyła wywiad wojskowy.

– Bo tak było. Sumiński w 1976 r. otrzymał od Kiszczaka polecenie ochrony najważniejszych jednostek wywiadu wojskowego. Jeździł więc po świecie i spotykał się z oficerami PRL-owskiego wywiadu. Poznał ich prawdziwe nazwiska, pseudonimy, agenturę, a nawet kartotekę agenturalną w centrali Zarządu II. We wrześniu 1981 roku uciekł do Wiednia, zabierając ze sobą zgromadzoną przez siebie dokumentację na temat wywiadu wojskowego.

W stolicy Austrii oddał się w ręce Amerykanów. CIA poznało niemal wszystkie tajemnice PRL-owskiego wywiadu. Zarząd II po konsultacji z GRU uznał, że trzeba go tworzyć od nowa. Ściągnięto z zagranicy dziesiątki agentów, zlikwidowano czynne siatki agenturalne. Do końca 1989 r. wywiad nie odrodził się. Skupił się na działaniach w kraju. I na tym polu miał spore sukcesy.

– Skoro tylu oficerów PRL-owskiego wywiadu uciekło na Zachód, to czy ta służba była przejrzysta dla służb zachodnich?

– W dużym stopniu tak, a ucieczka kpt. Sumińskiego była katastrofą. W dodatku PRL-owscy oficerowie ujawniali nazwiska obywateli krajów zachodnich, którzy zostali zwerbowani.

– Jak liczny był wywiad wojskowy w latach 80.?

– W sumie ponad 1800 osób, lecz w dwóch głównych pionach, operacyjnym i informacyjnym, służyło koło 400 osób.

– W latach 80. wywiad wojskowy zmuszony był działać w kraju, skoro za granicą był zdekonspirowany. Co robił?

– Zajmował się w zasadzie tym samym, czym kontrwywiad SB i inne piony bezpieki działające w Polsce. Funkcjonariusze wywiadu wojskowego werbowali głównie wśród cywili, potem ich szkolili. Następnie takie osoby umieszczali jako tzw. OPP, czyli oficerów pod przykryciem, w różnych instytucjach państwowych.

Najczęściej trafiali oni do central handlu zagranicznego, NBP, resortu finansów, Banku Handlowego. Pod koniec lat 80. ludzie związani ze służbami wojskowymi odegrali wielką rolę w przejęciu pieniędzy państwowych w ręce prywatne. Doskonałym przykładem jest FOZZ, gdzie „przekręcono” ogromne kwoty, których wartość dzisiaj trzeba szacować na co najmniej kilkanaście miliardów dolarów.

CV
Dr hab. Sławomir Cenckiewicz jest historykiem, autor m.in. książek: „Atomowy szpieg. Ryszard Kukliński i wojna wywiadów”, „Długie ramię Moskwy. Wywiad wojskowy Polski Ludowej 1943-1991”, „Tadeusz Katelbach. Biografia polityczna”, „Sprawa Lecha Wałęsy”. Prowadzi wykłady poświęcone służbom specjalnym PRL w Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski