Tymczasem problem „przypełznął” i tutaj. Wolne od niego są tylko naprawdę małe miejscowości, wioski, w których parkuje się przed domem albo stodołą. Gdzie indziej zrobiło się ciasno. Samochodów jest tyle, że nie mieszczą się na wąskich uliczkach miasteczek.
Przeszkadzają przechodniom, zawadzają mieszkańcom. Stąd postulaty, by ograniczyć ruch i możliwości parkowania przynajmniej w centrach miejscowości, przez które czasem nie da się nie tylko przejechać, ale nawet przejść. Mają to ograniczyć strefy parkowania, które lubią miejscowe władze, bo to świetny sposób na zarabianie pieniędzy dla miasta. Domagają się ich także mieszkańcy poszczególnych ulic czy osiedli, którzy muszą czasem objechać swój rewir kilkakrotnie, zanim znajdą miejsce na samochód.
Najbardziej zagorzali przeciwnicy motoryzacji domagają się nawet, by ruch samochodowy w sercach miasteczek, takich jak np. Wieliczka czy Niepołomice, był całkowicie zabroniony nie tylko ze względu na bezpieczeństwo, ale także ochronę zabytków i ograniczenie smogu. Brzmi to wszystko bardzo „ekologicznie” i rozsądnie, ale czasem przegrywa w zderzeniu z rzeczywistością.
Na przykład wtedy, gdy okaże się, że na dłużej trzeba zaparkować „w strefie” przed domem chorej ciotki, albo podwieźć dziecko jak najbliżej przedszkola. Jak wtedy wykombinować, żeby uniknąć opłaty za wielogodzinne parkowanie albo mandatu za zatrzymanie się w niedozwolonym miejscu? W takiej sytuacji pałamy świętym oburzeniem twierdząc, że miasto jest przecież nasze i powinniśmy mieć prawo do bezpłatnego korzystania z jego ulic i dodając, że niedługo będziemy płacić za oddychanie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?