Sześć planów zagospodarowania zostało ostatnio w całości lub w części unieważnionych przez sąd administracyjny. Dotyczy to takich obszarów, jak m.in.: część Ugorka, okolice ulicy Żywieckiej w Borku Fałęckim, Tyniec, Czyżyny i Łęg, park Aleksandry w Bieżanowie.
W Krakowie może więc przybyć terenów, których nie chroni miejscowy plan. Będą narażone na zakusy inwestorów i zagrożone chaotyczną zabudową.
Jeśli na przykład gmina przegra w sądzie sprawę o park Aleksandry, to na tym terenie inwestor będzie mógł postawić wieżowiec.
– Niektóre unieważnienia dotyczą tylko pojedynczych działek, a reszta planu pozostaje ważna. Będziemy się od tych wyroków odwoływać– mówi Bożena Kaczmarska-Michniak, dyrektor Biura Planowania Przestrzennego Urzędu Miasta. Chodzi tu o plany „Ugorek-Wschód” i „Tyniec-Wschód”.
Dyrektor Kaczmarska-Michniak nie kryje zarazem, że miasto może stracić plan „Czyżyny- Łęg” (w jego granicach jest obszar ponad 560 ha), który został przez Wojewódzki Sąd Administracyjny unieważniony w całości. Obejmuje bardzo zdegradowany teren, gdzie zabudowa wielorodzinna wymieszana jest z usługową. Plan miał poprawić sytuację, a jeśli wyrok się uprawomocni i zostanie ostatecznie unieważniony – teren będzie się nadal zabudowywał bez określonej wizji, nowe budynki będą stawiane na podstawie decyzji o warunkach zabudowy.
W Krakowie taki przypadek mamy już w północnych rejonach miasta, gdzie z końcem 2012 roku został unieważniony plan „Osiedle Łokietka” – dla okolic ulicy Łokietka. Tu inwestorzy parli do tego, by budować domy jednorodzinne – i dziś nie ma przeszkód dla realizacji ich planów. Dopiero w zmienianym studium zagospodarowania Krakowa teren ten zarezerwowany jest pod zabudowę jednorodzinną, gdy studium zostanie uchwalone.
Bożena Kaczmarska-Michniak podkreśla jednak, że na 16 skarg kasacyjnych do wyroków unieważniających plany w zeszłym roku – połowa została uwzględniona. – Gdy chodzi o planowanie przestrzenne, mamy bardzo dobre wskaźniki: prawie 50 procent powierzchni Krakowa jest nimi pokryte. Nie mamy porażki, tylko sukces – uważa.
Plany są unieważniane z reguły z powodu niezgodności z obowiązującym studium. Jak wskazuje dyrektor Biura Planowania Przestrzennego, planiści biorą pod uwagę stan istniejący, a sędziowie chcą, by jak przez kalkę przenosić do planu zapisy studium. I tak np. zdarzyło się, że plan dla części Bronowic został uchylony, bo ujęto w nim istniejącą szkołę – ale w studium tej szkoły nie było.
– Sadzę, że około połowy planów jest w sądzie. Ale traktuję to jako rzecz normalną. Ludzie walczą o swoje prawa – mówi Grzegorz Stawowy, przewodniczący Komisji Planowania Przestrzennego Rady Miasta. Jednak przyznaje, że unieważnienie planu w całości to katastrofa, zwłaszcza gdy obejmuje kilkaset hektarów. Jego zdaniem zdarzają się błędy planistów czy radnych, ale i tak jest lepiej niż kilka lat temu.
– Namówiłem wiceprezydent Koterbę, żeby zanim zacznie się prace nad planem, spotykać się z mieszkańcami. Cztery lata temu przeszliśmy też na uchwalanie planów mniejszych, które nie przekraczają 100 ha – w razie unieważnienia mniej się traci – mówi Stawowy. Namawiał miasto do zaangażowania zewnętrznej kancelarii prawnej, ale bezskutecznie. – Warto na to wydać pieniądze, żeby bronić planów. Bo te sprawy kosztują miasto ład przestrzenny – kwituje radny.
Napisz do autora:
[email protected]
Strefa Biznesu: W Polsce przybywa pracowników z Ameryki Południowej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?