Niech Babcie i Dziadziusiowie żyją nam w zdrowiu nawet 200 lat! FOT. PIOTR KRZYŻANOWSKI
BABCIA I DZIADEK. Są ostoją tradycji rodzinnych, czuwają nad rozwojem wnucząt. 21 i 22 stycznia mają swoje święto
I wreszcie stawała w progu. Latem w kapeluszu z panamy przepasanym atłasową wstążką, zimą we flauszowym berecie ozdobionym spinką z masy perłowej. Od tej chwili zaczynały się babcine rządy i babcine obiady. Obowiązkowe były zrazy zawijane z wołowiny. Mama rzadko je robiła z braku czasu. Po zrazach zamawialiśmy pierogi. Z mięsem albo z serem na słodko, no i jeszcze naleśniki, paszteciki, uszka do barszczu...
***
Ale babcia Barbary przyjeżdżała do Krakowa nie tylko po to, żeby wnukom kulinarnie dogadzać. Była na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami, dużo czytała. Wieczorami chętnie opowiadała o dziwnych paniach i poważnych panach z rodzinnych fotografii.
- Dzięki tamtym opowieściom potrafię dziś wyjaśnić córce, że jej praprababcia Agata sama wychowała pięcioro dzieci, że pradziadek Jan miał osiemnaścioro rodzeństwa, że wujek Staszek walczył na Westerplatte a kuzyni mamy Jurek i Wiesiek byli za okupacji lotnikami - mówi Basia. - Babcia uwielbiała Kraków i znała go jak własną kieszeń. Zabierała nas do muzeów, pokazywała sadzawkę na Skałce i opowiadała o biskupie Stanisławie. Ciekawie, między jednym a drugim uśmiechem. Zaglądaliśmy do Jamy Michalika, wdrapywaliśmy się na Wzgórze Wawelskie, żeby posłuchać o królowej Bonie i tajemniczym czakramie.
***
Magda, dziś ma 30 lat, pamięta piesze wycieczki z dziadkiem Stasiem. - Zawsze wybierał drogę na skróty, a szło się tym skrótem dwa razy dłużej niż normalnie, ale przez to i śmiechu było dwa razy więcej - wspomina.
Dzięki dziadkowi nauczyła się grać w ping-ponga. Gdy była całkiem mała - i tego nie pamięta - dziadek zdobywał dla niej cielęcinę, o której, w dobie kartek na mięso można było tylko pomarzyć. Jak podrosła, chętnie opowiadał o Dębnikach i o swojej ukochanej Cracovii. Lubił zbierać grzyby i gotował najlepszy rosół na świecie, klarowny i aromatyczny.
***
Zdaniem psycholog Ewy Kosińskiej, babcia i dziadek w relacji z małymi wnukami są trochę jak zaczarowany ołówek, który pokazuje piękny, bezproblemowy świat. Dla starszych wnuków dziadkowie mogą być skarbnicą wiedzy i doświadczenia życiowego, które przekazywane młodym ludziom pozwala im na mądre dorastanie.
Mają na to sprawdzone sposoby. Włączają się do rozmowy o lalkach, rysują, śpiewają. Czasem ucałują zranione kolano, zeszyją misiowe ucho lub przykleją oderwany zderzak do ulubionego autka. Z czasem babcia staje się przyjacielem, dojrzałym i mądrym, który na wszystko znajdzie sposób i radę. Dziadek to raczej ostoja tradycji i źródło informacji. To on najlepiej umie zachęcać wnuki do poszukiwania odpowiedzi na nurtujące je pytania.
Tak jak Jan, dziadek Tadeusza, który zajmująco opowiadał rodzinne historie. Wnuki słuchały więc z szeroko otwartymi buziami, a to o Władziu, przystojnym partyzancie, który smalił cholewki do cioci Amalii, a potem zginął w leśnej akcji. A to o postawnym wujku Jurku, cukierniku, który w konspiracji nosił pseudonim "Piec". Tadeusz właśnie od dziadka dowiedział się, co to były tajne komplety.
- A ja z babcią upiekłam swoje pierwsze kruche ciasteczka. Pokazała mi też, jak trzeba kroić makaron - mówi Basia. - Pamiętam różne opowieści, którymi nas raczyła. Choćby tę o kobiecie, która podobno wzrokiem przenosiła garnki z pieca na stół i wyginała łyżeczki.
***
Katarzyna, dziś pani po pięćdziesiątce, często wspomina swój niebieski fartuszek, który uszyła z babciną pomocą.
- To było zadanie do szkoły. Chciałam mieć je szybko z głowy. Nie lubiłam szycia. Myślałam, że babcia odrobi zadanie za mnie. A ona wycięła formę z papieru, przypięła ją szpilkami do materiału i kazała mi wykroić kawałki fartucha, a potem połączyć je fastrygą. Gdy nawlekałam nitki, opowiadała historię o zawodach, do jakich stanęli diabeł i krawcowa. Każde miało uszyć koszulę. Ten, kto pierwszy uporałby się z zadaniem, miał obiecaną nagrodę. Diabeł duszę krawcowej, a ona złote dukaty. Diabeł nawlókł nitkę długą jak stąd do Gdańska i biegał z nią w tę i z powrotem. Po godzinie ledwie zipał, a nitka była splątana. Krawcowa rwała krótkie nitki, zamieniała je na ścieg, w godzinę uszyła koszulę i zgarnęła dukaty, zachowując duszę. Ile razy nawlekam igłę, przypominam sobie tę opowieść.
Zdaniem psycholog Ewy Kosińskiej wnuczęta doświadczające opieki dziadków potrafią odwzajemnić się opieką równie serdeczną i naznaczoną miłością, nie obowiązkiem. Będą przez całe życie pamiętać ciepłe wzajemne relacje i pewnie przekażą to ciepło swoim wnukom.
majka.lisinska@dziennik.krakow.pl
Rola dziadków w życiu Polaków
* Z badań przeprowadzonych w 2012 roku przez Centrum Badania Opinii Społecznej wynika, że blisko trzy czwarte dorosłych Polaków ma poczucie, że coś zawdzięcza swojej babci lub dziadkowi; wdzięczność badanych najczęściej wypływa z uznania roli, jaką dziadkowie odegrali w wychowaniu i opiece nad nimi (65 proc.) oraz z otaczania ich miłością (64 proc.). Ponad połowa zawdzięcza im znajomość dziejów rodziny (57 proc.), wpojenie zasad moralnych (57 proc.) i wiarę religijną (54 proc.). Zdaniem CBOS dzieje się tak najprawdopodobniej dlatego, że zwiększa się ich udział w wychowaniu wnuków. Niemal powszechne jest przekonanie o długu wdzięczności wobec dziadków wśród ludzi młodych, poniżej 35. roku życia.
* Prawie dwie piąte respondentów oceniło, że dziadkowie mieli duży wpływ na ich poglądy i postawy życiowe. Z badań wynika, że rola dziadków wzrasta.
* Ponad połowa badanych twierdzi, iż widywała swoich dziadków bardzo często, a co czwarty dość często.
* Zdecydowana większość badanych, którzy znali swoich dziadków (86 proc.), określiła stosunki z nimi jako bliskie, a tylko 12 proc. jako niezbyt bliskie lub całkowicie pozbawione bliskości.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?