Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia o wyroku na miechowskim kolaborancie współpracującym z hitlerowcami

Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
Żołnierze niemieccy na Rynku w Miechowie
Żołnierze niemieccy na Rynku w Miechowie Fot. Ziemia Miechowska moja mała ojczyzna
O wyroku na miechowskim kolaborancie współpracującym z hitlerowcami opowiada CZESŁAW OCZKOWICZ.

- W czerwcu 1943 roku w Miechowie został wykonany wyrok na Kazimierzu Nowaku. Kim był zastrzelony?

- To Polak, który poszedł na współpracę z okupantem. Był wyjątkowo bezlitosny wobec swoich rodaków. Dla niego zastrzelenie miejscowego partyzanta to była wręcz przyjemność. Za swój stosunek do Polaków został wyznaczony na szefa ekspedycji karnej, tzw. brygady lotnej. On i jego brygada zasłynęła brutalnością i bezwzględnością w rozprawianiu się z ludnością cywilną. Do ich największych zbrodni należy pacyfikacja wsi Nasiechowice, gdzie śmierć poniosło 110 osób. Jego ostatnią pacyfikacją była wieś Czaple Wielkie, gdzie zginęło 13 osób.

- Kto wykonał wyrok na Kazimierzu Nowaku?

- Zastrzelenia tej bestii dokonali żołnierze Armii Krajowej na podstawie wyroku wydanego przez dowództwo Inspektoratu AK „Maria”. Wyrok wydano po wnikliwej analizie możliwości i następstw takiego czynu. Przygotowanie i wykonanie powierzono doświadczonemu partyzantowi Wawrzyńcowi Kobylcowi ps. „Wierny”. Ten wyznaczył do bezpośredniego wykonania zadania Jana Molędę ps. „Trzebiński”, dowódcę grupy dywersyjnej 106 DP AK i jego żołnierzy - Tadeusza Tochowicza ps. „Dąb”, Józefa Bogdalskiego ps. „Dąbek” oraz Franciszka Kołodzieja ps. „Szaleniec”.

- Aby wykonać zadanie, m usieli znać zwyczaje Nowaka.

- Kazimierz Nowak mieszkał w Miechowie, w Rynku nad apteką. Codziennie rano udawał się pieszo w obstawie policjantów do budynku Kripo (policji kryminalnej - przyp. red). Często zmieniał trasy wędrówek. Było to następstwem wielu gróźb pod jego adresem, kierowanych przez podziemie, aby zmienił stosunek do swoich rodaków. Groźby nie skutkowały, Nowak odgrażał się, że jeśli stanie się mu krzywda, to Niemcy zniszczą całe miasto. Molęda, Tochowicz i Kobylec niemal codziennie obserwowali trasę, jaką odbywał Nowak oraz jego zwyczaje i nawyki. Ustalili, że bardzo często pojawia się na Rynku o godz. 12, celem wysłuchania nadawanych przez głośniki informacji niemieckich.

- Mimo dobrego rozpoznania nie wszystko szło zgodnie z planem.

- Kiedy rozpoznanie było na tyle dokładne, aby przystąpić do realizacji zadania, okazało się, że Nowak udał się na odpoczynek do Ojcowa, do swojej przyjaciółki. Szybko zdecydowano o wykonaniu wyroku w jego nowym miejscu pobytu. Kiedy grupa szykowała się do wyjazdu, nadszedł meldunek, że Nowak został odwołany z Ojcowa i wrócił do Miechowa. Wyznaczono zatem termin wykonania wyroku na czwartek, 24 czerwca.

- Partyzanci pojawili się w mieście dzień wcześniej...
- Wieczorem 23 czerwca uzbrojeni w granaty, pistolety i ckm, przez Marchocice, Nasiechowice, Pojałowice dotarli do Miechowa na melinę przygotowaną w miejskim szpitalu. Późnym wieczorem udali się na plac targowy i tam ukryli ckm. Wczesnym rankiem, rozstawieni w różnych punktach miasta, czekali na Kazimierza Nowaka, ale ten nie pojawił się na ulicy. Postanowili wykonanie wyroku przenieść na godziny popołudniowe. Jednak, gdy około godziny 10. dowódca grupy Jan Molęda opuścił melinę i udał się na rekonesans do miasta, usłyszał jadące od Rynku samochody. Na czele jechał osobowy mercedes, a za nim dwa odkryte samochody ciężarowe. W pierwszym z nich jechał Kazimierz Nowak, a na kolejnych dwóch ponad 40 faszystów w hełmach i dobrze uzbrojonych.

- Wyglądało, jakby wracali z akcji…

- Wszystko na to wskazywało. Kiedy Molęda zastanawiał się, skąd mogli wracać, zbliżył się do niego nieznany osobnik i cichym głosem oświadczył, że wracają z Czapel Wielkich, gdzie była pacyfikacja. Rozstrzelano tam wiele osób.

- Czy wiadomo, kim był ten człowiek?
- Dopiero w lipcu następnego roku Molęda w trakcie zgrupowania partyzantów AK w lesie sancygniowskim rozpoznał w nim por. Juliana Sochę ps. „Dźwig”.

- Pacyfikacja w Czaplach była ostatnią zbrodnią Nowaka. Tylko o kilka godzin przeżył swoje ofiary.

- Informacja o pacyfikacji Czapel Wielkich wzmogła tylko w partyzantach postanowienie rozprawienia się z bestią. Postanowili, że wyrok zostanie wykonany na Rynku , podczas wysłuchania wiadomości niemieckich . Jednak o godzinie 12. Nowak nie pojawił się. Potem rozpętała się potężna burza. Partyzanci ukryli się w jednej z bram przy ulicy Racławickiej. Burza trwała około godziny. Kiedy deszcz przestał padać Molęda wyjrzał na ulicę i zobaczył Nowaka, który minął ich bramę i zmierzał w kierunku gimnazjum. Odległość do niego wynosiła jednak kilkadziesiąt metrów nie było więc możliwości go gonić.

- Kolejna szansa została zaprzepaszczona...

- Po naradzie wszyscy zgodzili się, aby spróbować powtórnie, przy powrocie Nowaka do domu. Krótko po godzinie 17. grupa wyruszyła ulicą Racławicką w kierunku Rynku. W drodze powrotnej Nowakowi towarzyszył jeden gestapowiec i dwóch granatowych policjantów. W chwili mijania Nowaka, Molęda wyciągnął pistolet i oddał dwa strzały w jego kierunku. Nowak padł na pobocze. Molęda próbował oddać do leżącego kolejny strzał, ale pistolet nie odpalił. Wtedy oddał strzał Bogdalski, a poprawił jeszcze Tochowicz. Kołodziej natomiast udał się w pościg za eskortą która natychmiast zbiegła do bram i sąsiednich ulic. Molęda, widząc zakrwawionego Nowaka który nie dawał oznak życia, krzyknął na pozostałych kolegów -„stop - odwrót”.

- Po wykonaniu wyroku partyzanci uciekli w kierunku Poradowa.

- Sprzyjało im szczęście, przed nimi pojawił się zaprzęg konny. Szybko wskoczyli na wóz. Tuż przed Poradowem w wyniku wjechania w zakręt z dużą szybkością, wóz się wywrócił. Partyzanci szybko pozbierali się i pieszo skierowali do Pojałowic. Tymczasem słychać było strzały od strony Miechowa. Uciekający zdali sobie sprawę z pościgu zorganizowanego przez Niemców. Dla zmylenia pościgu skierowali się na Pojałowice. Po raz kolejny mieli szczęście, bo zauważyli zbliżającą się furmankę, którą zarekwirowali. Tym razem skierowali się w stronę Wymysłowa, a następnie Sławic. Po dłuższym manewrowaniu pozostawili wóz i pieszo poszli się do Nasiechowic. We wsi u Szczepana Jakubasa zjedli posiłek, a następnie dotarli do Kropidła. Około północy zameldowali „Wiernemu” wykonanie zadania.

- Nowak w wyniku zamachu zginał na miejscu?

- Pomimo, że otrzymał kilka kul, żył jeszcze kilkadziesiąt godzin. Pogrzeb znienawidzonego oprawcy odbył się w kilka dni po zamachu z niemieckimi honorami. Nad trumną kilku dygnitarzy władz okupacyjnych wygłosiło pochwalne mowy.

- Taka akcja mogła się zakończyć okrutnymi represjami ze strony okupantów.

- Oczekiwano ich. Przez kilka dni z napięciem wyczekiwano na ewentualną reakcję Niemców. Wielu mężczyzn opuściło miasto w obawie przed represjami. W pierwszej chwili Niemcy postanowili rozstrzelać 100 mieszkańców. Zasługą, że do tego nie doszło, było umiejętne skierowanie przez pracownika Kripo -Walerego Kosołkę ps. „Dziarski”, który współpracował z AK - podejrzeń, że wykonawcami była bliżej nieznana grupa skoczków radzieckich lub też zwykłych bandytów.

WIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 14

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski