Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hip-hop to nie tylko słowa

Redakcja
Pod nazwą Napszykłat kryje się jedna z najciekawszych polskich formacji eksperymentujących z hip-hopem. W ramach promocji swej nowej płyty - "NP" - wystąpi ona w Krakowie. Z tej okazji rozmawialiśmy z Robertem "Piernikiem" Piernikowskim, odpowiadającym za wokal i sample.

Czwartek, 17 grudnia, godz. 20, Re

- Usłyszeliśmy o Napszykłat po wygraniu konkursu w ramach festiwalu w Jarocinie w 2007 roku. Co Was skłoniło do zgłoszenia się na rockową imprezę?

 - Tak naprawdę - przypadek. Zastanawialiśmy się, gdzie by zagrać i wpadliśmy na pomysł, żeby dla przypału wysłać zgłoszenie do Jarocina. Początkowo myśleliśmy, że zaproszą nas na dużą scenę, tymczasem zostaliśmy przekierowani na małą, gdzie odbywał się konkurs. Byliśmy żądni przygód, pomysł wydawał się trafiony. Poza tym dużo wtedy mówiło się o poszerzeniu formuły festiwalu. Kiedy okazało się, że przyznano nam główną nagrodę, byliśmy zszokowani odwagą jury.

 - Co Wam przyniosło to wyróżnienie?

 - Wyznam ci, że do dzisiaj nie odebraliśmy nagrody... Przyznano nam bowiem możliwość dokonania nagrań w profesjonalnym studiu, a przez opieszałość organizatorów do tej pory nic z tego nie wyszło. Nie kwapiliśmy się więc do medialnego wykorzystywania faktu tego zwycięstwa. Jesteśmy skromnymi chłopakami. (śmiech)

 - Jesteście klasyfikowani jako zespół hip-hopowy. Zgadzasz się z tym?

 - Niestety odbiorcy hiphopowi, którzy zakończyli swoje muzyczne poszukiwania na etapie Dr. Dre, nie są zainteresowani wyściubieniem nosa poza to, co już znają. Natomiast fani muzyki alternatywnej posługują się etykietą przygłupawych hiphopowców w za dużych ciuchach z blantami w ustach. A my jesteśmy tego zaprzeczeniem. Dla mnie hip-hop to muzyka maksymalnie otwarta, progresywna, poszukująca. I w tym kontekście zgadzam się z takim zaklasyfikowaniem Napszykłat.

 - Pisząc o Waszej debiutanckiej płycie "Plenum" najczęściej przywoływano Beastie Boys i Kaliber 44. Rzeczywiście inspirowaliście się dokonaniami tych formacji?

 - Owszem, Beastie Boys kiedyś słuchaliśmy nałogowo, pewnie więc wpłynęli na nas, nawet w nieświadomy sposób. Ale Kaliber 44? To było płytkie porównanie. Wolimy ten temat pominąć.

- Przed wydaniem tegorocznej płyty - "NP" - skład Napszykłat skurczył się do trzech osób. Co się stało?

 - Po prostu rozeszły się nasze drogi - w sensie typowo ludzkim.

 - Czy to miało wpływ na materiał?

 - Pracowaliśmy nad premierowymi nagraniami już we trzech. "NP" to nasza pierwsza do końca przemyślana płyta. Na wcześniejszych dopiero próbowaliśmy wypracować własny styl, dlatego pojawiło się sporo niezaplanowanych, wręcz przypadkowych rzeczy.

 - Brzmienie "NP" jest zdecydowanie bardziej elektroniczne, momentami wręcz noise`owe. Dlaczego?

 - Chcieliśmy nasycić utwory gęstą, ciepłą, ale chropowatą masą. Mieliśmy dosyć piosenkowej konwencji: zwrotka-refren-zwrotka. Postawiliśmy przede wszystkim na warstwę muzyczną, bo przecież jesteśmy instrumentalistami. Nie chcieliśmy przegadać tej płyty, dlatego rymy są oszczędnie. Przecież hip-hop to nie tylko słowa, ale też muzyka.

- Tym rymom, które pojawiają się na płycie, nie brak jednak melodyjności.

- Bo z drugiej strony nie chcieliśmy postawić tylko na bitową szorstkość. Melodie fruwają w nas, mamy słowiańskie dusze.

- Radzicie sobie z odtworzeniem swego elektronicznego brzmienia na koncertach?

- Jasne, w końcu Napszykłat to trzy głowy i sześć rąk. Mamy dużo sprzętu. Korzystamy nie tylko z laptopów, jest też gitara i perkusja. A jeżeli wysiada prąd, siadamy przy bębnie i śpiewamy. (śmiech)

ROZMAWIAŁ PAWEŁ GZYL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski