Wczoraj grupy kolędnicze zjechały do Miechowa już po raz 45. Zanim pojawiły się na scenie miejscowego kina Gryf, barwny korowód przemaszerował ulicami miasta.
Za sprawą Noworocznych Przebierańców z Milówki nie było to przejście spokojne. Przy góralskiej muzyce kolędnicy z Beskidu Sądeckiego zaczepiali przechodniów, zatrzymywali samochody, a Śmierć co rusz usiłowała skrócić kogoś o głowę.
- U nas w każdej miejscowości są grupy kolędnicze: od Żywca po Zwardoń. Każda z tych grup kolęduje w ostatni dzień starego roku i pierwszy nowego. My w tej chwili jesteśmy taką grupą reprezentacyjną dla Milówki i jeździmy na różnego przeglądy i konkursy - mówi kierownik grupy Michał Kuś.
Kolędnicy z Milówki zwracali uwagę nie tylko zachowaniem, ale też efektowymi maskami (wykonane przez miejscowych rzeźbiarzy) i przebraniami. Do wykonania jednej czapy dla konia potrzeba dwóch dni pracy i... 800 arkuszy bibuły.
Grupy konkursowe prezentowały różne przedstawienia. Najczęściej można było oglądać Herody, czyli historię rzezi niewiniątek i śmierci Heroda. Takie przedstawienie pokazali m. in. kolędnicy z podmiechowskiej Brzuchani.
- Nasz zespół powstał 30 lat temu, by podtrzymać tradycje naszych dziadków. Działamy wciąż w tym samym składzie , ale słyszę, że są dzieci, które się do kolędowania garną - mówi kierownik Czesław Kosobucki. - Kiedyś chodziliśmy po domach, ludzie nas przyjmowali. Dzisiaj raczej tylko na specjalne zaproszenia, no i jeździmy na różnego typu przeglądy - dodaje Marek Bogacz, czyli Marszałek.
Wyniki wczorajszego przeglądu podamy w jutrzejszym wydaniu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?