Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak wystrychnąć Dudę na dudka, czyli zabawa w referendum [WIDEO]

Włodzimierz Knap
Ewa Kopacz: Oczekuję rozszerzenia referendum. Polska nie jest państwem jednej partii
Ewa Kopacz: Oczekuję rozszerzenia referendum. Polska nie jest państwem jednej partii TVN24/x-news
Polityka. Zaczął Bronisław Komorowski i PO, kontynuuje Andrzej Duda i PiS. Teraz Sejm (PO, PSL, SLD) może zarządzić referendum na 25 października i zadać takie pytania, by zaszkodzić PiS.

Premier Ewa Kopacz oraz marszałek Senatu Bogdan Borusewicz zachęcają prezydenta Andrzeja Dudę, by rozszerzył listę pytań referendalnych. Odpowiadać na nie mielibyśmy, podobnie jak na zapowiedziane w czwartek przez prezydenta 25 października, w dniu wyborów do Sejmu i Senatu.

Prezydent wystąpił z wnioskiem do Senatu, by ten wyraził zgodę na referendum w trzech sprawach: obniżenia wieku emerytalnego, posyłania sześciolatków do szkół i funkcjonowania Lasów Państwowych. O te pytania zaapelowała do prezydenta Beata Szydło, kandydatka PiS na premiera. Powoływała się na 6 mln podpisów, złożonych w sumie pod trzema wnioskami.

Wiele wątpliwości
Beata Tokaj, szefowa Krajowego Biura Wyborczego, zapewnia, że nic nie stoi na przeszkodzie, by w tym samym dniu odbywały się wybory parlamentarne i referendum ogólnokrajowe. Obsługiwałaby je ta sama komisja wyborcza. Głosowalibyśmy w tym samym lokalu. Spis wyborców byłby jeden. Jedna byłaby też urna; druga stać mogłaby na wypadek, gdyby w jednej nie mieściły się karty.

Jednak wątpliwości jest wiele. I to poważnych. nW lokalu wyborczym byłyby odrębne karty do głosowania: do wyborów parlamentarnych oraz referendum. Kłopot w tym, że gdybyśmy wzięli obie karty, to automatycznie odnotowany zostałby nasz udział w referendum, choćbyśmy nie chcieli w nim uczestniczyć. By tego uniknąć, trzeba byłoby stanowczo zakomunikować komisji, że nie chcemy dostać karty referendalnej. Ta musiałaby to odnotować. Ale wielki galimatias byłby nieuchronny.

O ile dla uznania ważności wyborów do Sejmu liczba głosujących nie ma znaczenia, to w przypadku referendum jest sprawą kluczową. Dopiero wtedy, gdy weźmie w nim udział więcej niż połowa uprawnionych do głosowania (ok. 15 mln), wynik referendum jest wiążący.

WIDEO: "Trafił w punkt”. "Wpuścił wyborców w kanał”. Internet wrze po decyzji prezydenta ws. referendum

Agencja TVN/x-news

Inny problem związany jest z godzinami głosowania. Referendum odbywa się między 6 a 22 Wybory parlamentarne od 7 do 21. Beata Tokaj uważa, że wyborcy mogliby głosować dłużej również w wyborach do Sejmu i Senatu. Jednak na takie rozwiązanie przystać musiałaby PKW, a marszałek Senatu twierdzi, że konieczna jest zmiana ustaw wyborczych.

Gdyby referendum odbyło się 25 października, trzeba byłoby do nowej rzeczywistości (podwójnego głosowania) dostosować też system informatyczny. Najpewniej o 120 zł brutto więcej w takim przypadku zarobiliby członkowie komisji wyborczej Ale według KBW dzięki połączeniu wyborów i referendum udałoby się zaoszczędzić 30 mln zł.

Zgody raczej nie będzie
Warto też przypomnieć, że prezydent może zarządzić referendum ogólnokrajowe, gdy na nie przystanie Senat. W nim większość ma obecnie PO.

- Z pewnością powiedzą "nie" prezydentowi, bo ten wystąpił z wnioskiem dotyczącym tylko trzech pytań, których domagał się PiS. W oczywisty sposób posłużą one stronnictwu prezesa Kaczyńskiego w czasie wyborów do Sejmu - mówi dr Robert Sobiech, socjolog z UW. Według niego prezydent nie wystąpił z pytaniami, o które wnioskują inne formacje, bo jest to sprzeczne z interesami jego byłej partii. A np. SLD i Twój Ruch chcą zapytać o finansowanie lekcji religii z budżetu państwa i likwidację Funduszu Kościelnego.

Teraz koalicja rządowa i część opozycji (SLD i Ruch Palikota) mogą wystrychnąć na dudka PiS. W jaki sposób? Referendum może zarządzić samodzielnie Sejm, a ten na 25 października jest w stanie przygotować pytania niekorzystne z punktu widzenia PiS. To teoria, ale w praktyce nadal realna.

Wczoraj do Senatu wpłynął wniosek prezydenta z treścią pytań. A to sprawa ważna, bo dopiero od tego momentu Senat ma 14 dni na podjęcie decyzji. Marszałek Bogdan Borusewicz zapowiedział, że Senat zajmie się tym 4 września, w ostatnim możliwym terminie.

Jeżeli senatorowie powiedzą "nie", do referendum 25 października nie dojdzie. Jeśli zgodzą się, to wtedy prezydent zmuszony zostanie do szybkich działań. Prawo wymusza 40-dniowy okres między opublikowaniem w Dzienniku Ustaw zarządzenia o referendum a głosowaniem. To czas potrzebny, by organizacje pozarządowe, które chciałyby wziąć udział w kampanii, mogły zarejestrować się w PKW.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski