– Wszystko przez to, że w półfinale jeden z rywali nie wyhamował i wjechał mi w „plecy”. Rywale uciekli, zająłem 31. miejsce. I z takiego musiałem zaczynać finał. Udało mi się zrobić spory skok do przodu, ale z końca stawki nie da się wygrać wyścigu – opowiada Basz.
Genezy problemów szukać należy jeszcze we wcześniejszej fazie weekendu na torze pod Saragossą. W jednym z wyścigów kwalifikacyjnych z felgi w karcie Basza zsunęła się opona. To spowodowało, że do półfinału ruszał on z niezbyt wysokiej, 12. pozycji, otoczony kierowcami o mniejszych umiejętnościach. Takimi jak Yan Leon Shlom, który zepsuł krakowianinowi zawody.
W klasyfikacji mistrzostw Europy Karol Basz spadł na 9. miejsce.
_– Początek roku mieliśmy idealny, ostatnio trochę brakuje szczęścia, bo jak nie problemy ze sprzętem, to kolizja... _– mówi Polak, lider włoskiego zespołu Tony Kart.
W przyszłym tygodniu czeka go kolejna runda ME, w belgijskim Genku. Basz już tam jest, przygotwuje się do zawodów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?