- Badania przeprowadzono metodami nieinwazyjnymi, przy użyciu georadaru. Eksperci opracowują wyniki, myślę, że otrzymamy je w pierwszej połowie października. I dopiero na ich podstawie podejmiemy decyzje co do celowości dalszych poszukiwań - mówi „Dziennikowi Polskiemu” prokurator Marcin Gołębiewicz, naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie.
To właśnie pion śledczy stołecznego IPN stara się ustalić, czy prawdą jest, iż artefakty wydobyte z „dołów śmierci” w Lesie Katyńskim ukryto podczas okupacji w centrum Krakowa. Informację taką - o czym jako pierwszy „Dziennik Polski” pisał w październiku zeszłego roku - przekazał śledczym były krakowski opozycjonista, prezes Instytutu Katyńskiego, Adam Macedoński.
Na początku lat 90. powiedział mu o tym nieżyjący już profesor AGH Jan Sentek, którego teść miał być świadkiem ukrycia skrzyni przez polskie podziemie. Podobno umieszczono w niej przedmioty przywiezione w 1943 r. do Krakowa z Katynia w celu przebadania w Oddziale Chemicznym Państwowego Instytutu Medycyny Sądowej i Kryminalistyki. Instytut był niemiecki, ale oddziałem chemicznym kierował Polak, dr Jan Robel. To dzięki niemu pamiątki trafiły najprawdopodobniej w ręce Armii Krajowej.
Jak mówi prok. Marcin Gołębiewicz, w skrzyni znajdować mogą się rzeczy osobiste należące do oficerów zamordowanych przez sowieckie NKWD, m.in. dokumenty, listy, fotografie itp. Gdzie ją ukryto? IPN nie ujawnia tego ze względu na dobro śledztwa. Z naszych informacji wynika, że chodzi o podwórko jednej z kamienic w bliskim sąsiedztwie ul. Podwale i Karmelickiej.
- Dobrze, że sprawa po tylu latach wreszcie ruszyła z miejsca - nie ukrywa Adam Macedoński. Przyznaje, że zdecydował się zaangażować IPN, gdyż odnalezienie skrzyni byłoby „wielkim wydarzeniem nie tylko dla historyków, ale przede wszystkim dla rodzin oficerów zamordowanych w Katyniu”.
Badania podwórka w kamienicy w centrum Krakowa przeprowadzili pracownicy Katedry Geofizyki w Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Eksperci z tej katedry w zeszłym roku prowadzili również poszukiwania tzw. złotego pociągu w Wałbrzychu. - Nie jest to ten sam skład osobowy. Badania objęte są klauzulą poufności, dlatego nic więcej nie mogę powiedzieć - stwierdził rzecznik prasowy AGH, Bartosz Dembiński.
Oficjalnie tzw. spuścizna katyńska przed nadejściem Sowietów wywieziona została przez Niemców z Krakowa i spłonęła na bocznicy kolejowej w okolicach Drezna. Ale np. w kwietniu 1990 r. ówczesny szef MSW, gen. Czesław Kiszczak, zwrócił część tych przedmiotów Kurii Metropolitalnej w Krakowie. Zabezpieczone przez akowca Henryka Müncha artefakty zabrali stamtąd w 1952 r. ubecy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?