MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jaki cały rok, taki koniec

Redakcja
Jan Frederiksen (z lewej) i Gordan Bunoza (z prawej) na długo zapamiętają Szymona Pawłowskiego (w środku) i jego kolegów z Zagłębia, po tym jak ci spuścili im w sobotę prawdziwy łomot. FOT. WOJCIECH MATUSIK
Jan Frederiksen (z lewej) i Gordan Bunoza (z prawej) na długo zapamiętają Szymona Pawłowskiego (w środku) i jego kolegów z Zagłębia, po tym jak ci spuścili im w sobotę prawdziwy łomot. FOT. WOJCIECH MATUSIK
EKSTRAKLASA. Piłkarze Wisły zapowiadali, że do Lubina jadą po zwycięstwo. Już po kwadransie gry mogli jednak zapomnieć nawet o remisie.

Jan Frederiksen (z lewej) i Gordan Bunoza (z prawej) na długo zapamiętają Szymona Pawłowskiego (w środku) i jego kolegów z Zagłębia, po tym jak ci spuścili im w sobotę prawdziwy łomot. FOT. WOJCIECH MATUSIK

Koszmarne błędy w obronie sprawiły, że Zagłębie spokojnie i wysoko pokonało "Białą Gwiazdę".

Zagłębie Lubin - Wisła Kraków 4:1 (3:0)

Bramki: 1:0 Papadopulos 9, 2:0 Pawłowski 14, 3:0 Jeż 16, 4:0Tunczew 53, 4:1 Garguła 90+2 karny.

Sędziowali: Sebastian Jarzębak (Bytom) oraz Marcin Lis (Katowice) i Bartłomiej Lekki (Zabrze) .

Żółta kartka: Widanow (90+1, faul).

Widzów: 6849.

Najlepszą informacją po meczu w Lubinie jest ta, że dla piłkarzy Wisły wreszcie skończył się sezon. Mijający rok był najgorszym, odkąd właścicielem klubu jest Tele-Fonika. Sobotnie spotkanie stanowiło zatem jedynie smutne podsumowanie minionych miesięcy i jeszcze raz pokazało, w jak głębokim kryzysie znajduje się obecnie "Biała Gwiazda".

Krakowianie mecz z Zagłębiem rozpoczęli nawet nieźle. To oni dłużej utrzymywali się przy piłce, a gra toczyła się głównie na połowie gospodarzy. Tylko że nie minęło nawet 10 minut, a wszystko zaczęło się sypać. W siedem minut (od 9 do 16) Zagłębie całkowicie obnażyło słabość obrony Wisły, w której błąd gonił błąd. Były to zresztą pomyłki, jakie po prostu nie przystoją piłkarzom na poziomie ekstraklasy.

Gospodarze dobrze odrobili lekcję i widać było, że są świadomi słabości przede wszystkim bocznych obrońców Wisły. Dwie pierwsze bramki pokazały jak na dłoni, że nie potrzeba wiele, żeby z dziecinną łatwością ograć Marko Jovanovicia czy Jana Frederiksena. Ten pierwszy tak wyprowadzał piłkę, że zabrał mu ją Maciej Małkowski. Pomocnik Zagłębia dokładnie dograł w pole karne do Michala Papadopulosa, a ten - zupełnie pozbawiony krycia (spóźnił się Gordan Bunoza) - pierwszy raz pokonał debiutującego w ekstraklasie Michała Miśkiewicza.

Pięć minut później było już 2:0, ponieważ Frederiksen wyglądał przy Szymonie Pawłowskim jak mały fiat przy samochodzie rajdowym. Pomocnik Zagłębia po prostu odjechał obrońcy Wisły i w sytuacji sam na sam z Miśkiewiczem strzelił drugiego gola.

Wiślacy jeszcze rozmyślali o okolicznościach, w jakich stracili dwie bramki, a już padła trzecia - i było praktycznie po meczu. Tym razem w bardzo łatwy sposób dał się ograć Osman Chavez, a po chwili w kolejnej sytuacji sam na sam znalazł się Robert Jeż, który na raty pokonał Miśkiewicza.

Jeśli wiślacy mogli marzyć, o takim pościgu, jaki niedawno we Wrocławiu stał się udziałem Jagiellonii Białystok, która z 0:3 wyciągnęła wynik na 3:3, to na początku drugiej połowy mogli już o tym zapomnieć. Wtedy to po rzucie rożnym krakowianie tylko przyglądali się, jak Costa z Aleksandyrem Tunczewem ostrzeliwują bramkę Miśkiewicza. Ostatecznie piłkę pod poprzeczkę wpakował Bułgar, dobijając tym samym grających katastrofalnie krakowian.

Ci jeszcze próbowali strzelić przynajmniej honorowego gola, ale atakowali bez przekonania. Bramka dla Wisły jednak padła, w czym duża zasługa sędziego Sebastiana Jarzębaka, który chyba zlitował się nad wiślakami i podyktował dość problematyczny rzut karny po starciu Pawla Widanowa z Cwetanem Genkowem. Jedenastkę na gola zamienił pewnym strzałem Łukasz Garguła - i był to dla podopiecznych trenera Tomasza Kulawika jedyny pozytywny moment w tym meczu.
Runda jesienna się skończyła, lecz w Wiśle wcale nie będzie spokojnie. W najbliższym czasie można się spodziewać wielu ruchów kadrowych. Na pewno nie może spać spokojnie Tomasz Kulawik, którego jednak trudno winić za to, jak gra ten zespół. W kryzysie "Biała Gwiazda" jest przecież od dłuższego czasu, a Kulawik drużynę prowadzi raptem kilka miesięcy.

Już na konferencji pomeczowej szkoleniowiec stwierdził, że Wisła potrzebuje świeżej krwi. Pewnie będzie też trzeba się rozstać z kilkoma zawodnikami, którzy nie prezentują odpowiedniego poziomu. Bodźcem do poprawy może być natomiast pozyskanie zawodników, którzy dadzą Wiśle jakość. Choćby takich jak Szymon Pawłowski, o którego "Biała Gwiazda" czyni starania. W sobotę zapytaliśmy zresztą pomocnika Zagłębia o jego ewentualne przenosiny pod Wawel.

- Na razie koncentrowałem się na grze. Teraz będzie okazja, żeby usiąść, porozmawiać i zastanowić się co dalej. Jeśli chodzi o ofertę z Wisły, to oficjalnie nic na ten temat nie wiem. Spotkam się jednak z moim menedżerem i będzie czas, żeby porozmawiać o przyszłości - stwierdził piłkarz.

A jaka będzie przyszłość Wisły? Oby w najbliższym czasie rzeczywistość przy ul. Reymonta była lepsza niż w 2012 roku, bo gorzej już chyba być nie może.

BARTOSZ KARCZ, Lubin

Zagłębie Lubin

1-4-5-1

Gliwa   6

Widanow   5

Rymaniak   6

Tunczew   6

Costa   7

Pawłowski   7

Bilek   6

Hanzel   6

(79 Woźniak)

Jeż   7

Małkowski   7

(71 Lira)

Papadopulos   6

(85 Kowalczyk)

Wisła Kraków

1-4-2-3-1

Miśkiewicz   5

Jovanović   3

Chavez   4

Bunoza   4

Frederiksen   3

(59 Boguski)

Sobolewski   4

Wilk   4

Melikson   4

Garguła   5

Chrapek   3

(86 Quioto)

Sikorski   3

(59 Genkow)

Zdaniem trenerów

Tomasz Kulawik, Wisła:

- Gdy popełnia się takie błędy indywidualne w obronie jak my, to nie można wygrać meczu. Zagłębie nas upokorzyło. Robiliśmy błędy, rywale strzelali bramki i pozostaje im tylko pogratulować. Najbardziej boli to, że gole padały nie po pięknych akacjach, tylko po naszych błędach w wyprowadzaniu piłki. Już przed meczem wiedzieliśmy, że mamy problemy z obroną. Składaliśmy ją, jak mogliśmy. W zimie na pewno ta drużyna będzie potrzebowała zmian. Potrzeba świeżej krwi, żeby zespół zaczął grać lepiej.

Pavel Hapal, Zagłębie:

- Jestem bardzo szczęśliwy. Jestem rok w Lubinie, ale pierwszy raz u siebie wygraliśmy więcej niż jedną bramką. Wiedzieliśmy, że Wisła potrafi długo utrzymywać się przy piłce, że ma dobrych zawodników. Czekaliśmy na swoją szansę i szybko ją wykorzystaliśmy. W przerwie myśleliśmy o meczu Śląsk - Jagiellonia, w którym też było 3:0, a skończyło się remisem. Czwarty gol dla nas załatwił jednak sprawę i byliśmy spokojniejsi. Wygraliśmy zasłużenie. Nie podobał mi się jedynie rzut karny, którego moim zdaniem nie było. Szkoda, bo Widanow dostał kartkę, która eliminuje go z gry w pierwszym meczu na wiosnę, a Gliwa chciał zagrać ten mecz na zero.   (bk)

OCENIAMY WISŁĘ

MICHAŁ MIŚKIEWICZ - 5

Debiut w ekstraklasie zapamięta na długo. Koledzy z obrony zapewnili mu mnóstwo "atrakcji". Miśkiewicz jednak swojego występu wstydzić się nie musi, mimo czterech puszczonych bramek. Mało tego, gdyby nie on, Wisła przegrałaby ten mecz jeszcze wyżej.

MARKO JOVANOVIĆ - 3

Aż trudno uwierzyć w to, że ten piłkarz kiedyś występował w Lidze Mistrzów. Cały dramat Wisły w sobotę rozpoczął się po jego błędzie. Takim, którego wstydzić powinni się nawet juniorzy.

OSMAN CHAVEZ - 4

Na jego konto trzeba zapisać przede wszystkim bramkę numer trzy dla Zagłębia. Zagrał słabo, tak jak cała obrona "Białej Gwiazdy".

GORDAN BUNOZA - 4

Może nie popełniał tak spektakularnych błędów jak koledzy, ale swój udział przy straconych golach ma. Choćby przy pierwszym, bo jak to się stało, że Michal Papadopulos miał tyle miejsca w polu karnym na oddanie strzału?

JAN FREDERIKSEN - 3

Kolejny słaby występ w wykonaniu Duńczyka. Tym meczem jeszcze raz udowodnił, że sprowadzenie go do Wisły było pomyłką. Jeszcze w tygodniu twierdził, że nie zna Szymona Pawłowskiego. No to pomocnik Zagłębia postarał się o to, żeby Frederiksen zapamiętał go na długo.

RADOSŁAW SOBOLEWSKI - 4

Wisła przegrała w tym meczu walkę o drugą linię, m.in. dlatego, że słabo zagrał jej kapitan. Jego strzały z dystansu lepiej pominąć milczeniem.

CEZARY WILK - 4

W zasadzie można o nim napisać dokładnie to samo, co o Sobolewskim.

MAOR MELIKSON - 4

Niby był aktywny, niby mijał momentami po dwóch rywali, ale... No właśnie. Jak już ta sztuka mu się udawała, to podawał piłkę do któregoś z kolegów i zatrzymywał się, rezygnując najczęściej z uczestnictwa w akcji. Poza tym miał fragmenty w tym spotkaniu, kiedy znikał na długie minuty z pola widzenia.

ŁUKASZ GARGUŁA - 5

Strzelił gola z rzutu karnego i to chyba jedyny plus tego spotkania. Zagrał bardzo przeciętnie.

MICHAŁ CHRAPEK - 3

Kolejny słabiutki występ młodego pomocnika Wisły. Poza strzałem z samego początku spotkania, trudno powiedzieć o nim coś pozytywnego.

DANIEL SIKORSKI - 3

Zupełnie niewidoczny na boisku. Zgasł tak samo jak reszta kolegów po kwadransie gry.

CWETAN GENKOW - BEZ NOTY

Plus za wywalczenie rzutu karnego, choć mocno problematycznego. Inna sprawa, że kilka minut wcześniej arbiter miał chyba znacznie większe podstawy, żeby wskazać na jedenasty metr, gdy Bułgar został staranowany w polu karnym.

RAFAŁ BOGUSKI - BEZ NOTY

Jeśli się wchodzi na boisko przy wyniku 0:4 to trudno zapisać się jakoś pozytywnie w pamięci.

ROMELL QUIOTO - BEZ NOTY

Czysto statystyczny występ.

Oceniał: BARTOSZ KARCZ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski