Anna Kolet-Iciek: EDYTORIAL
Na każdym etapie edukacji naukę historii zaczynałam od epoki kamienia łupanego, a kończyłam na krwawej bitwie pod Ver- dun. "Repetitio est mater studiorum” – głosi łacińska sentencja. Problem w tym, że z tego szkolnego "repetitio” w mojej głowie najbardziej utkwiły… style kolumn greckich. Porządek dorycki, joński, koryncki. Pamiętam to do dziś. Pytanie tylko, czy ta wiedza rzeczywiście jest mi do czegoś potrzebna?
Ekipa minister Hall postanowiła odświeżyć nieco nauczanie historii. Skończyć z "repetitio” i dać wreszcie uczniom szansę na poznanie powojennych dziejów. Chciała dobrze, wyszło jak zwykle. Po listach i apelach w obronie historii, przyszła więc kolej na głodówkę. I to wcale nie jest żart. W Krakowie pięciu działaczy opozycji z lat osiemdziesiątych naprawdę głoduje! Czy jednak rzeczywiście jest o co kruszyć kopie? Po zmianach uczniowie, którzy zechcą uczyć się historii w zakresie podstawowym, będą mieć w ciągu trzech lat o 54 godziny tego przedmiotu mniej.
Ci z kolei, którzy wybiorą zakres rozszerzony, dostaną o 24 godziny więcej niż obecnie. Moim zdaniem problemem nie jest jednak to, ile godzin w tygodniu uczniowie spędzą na lekcjach historii, ale to, jak będą się jej uczyć. Bo jeśli nadal mają ślęczeć w klasach nad podręcznikami, a najważniejsze polskie zabytki oglądać wyłącznie na ilustracjach, to żadna reforma tu nie pomoże i rzeczywiście wcześniej czy później historia przejdzie do historii.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?