Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Hotel snów” - to jest dzieło życia prof. Andrzeja Szczeklika

Wacław Krupiński
Prof. Jacek Musiał: - To wyjątkowe miejsce, mamy tego poczucie. To profesor nam je stworzył
Prof. Jacek Musiał: - To wyjątkowe miejsce, mamy tego poczucie. To profesor nam je stworzył fot. Andrzej Banaś
- Z malutkiej placówki powstał kompleks mieszczący m.in. trzy Kliniki - Alergii i Immunologii, Pulmonologii oraz Angiologii- mówi prof. JACEK MUSIAŁ, kierownik II Katedry Chorób Wewnętrznych im. prof. Andrzeja Szczeklika.

- Piotr Skrzynecki, który odszedł 20 lat temu, a był tu pacjentem przez kilka lat, mówił, że to „hotel snów”.

- To dowód, że czuł się tu dobrze.

- Skawińska 8 to także Pana adres…

- Wyjąwszy jakieś trzy lata na stażach w USA, spędziłem tu całe zawodowe życie.

- I większość w towarzystwie twórcy tej katedry, prof. Andrzeja Szczeklika.

- Gdy przyszedłem, był trzydziestoparoletnim docentem, który dopiero co objął ówczesną Klinikę Alergii; czyli pokoik na jednym z pięter, z zapleczem naukowym w postaci pokoiku w piwnicach, gdzie dwie panie wykonywały najprostsze badania. Po 40 latach była to już II Katedra Chorób Wewnętrznych, usytuowana w całym budynku, z dobudowanym obiektem z kompleksem laboratoriów; powstał, przypomnijmy, przy znaczącym udziale rządu Flandrii, który wspierał inicjatywy o charakterze uniwersyteckim. To niesłychanie wzmocniło nasze możliwości naukowe. Dodatkowo - dzięki staraniom profesora oraz naszego kolegi, który pracował w Ministerstwie Zdrowia, prof. Rafała Niżankowskiego - udało się uzyskać środki na wybudowanie nowego budynku klinicznego oraz sali wykładowej na zapleczu naszego budynku, niezwykle istotnej dla zadań edukacyjnych. I tak z malutkiej placówki powstał kompleks mieszczący trzy Kliniki - Alergii i Immunologii, Pulmonologii oraz Angiologii, zakłady międzykliniczne oraz 110 łóżek dla chorych. I to jest dzieło życia prof. Andrzeja Szczeklika, które aż do swej śmierci rozwijał - od strony szpitalnej, dydaktycznej - kształcenie studentów oraz lekarzy, jak i naukowej.

- I tak opisał Pan nie tylkozasługi prof. Szczeklika,ale i wyjątkowość adresu Skawińska 8.

- Ta katedra to ewenement w skali nie tylko kraju; oto młody pracownik naukowy został kierownikiem kliniki i było mu dane rozwijanie tego miejsca przez lata. To wyjątkowe miejsce, mamy tego poczucie. Pewnie i dlatego, że wszyscy z nas wkładali jakąś cząstkę swego wysiłku w jego powstanie, że kariera każdego z nas jest związana z tym miejscem. To profesor nam je stworzył. I mamy także poczucie nieco głębszej kontynuacji - pracujemy przecież - o czym od dwóch lat przypomina stosowna tablica - w szpitalu powstałym w XIX wieku jako lecznica Gminy Wyznaniowej Żydowskiej. A był to szpital o znakomitej renomie, w którym pracowało wielu luminarzy medycyny.

- To porozmawiajmy o prof. Szczekliku; z jednej strony niesamowity intelekt i erudycja, co sprawiło, że był jednym z najczęściej cytowanych polskich badaczy medycyny w świecie, z drugiej strony- cechowało go szczególne podejście do pacjenta.

- Na pewno niestandardowe, trochę oparte na świetnych wzorach, które profesor mógł przejąć od swego ojca, prof. Edwarda Szczeklika, wybitnego kardiologa i internisty, jak i z amerykańskich obserwacji, bo jako młody lekarz spędził około roku w jednym ze szpitali nowojorskich. I pewnie dostrzegł sposób traktowania chorego i podejścia do niego zupełnie odmienny od tego, do czego byliśmy przyzwyczajeni. Byłem mile zaskoczony, widząc, jak mój mistrz przysiada przy łóżku chorego, pyta go o różne sprawy, gdy przychodzi do chorych wieczorem, by się dowiedzieć, jak się czują… To było wówczas niezwykłe, bo po prostu brakowało takich wzorów, a i dziś jest nieczęsto spotykane - głównie z powodu braku czasu, zabiegania...

- Anna Dymna, wspominając prof. Szczeklika, przywołuje, jak podkreślał, że usiąść przy pacjencie, popatrzeć mu w oczy, posłuchać, co mówi,to często ważniejsze od najlepszych leków.

- Na brak tego skarżą się wszyscy chorzy. Oczywiście nieodzowna jest umiejętność wsłuchania się w chorego, wczucia się w jego sytuację, w jego problemy. A poznanie ich może wesprzeć proces leczenia.

- Duch prof. Szczeklika wciąż nad tą kliniką się unosi?

- Mam taką nadzieję. I bardzo mi na tym zależy. Gościłem ostatnio na Washington University w St. Louis, z którym nawiązujemy współpracę dotyczącą szkolenia internistów, by właśnie wpoić im umiejętność traktowania chorego nie tylko od strony medycznej, ale i zaspokajania jego potrzeb, które wykraczają poza trafną diagnozę i podanie najwłaściwszego leku.

- Szybko też zasłynął prof. Szczeklik jako naukowiec. Zajął się astmą oskrzelową, tzw. aspirynową, za co dostał prestiżową nagrodę brytyjskiego czasopisma „The Lancet”.

- To był jeden z wiodących tematów profesora, podobnie jak rozwijane przez nas badania chorób autoimmunologicznych czy zaburzeń krzepnięcia krwi. Nasza wiedza na ten temat nieustannie się rozwija. Prowadząc badania nad chorobami, wprowadzamy nowe sposoby postępowania. Oczywiście korzystamy przede wszystkim z dokonań nauki na świecie. I tak powinna wyglądać klinika uniwersytecka. Tu nie da się oddzielić zwykłej funkcji szpitala, od dydaktyki i badań naukowych. Podobnie nie sposób oddzielić laboratorium diagnostycznego od laboratorium stricte naukowego. To wszystko musi współgrać. Zwłaszcza w przypadku schorzeń niełatwych do rozpoznania, trudnych w leczeniu. Tak, profesor do nauki przykładał niesłychaną wagę - tak swojego rozwoju, jak i całej katedry, ale nie mam wątpliwości, że wszystko to było podporządkowane interesom chorych, że przede wszystkim czuł się lekarzem. Książki, które pisał w ostatnim okresie życia, wyraźnie na to wskazują; te wszystkie osiągnięcia, to, co przekazywał studentom i młodym lekarzom, co osiągnął w nauce, ta dbałość o nowoczesny sprzęt - to wszystko było podporządkowane podstawowemu zawodowi, który uprawiał - bycia lekarzem.

- Powiązanie w tej katedrze specjalistów rozmaitych dziedzin też ma dodatkową wartość…

- Zdecydowanie. To właśnie zapoczątkował i rozwijał prof. Szczeklik. I teraz mamy świetnie ze sobą współpracujący zespół, w którym umiejętności czysto medyczne i naukowe się przeplatają, co jest wartością trudną do przecenienia. Ta bliskość osób, zajmujących się pokrewnymi chorobami, pozwala na stałe wymienianie się doświadczeniami. A to przekłada się na konkretne publikacje naszej katedry; rocznie to około 130 tekstów naukowych.

- Skawińska 8 to taki magiczny adres - nie tylko dla świata medycyny. I z uwagi na Piotra Skrzyneckiego, którego pomnik tu stoi, ufundowany zresztą przez prof. Szczeklika, i na biały fortepian, na którym prof. Szczeklik chętnie grał i który wciąż służy pacjentom w czasie comiesięcznych koncertów, i na bliskie kontakty podtrzymywane przez środowisko Piwnicy pod Baranami, jak i wybitnych poetów… To również składa się na genius loci Skawińskiej 8.

- I bardzo dobrze; bo to zarazem - także dzięki nadaniu naszej klinice imienia profesora - miejsce, które trwale upamiętnia tego wybitnego lekarza, naukowca i humanistę. Pielęgnowanie jego tradycji, jej rozwijanie jest niezwykle istotne.

WIDEO: Dlaczego kupujemy tyle leków bez recepty?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski