MKTG SR - pasek na kartach artykułów

I liga siatkarzy. KPS Kęty - SMS Spała. Wrócili do dobrej gry

Jerzy Zaborski
Atak Bartosza Kwolka (z prawej, SMS) blokują kęczanie Kacper Chmielewski (z lewej) i Mateusz Bogus
Atak Bartosza Kwolka (z prawej, SMS) blokują kęczanie Kacper Chmielewski (z lewej) i Mateusz Bogus fot. Jerzy Zaborski
Czujność gospodarzy uśpiło zbyt łatwe zwycięstwo w pierwszym secie

KPS Kęty - SMS Spała 3:2 (25:9, 20:25, 21:25, 25:23, 15:12)

KPS: Błasiak, Lewandowski, Tomczak, Kluth, Czubiński, Bogus, Ledwoń (libero) oraz Szpyrka, Toczko (libero), Chmielewski, Biegun, Gandyk.

SMS: Wach, Ziobrowski, Kozub, Kwolek, Fornal, Kochanowski, Masłowicz (libero) oraz Droszyński, Busch, Domagała, Gruszczyński (libero), Niemiec, Huber, Rybicki.

W premierowej odsłonie kibice przecierali oczy ze zdumienia. To walczący o utrzymanie gospodarze robili z rywalami dosłownie to, co chcieli. Na pierwszą przerwę techniczną schodzili przy wyniku 8:2, ponieważ chwilę wcześniej pomylił się Fornal.

Potem przewaga miejscowych rosła. Było 16:6, a po miękkim ataku Błasiaka za plecy rywali już 20:8 i trener gości poprosił o czas.

Przyjezdni myśleli tylko o tym, żeby jak najszybciej skończyć nierówną walkę.

- Chłopcy chyba sądzili, że jak przyjechali do hali jednego z outsiderów, to gospodarze poproszą o __najniższy wymiar kary - tłumaczył Sebastian Pawlik, trener SMS.

Z kolei łatwa zdobycz najwyraźniej uśpiła czujność miejscowych. Owszem, na początku drugiej partii prowadzili jeszcze 5:3 (ładna akcja Lewandowskiego), jednak chwilę później po ataku Fornala zrobiło się już 5:6. Dodatkowo nerwowość w szeregach gospodarzy wprowadziły kontrowersyjne decyzje sędziów, przez które kęczanie stracili trzy punkty.

Przyjezdni powiększali przewagę. Prowadzili m.in. 12:7 i 16:10. Co prawda po ataku Czubińskiego gospodarze zbliżyli się na dwa punkty (19:21), ale na więcej nie było ich stać.

Początek trzeciej odsłony to także koszmarna gra miejscowych, w których pole wpadały łatwe piłki. Dokonywali złych wyborów, więc przegrywali już 4:8, a przy stanie 9:18 trener Marek Błasiak wziął czas. Małopolanie znowu mieli krótkie odrodzenie - przy 17:20 to opiekun gości wezwał swoich podopiecznych na rozmowę. Po ataku Lewandowskiego było 18:20, jednak w końcówce KPS znowu łatwo tracił punkty.

Czwartą partię ponownie świetnie zaczęli kęczanie, obejmując prowadzenie 6:0. Przewaga szybko stopniała jednak do 6:3. Miejscowi długo trzymali rywali na dystans trzech punktów, ale po ataku Hubera zrobiło się 22:21 i rozpoczęła się zacięta walka o przedłużenie rywalizacji do tie-breaka. Potem znów Huber doprowadził do remisu 23:23, ale w końcówce dobrze atakował Kluth.

Początek decydującego seta to wymiana ciosów. Później KPS przegrywał 4:7, a po pomyłce Kwolka było 7:7. Gospodarze wyszli na prowadzenie 8:7 po ataku Klutha. Potem od stanu 12:9 zrobiło się 13:12. Mecz zakończył podwójny blok Błasiaka z Lewandowskim.

- Wróciliśmy z __dalekiej podróży - ocenił Błasiak. - _Dla nas są to aż dwa punkty zdobyte kosztem zespołu z czołówki tabeli -___przyznał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski