MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Hokej. Unia Oświęcim wizytą u mistrza rozpoczyna cykl gier z medalistami minionego sezonu

Jerzy Zaborski
Tym razem Martin Kasperlik (w białej koszulce) ograł sosnowieckiego bramkarza
Tym razem Martin Kasperlik (w białej koszulce) ograł sosnowieckiego bramkarza fot. Jerzy Zaborski
Zmienne nastroje towarzyszą zawodnikom Unii Oświęcim po hokejowym weekendzie. Najpierw przegrali w Katowicach z GKS-em po rzutach karnych 0:1, by we własnej hali wygrać z SMS Sosnowiec 7:2. Dzisiaj (godz. 18.30) przyjdzie im stawić czoła Comarch Cracovii w hali mistrza Polski.

Oświęcimskiego szkoleniowca zabolała zwłaszcza porażka w Katowicach. To było jedno z tych spotkań, w których wygrana z niżej notowanym zespołem była wręcz obowiązkiem. Spotkania minionego weekendu miały wspólny mianownik, czyli zawodnicy mieli kłopoty z motywacją.

- Nie wiem już, jakich zaklęć mam używać, aby zmienić mentalność chłopców, że rywal plasujący się za nami w tabeli jest tylko teoretycznie słabszy - piekli się Josef Dobosz, trener Unii. - Zarówno w meczu przeciwko Katowicom, jak i sosnowiczanom, chłopcy zbyt rozluźnieni podeszli do swoich obowiązków przed bramką rywali. Zbytnio kombinowali, zamiast stosować najprostsze rozwiązania.

O ile sosnowiecka młodzież nie była w stanie przeciwstawić się Unii, więc nawet złapanie kontaktu przez SMS na 3:2 nie wprawiło oświęcimian w zakłopotanie, to w Katowicach na marnowanie pozycji bramkowych nie można było sobie pozwolić, zwłaszcza, że nie było ich zbyt wiele.

- Przecież katowicki bramkarz wcześniej występował w słowackiej ekstraklasie w Popradzie i to on wygrał katowiczanom mecz - wspomina Dobosz, który po weekendzie ma jeszcze jeden zarzut pod adresem swoich podopiecznych. - Kary, jakie my łapiemy, to jest dla mnie coś zupełnie niezrozumiałego. Przecież sami prosimy się o „klapsa”. Jeśli chłopcy nie zaczną unikać głupich wykluczeń, to w potyczkach z zespołami z czołówki nie mamy czego szukać. Po prostu nas „zdemolują”. Meczem w Krakowie rozpoczynamy cykl spotkań z medalistami poprzedniego sezonu.

Oświęcimianie w pierwszym meczu przegrali z Cracovią 2:5, ale długo toczyli zacięty bój. Jednak krakowianie będą podrażnieni wyjazdową porażką po karnych w Jastrzębiu. - To mógł być wypadek przy pracy mistrza albo oznacza jego małą zadyszkę - analizuje Dobosz. - Czy stać nas na jakąś zdobycz w „paszczy lwa”? Jest kilka warunków, żeby postawić się mistrzowi. Bramkarz musi mieć swój dzień, ale pozostali muszą zagrać zdyscyplinowanie i przede wszystkim cierpliwie. Nie możemy sobie pozwolić na otwartą grę z Cracovią. Chłopcy nie mogą wyjść na lód ze strachem w oczach. Najgorsze, to przegrać już w szatni.

Oświęcimski szkoleniowiec wyraźnie dał do zrozumienia, że Unia pod Wawelem zamierza szukać swojego szczęścia w kontrach. - W meczach przeciwko ligowym faworytom motywacja jest zupełnie inna niż na zespoły z dolnych rejonów tabeli, więc może uda nam się sprawić jakąś niespodziankę, którą byłaby jakakolwiek zdobycz w hali lidera - analizuje Peter Tabaczek, kapitan Unii.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski