Inwestycja się opłaciła

Katarzyna Solus-Miśkowicz reprezentuje teraz Kross Racing Team FOT. ARCHIWUM

W 2013 roku Podhalanka została, dość niespodziewanie, numerem 2 w kraju. Wcześniej w kategoriach młodzieżowych plasowała się w czołówce dużych międzynarodowych imprez (m.in. 4. miejsca w MŚ i ME juniorek w 2006 r. oraz 9. miejsca w MŚ i ME 23-latków w 2010 r.), ale w seniorskiej rywalizacji zajmowała dalsze lokaty. Przełomowy okazał się poprzedni sezon. Wywalczyła 9. miejsce w mistrzostwach Europy MTB, dzięki czemu jako jedyna Polka, obok utytułowanej Mai Włoszczowskiej, pojechała później na mistrzostwa świata do Pietermaritzburga (RPA). Tam wyścig elity ukończyła na 16. pozycji. To jej życiowe osiągnięcia.

- Mam ambitne cele na nowy sezon. Poprzedni był bardzo dobry, choć nie obstawiałam, że będę aż tak wysoko. Teraz chciałabym przynajmniej powtórzyć te wyniki - mówi zawodniczka. - Nie boję się presji ze strony innych, sama oczekuję od siebie nawet jeszcze więcej. Jeśli moje starty skończą się porażką, to bardzo mnie to zaboli.

W ubiegłym roku zaryzykowała, kupując na własny koszt drogi, profesjonalny sprzęt. Ważna zmiana - przesiadka na rower z 29-calowymi kołami - pomogła przebojem wskoczyć do międzynarodowej czołówki, a dzięki dobrym rezultatom znalazło się dla Podhalanki miejsce w profesjonalnym zespole. Ostatnie 5 lat spędziła w DEK Meble Cyclo Koronie Kielce, teraz jeździć będzie w Kross Racing Teamie, czołowej polskiej ekipie.

- Można powiedzieć, że inwestycja w siebie zwróciła się podwójnie. Miałam świetne wyniki oraz trafiłam do bardzo dobrego teamu, gdzie będę mieć zapewniony znakomity sprzęt i jeszcze lepsze warunki do rozwoju. W Kielcach nie było źle, ale na przykład brakowało innych osób do wspólnej jazdy. Teraz będę mogła trenować w grupie, i to mocnej, jest w niej Anna Szafraniec. Moim trenerem nadal jest Bogdan Czarnota, który także jeździ w naszym teamie - mówi Solus-Miśkowicz.

Przygotowania idą pełną parą. Na razie zawodniczka trenuje w rodzinnych stronach, w lutym ma w planach wyjazd na obóz w cieplejsze rejony, prawdopodobnie do Hiszpanii.

- Co roku zmieniam coś w przygotowaniach do sezonu. Teraz postawiłam na tzw. trening funkcjonalny, to nowość w światku kolarskim. M.in. ćwiczenia są bardziej dynamiczne. Próbowałam już przed rokiem, teraz jest tego więcej. Odczucia mam dobre, ale czy przyniesie to postęp, powiedzą dopiero badania wydolnościowe - zastrzega Podhalanka.

Planowanie sezonu nie jest jednak bezproblemowe. Polski Związek Kolarski nie przedstawił jeszcze zasad kwalifikacji do reprezentacji. Co więcej, trudno mówić o czymś takim jak "kadra kobiet" - czołowe zawodniczki trenują w klubach i teamach.

- Nie wiem też, kto będzie trenerem tej kadry - mówi zawodniczka. - Nie znamy zasad kwalifikacji na mistrzostwa Europy czy mistrzostwa świata, ani ile z nas tam pojedzie. Zakładam, że jeśli będę w formie, to nie powinno być problemu, bez względu na regulamin. Na pewno zapowiada się zacięta walka, bo w Polsce jest kilka dobrych zawodniczek. Ja na pewno dam z siebie wszystko, wierzę, że uda mi się uzyskać kwalifikację. Na Puchary Świata, które są w Europie, a także na wyścigi punktowane, powinien mnie wysłać mój team. Ale są też Puchary Świata w Australii czy w RPA.

Najważniejsze imprezy międzynarodowe w tym roku to czerwcowe mistrzostwa Europy w Niemczech (St. Wendel) i wrześniowe mistrzostwa globu w Norwegii (Hafiell). Pierwszy PŚ odbędzie się na początku kwietnia w Pietermaritzburgu.

Artur Bogacki