Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak PO chce odzyskać wyborców [WIDEO]

Grzegorz Skowron
Ewa Kopacz poprowadzi PO do wyborów parlamentarnych mimo porażki Bronisława Komorowskiego. Nie ma nikogo innego, kto zapełniłby lukę po Donaldzie Tusku
Ewa Kopacz poprowadzi PO do wyborów parlamentarnych mimo porażki Bronisława Komorowskiego. Nie ma nikogo innego, kto zapełniłby lukę po Donaldzie Tusku FOT. BARTEK SYTA
Polityka. Dalsze losy Platformy, która rządzi Polską od ośmiu lat zależą od reakcji partii na przegraną Bronisława Komorowskiego w wyborach prezydenckich. Pierwsze sygnały nie dają nadziei zwolennikom ugrupowania.

– To nie Platforma przegrała, to przegrał Bronisław Komo­row­ski i jego sztab – rzucił Andrzej Biernat, jeden z liderów PO, wychodząc z posiedzenia władz krajowych partii, pytany o to, czy będą rozliczenia za porażkę wyborczą.

WIDEO: Zarząd PO po spotkaniu: Przegrał Komorowski, a nie partia. PO zrobiła, co mogła

Źródło: TVN24/x-news

Premier Ewa Kopacz uznała tę wypowiedź za gafę i nie zamierza wyciągać żadnych konsekwencji. Ani wobec szefa sztabu wyborczego prezydenta posła Roberta Tysz­kiewicza, ani wobec ministra sportu Andrzeja Bier­nata. A ośmiu milionom Polaków, którzy poparli prezydenta, obiecuje, że ich głos nie zostanie zmarnowany.

"Platforma po klęsce zachowuje się jak PiS" - przeczytaj komentarz autora >>

Dlaczego po tak spektakularnej porażce PO zachowuje się tak, jakby nic się nie stało?

– Priorytetem jest utrzymanie jedności. Wskazanie palcem Tyszkiewicza jako winnego byłoby wskazaniem na Grzegorza Schetynę, bo to jego ludzie odpowiadali za kampanię. A to byłby sygnał do wojny domowej w Platformie – zdradza kulisy małopolski działacz tej partii.

Nie będzie rozliczeń w PO, będzie za to rozliczanie Andrzeja Dudy. Rutnicki: Od 7 sierpnia mówimy sprawdzam.

Źródło: AIP

Ta strategia może okazać się mało skuteczna, bo wojenki już się toczą. Do pierwszego rozłamu może dojść na Dolnym Śląsku, gdzie prezydent Jeleniej Góry Marcin Zawiła zamierza rzucić legitymację partyjną w obronie wyrzuconych zwolenników Grzegorza Schetyny.

Lider na trudne czasy?

Przed jesiennymi wyborami do Sejmu nie należy się jednak spodziewać żadnych poważnych zmian personalnych. Ewa Kopacz poprowadzi PO do wyborów parlamentarnych. To będzie prawdziwy test sprawdzający, czy obecna premier jest skutecznym politykiem.

– Nie da się ukryć, że Ewa Kopacz nie ma takiego posłuchu w partii jak Donald Tusk, ale podczas powyborczego posiedzenia zarządu krajowego nie było głosów, że teraz należałoby zmienić lidera – mówi Grzegorz Lipiec, szef PO w Krakowie i Małopolsce.

– Nie jest sztuką prowadzić partię do kolejnych zwycięstw. O wielkości polityka świadczy to, jak wyjdzie z porażki i czy mimo niej jest w stanie wygrać kolejne wybory – komentuje dr Jarosław Flis, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Wielu działaczy Platformy nie wierzy w charyzmę obecnej premier. – Ale z drugiej strony nie mamy kogoś innego, kto zapełniłby lukę po Donaldzie Tus­ku – słyszymy od polityków PO.

Skręt w lewo?

Ostatnią deską ratunku ma być czerwcowy kongres programowy partii. To na nim pojawią się propozycje, które mają zachęcić dotychczasowych wyborców PO do zawierzenia po raz kolejny tej partii. Będzie też oferta dla tych, którzy dotychczas na Platformę nie głosowali.

Wczorajsza „Gazeta Wyborcza” poinformowała, że teraz PO dokona jeszcze większego skrętu w lewo. Podobno premier Kopacz chce przygarnąć byłych polityków SLD Ryszarda Kalisza, Grzegorza Na­pieralskiego i Wojciecha Olejni­cza­ka. A do tego chce jak najszybszego uchwalenia ustaw ważnych dla lewicowego elektoratu.

Ale tej tezie przeczą nasi rozmówcy, uczestniczący w obradach zarządu krajowego PO. Według nich nie było w ogóle mowy o nazwiskach posłów lewicy. – Skręt w lewo byłby powieleniem błędów z ostatniej kampanii. To definitywnie odcięłoby od nas elektorat konserwatywny – mówi nam jeden z krakowskich polityków PO.

Przechytrzyć Dudę?

Plan działań może być zupełnie inny – zamiast przyspieszenia, spowolnienie pracy nad kontrowersyjnymi ustawami. Ale na tyle, by nowych regulacji nie zdążył podpisać prezydent Bronisław Komorowski i by trafiły one na biurko prezydenta Andrzeja Dudy jeszcze przed jesiennymi wyborami do Sejmu.

Po co? – To proste. Dudę poparł najmłodszy elektorat. Jeśli jako prezydent nie podpisze ustawy o in vitro czy związkach partnerskich, to młodzi szybko przekonają się, że nie o takiego prezydenta im chodziło – tłumaczy zwolennik takich działań PO.

Oczywiście nie brakuje w Platformie opinii, że jednak trzeba szybko uchwalić takie ustawy, bo tylko wtedy wyborcy ponownie na nią zagłosują. – To właśnie byłby sygnał o skręcie w lewą stronę – mówią jednak konserwatyści.

Głosów, że należy się skupić na powrocie do korzeni, czyli liberalizmu gospodarczego, jest najmniej. Zagrożeniem dla PO jest inicjatywa Ryszard Petru, byłego współpracownika Leszka Balcerowicza. Jego partia może odebrać Platformie wyborców. A czasu na udo­­wod­nienie im, że PO jest warta ich głosów, już nie ma.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski