Pechowiec Krzysztof Hołowczyc zakończył już udział w rajdzie Fot. holek.pl
RAJD DAKAR. Polski kierowca w gipsowym gorsecie
Potwierdziły to wczorajsze badania w jednym ze specjalistycznych szpitali w Limie. "Hołek" jest też mocno poobijany. Bardziej jednak cierpi jego psychika. - Jest wściekły, bo dusza chciałaby powrócić do walki, a ciało nie pozwala - stwierdził Andrzej Kalitowicz, menedżer "Hołka".
A jak doszło do wypadku? Na trzecim etapie, kilkadziesiąt kilometrów po starcie z Pisco, Hołowczyc - prowadzący Mini All 4 Racing - dopadł buggy SMG Ronana Chabota. Wyprzedził Francuza na pełnym gazie. Nagle jednak na jego trasie pojawił się parumetrowy uskok. "Hołek" nie zdążył wyhamować. Mini przeleciało kilka metrów, wbijając się przodem w piach, pod którym była skała.
Gdy piasek opadł, auto Hołowczyca stało w zagłębieniu. Z ogromną prędkością zbliżało się do niego buggy. Na szczęście jego kierowca - w ostatniej chwili - zdołał wyhamować, o centymetry mijając rajdówkę Polaka. Nie zatrzymując się pomknął jednak dalej.
- Mini spadło stroną Krzysztofa - mówił Andrzej Kalitowicz, menedżer "Hołka". Uderzenie było tak mocne, że Hołowczyc stracił oddech. Zaczął również odczuwać silny ból w klatce piersiowej. Mimo to załoga postanowiła kontynuować jazdę. - Po minięciu pierwszego punktu kontrolnego zatrzymali się jednak i wezwali pomoc medyczną, gdyż Krzysztof odczuwał bardzo silne bóle - dodał Kalitowicz.
Wstępna diagnoza lekarza, który przyleciał helikopterem, mówiła o połamanych żebrach i urazie kręgosłupa. "Hołka" śmigłowcem przetransportowano do wojskowego szpitala w Pisco. Felipe Palmeiro, pilot "Hołka", powrócił rajdówką do Pisco.
- Krzysztof narzeka mniej na ból żeber i kręgosłupa, a coraz bardziej na rosnący ból całego ciała - mówił w poniedziałek wieczorem Kalitowicz. - Podobne objawy ma Felipe, choć nie ma żadnych złamań i innych poważnych obrażeń - dodał.
W związku z tym, że w Pisco nie było potrzebnego sprzętu, postanowiono przewieźć "Hołka" do szpitala specjalistycznego w Limie. - Grupa Polaków z Limy, którzy byli na miejscu zdarzenia, odwiedziła Krzysztofa w szpitalu w Pisco i zaoferowała pomoc w Limie. Podobnie zareagowała polska placówka dyplomatyczna w Limie - podkreślił Kalitowicz.
Badania potwierdziły, że "Hołek" ma złamane żebra i uraz kręgosłupa. - Późnym wieczorem, po otrzymaniu środków przeciwbólowych, czuł się w miarę dobrze - zapewnił Kalitowicz.
Wczoraj Hołowczyc otrzymał gipsowy gorset i ma zostać przewieziony do prywatnej kliniki. Spędzi tam zapewne kilka dni. Potem zostanie przewieziony do Polski. - Samopoczucie Krzysztofa uległo znacznej poprawie - dodał menedżer.
"Zdrówka i szybkiego powrotu za kierownicę", "Mam nadzieję, że wszystko się ułoży i za rok Dakar 2014 będzie należał do Hołka!!!", "Powrotu do zdrowia i do zobaczenia na następnym Dakarze", "Trzymaj się Krzysiek! Za rok będzie lepiej!" - pisali internauci na stronie internetowej Hołowczyca.
- Myślę, że wiem, co teraz czuje Krzysiek. Mam nadzieję, że szybko wydobrzeje - stwierdził motocyklista Jakub Przygoński. - Bardzo żal mi "Hołka", bo wiem jak ogromną wagę przykłada do wyniku w Dakarze. Jestem pewien, że wróci do nas jeszcze silniejszy. Wróci i wygra Dakar - dodał quadowiec Rafał Sonik.
Adam Małysz po czterech etapach Dakaru jest 19., trafił więc wczoraj do wymarzonej "dwudziestki". - Niestety, zakopaliśmy się na początku odcinka. Wtedy trochę samochodów nas wyprzedziło - powiedział na mecie. Doskonale spisali się również quadowcy. Rafał Sonik jest trzeci, a Łukasz Łaskawiec piąty.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?