MKTG SR - pasek na kartach artykułów

II liga piłkarska. Przedostatnia w tabeli Puszcza podejmuje jednego z faworytów GKS Tychy

Jerzy Filipiuk
Pucharowy mecz Puszczy z Lechią oglądało ponad 1700 widzów. Ilu zobaczy ligowe spotkanie z Tychami?
Pucharowy mecz Puszczy z Lechią oglądało ponad 1700 widzów. Ilu zobaczy ligowe spotkanie z Tychami? fot. Anna Kaczmarz
Najchętniej oglądany w tym sezonie zespół II ligi - GKS Tychy - zawita dziś do Niepołomic. Po czterech kolejkach spadkowicz z I ligi zajmuje trzecie miejsce w tabeli, ale pod względem frekwencji na jego meczach nie ma sobie równych.

Zapracował sobie na nią głównie w spotkaniach u siebie (5412 widzów z Wisłą Puławy, 5883 - z ROW 1964 Rybnik, 8197 - z Polonią Bytom; ten ostatni wynik to rekord w historii nowej II ligi), ale i na wyjeździe uzyskał niezły wynik (750 z Olimpią Zambrów).

To efekt nie tylko pojemności Stadionu Miejskiego w Tychach (15 150), ale i coraz lepszej gry podopiecznych trenera Kamila Kieresia (po porażce - trzy kolejne zwycięstwa).

Oczywiście pojemność stadionu Puszczy (2000) nijak się ma do pojemności tyskiego Stadionu Miejskiego, ale starcie będących w dobrej formie tyszan z odradzającymi się niepołomiczanami (po dwóch porażkach - dwa remisy) powinno zgromadzić na trybunach więcej miejscowych kibiców niż podczas spotkań z Siarką Tarnobrzeg (475) i Wisła Puławy (322).

- Liczę, że nasi kibice wesprą dopingiem swoich zawodników. Chciałbym, żeby na meczach ligowych frekwencja była taka jak w pucharowym spotkaniu z Lechią Gdańsk (1716 - przyp.) - mówi trener Puszczy Tomasz Tułacz.

Nowy szkoleniowiec niepołomiczan, który poprowadził drużynę do dwóch remisów w lidze, zdaje sobie sprawę, że tyszanie wysoko zawieszą poprzeczkę jego podopiecznym.

- GKS to bardzo dobry zespół, posiadający doświadczonych zawodników, z których większość grała w ekstraklasie. Pod tym względem będzie przewyższał moją drużynę. Tyszanie są jednymi z faworytów drugiej ligi, ich nadrzędnym celem jest awans. Mimo to staram się szukać pozytywów przed meczem z nimi. W piłce nożnej faworyt nie zawsze wygrywa. Wiemy, że czeka nas trudny mecz, ale mamy swoje ambicje i na pewno łatwo się nie poddamy - zapewnia trener Tułacz.

Cieszy go fakt, że podczas zajęć miał drużynę w komplecie, choć kilku graczy było poobijanych po sobotnim meczu. W gronie trenujących byli mający ostatnio kłopoty zdrowotne obrońca Kamil Łączek oraz pomocnicy Mateusz Lampart i Longinus Uwakwe.

- Nigdy nie chcę narażać zdrowia zawodników. Wyznaję zasadę, że lepiej poczekać godzinę, niż się pospieszyć sekundę. Dlatego nie spieszę się z wprowadzaniem piłkarza na boisko, który dopiero wyleczył kontuzję. Ale jeden z tej trójki ma szansę gry, choć może nie od początku meczu - zaznacza szkoleniowiec.

Niepołomiczanie w drodze na mecz z Olimpią w Zambrowie i z powrotem pokonali 850 km, powrócili do domu o godz. 3.30 w nocy w soboty na niedzielę.

- Nie ma jednak czasu na odpoczynek. Na treningu pracowaliśmy nad tym, co szwankowało w Zambrowie, czyli wyprowadzaniem piłki w szybkim ataku i podaniami otwierającymi drogę do bramki - informuje trener przedostatniej ekipy w tabeli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski