MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jak dziś sąd wyceni zbiorową "skruchę" kiboli spod Multikina?

Marcin Banasik
Podczas rozpraw pseudokibice, ich znajomi i rodziny zachowywali się prowokacyjnie
Podczas rozpraw pseudokibice, ich znajomi i rodziny zachowywali się prowokacyjnie Fot. Artur Drożdżak
Przestępczość. 22 oskarżonych przyznało się do uczestnictwa w śmiertelnej bójce. Ale przyznanie się do winy nie jest jednoznaczne z jej poczuciem. A kibolska zmowa milczenia pękła, bo wszyscy chcą jak najszybciej wydostać się na wolność, by pilnować swoich ciemnych interesów.

Barczysty, ogolony na łyso młody mężczyzna zdejmuje złoty zegarek z ręki i pokazuje go siedzącym za kuloodponą szybą kolegom. Ci uśmiechają się na widok drogiego gadżetu, gestami gratulują mu nowego nabytku. Wszyscy są w wyśmienitych nastrojach, rozmawiają ze sobą na migi. Po chwili policjant zwraca uwagę właścicielowi zegarka na nieodpowiednie zachowanie. Ten prowokacyjnie uśmiecha się w stronę funkcjonariusza.

CZYTAJ TAKŻE: Na początek odsiadki kibole dostali... wolność

Dziś kilkudniowy proces ma się zakończyć wyrokami krakowskiego sądu dla 22 pseudokibiców Cracovii. Podczas rozpraw z udziałem oskarżonych o udział w śmiertelnym pobiciu pod krakowskim Multikinem podobnych jak opisany wyżej incydentów było wiele.

- To tylko poza. Oskarżeni wiedzą, że na rozprawach są media, więc grają twardzieli. Tak naprawdę każdy z nich doszedł do tego, że jest na pozycji przegranej. Widać to było m.in. po tym, jak w trakcie śledztwa niektórzy zmieniali adwokatów, żeby odłączyć się od obrońców "milczących" kolegów - mówi policjant z komendy wojewódzkiej, z grupy do walki z przestępczością pseudokibiców.

Krwawa awantura miała miejsce 23 września 2012 r. Powód był błahy: kłótnia dwóch fanów Cracovii i Wisły o kibicowskie smyczki. Dołączyli do nich wezwani SMS-ami inni kibole, którzy przyszli przed kino ze "sprzętem", czyli m.in. nożami, maczetami, pałkami, stylami od siekier. Śmierć od noża wbitego w plecy poniósł kibic Wisły Dariusz D. ps. "Dziekan", ranny został Piotr Ż. Większość napastników policja złapała tuż po bójce, ale trzech do dzisiaj jest na wolności.

Początki śledztwa nie zapowiadały szybkiego procesu. Kibole twierdzili, że nie mieli nic wspólnego z krwawą jatką. - Podczas pobytu podejrzanych w areszcie odbywała się swoista gra w karty między nimi a nami. Podejrzani nie wiedzieli, jakie mamy dowody przeciwko nim. Odsłaniali swoje karty, bo uświadamiali sobie, że przegrana może oznaczać nawet dożywocie - wyjaśnia funkcjonariusz.

Przełomem w śledztwie były zeznania czterech podejrzanych, którzy pierwsi zdecydowali się odsłonić kulisy "akcji" pod Multikinem. Skruszeni mężczyźni podali również nazwiska innych uczestników bójki. - To z ich strony akt odwagi. Chcą rozliczyć się z przeszłością i zacząć nowe życie - przekonywał w sądzie mecenas Jerzy Zakrzewski, obrońca jednego z nich, Pawła K.

Dzięki takiej postawie ci oskarżeni odpowiadali przed sądem z wolnej stopy i mogli złożyć wnioski o niskie kary 2 lat więzienia w zawieszeniu na 5 lat. Ich decyzja spotkała się jednak z oburzeniem innych podsądnych i ich rodzin, obecnych na sali sądowej podczas rozpraw. Kiedy Paweł K. publicznie przepraszał rodzinę ofiary bójki, z sali sądowej słychać było "frajer", "zdrajca".

- Jestem zszokowany postawą rodzin oskarżonych. Ich zachowanie pokazuje, że akceptują wybór przestępczej drogi swoich krewnych - krytykował mecenas Zakrzewski.

"Frajerami" z pewnością nie czują się jednak pozostali oskarżeni, którzy pod koniec śledztwa również przyznali się do winy. Przed sądem każdy z nich wcześniejsze "nie wiem" i "nie pamiętam" zamieniał na "przyznaję się do winy" i "chcę się poddać karze". Dzięki temu mogli złożyć wnioski o niskie wyroki - od 2,5 roku do 5 lat.

Prokurator Tomasz Sztompka w mowie końcowej podkreślił, że przyznanie się do winy to dla oskarżonych ostatni dzwonek na zmianę drogi życiowej. - Jeśli nie chcą skończyć jak Dariusz D., muszą odciąć się od przeszłości - mówił. Zwrócił również uwagę na słowa zrozpaczonej matki jednego z oskarżonych. - Powiedziała, że cieszy się, iż jej syn jest w areszcie, bo tam nic mu nie grozi.

Policjant z grupy do walki z kibolami dodaje, że wspólne przyznanie się do winy pokazuje, że grupy pseudofanów klubów piłkarskich są coraz mniej hermetyczne. - Kilka lat temu taka postawa byłaby nie do pomyślenia. Każdy z nich, nawet za cenę długoletniego wyroku, milczałby jak grób. Dziś oskarżeni tak kalkulują, żeby jak najszybciej wyjść na wolność - wyjaśnia. Oskarżeni muszą się śpieszyć, bo kiedy odsiadują wyroki, ich miejsca w środowisku zajmują inni "ambitni" kibole. Długie odsiadki 22 oskarżonych mogłyby zakłócić "interesy" środowiska pseudokibiców. Kibole utrzymują się głównie z przestępczości narkotykowej. - Krwawe bójki między nimi to nie walka o honor drużyny, ale o wpływy w narkotykowym biznesie - podsumowuje policjant.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski