MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Hałgas: Nie trzeba być lwem, można być lisem

Rozmawiał Jerzy Zaborski
Krzysztof Hałgas
Krzysztof Hałgas fot. jerzy zaborski
Rozmowa. Z KRZYSZTOFEM HAŁGASEM, 25-letnim pomocnikiem III-ligowej Soły Oświęcim, który przesądził o jej wygranej nad Podhalem (1:0).

- Bramka strzelona Podhalu była prawdziwym piłkarskim majstersztykiem. Oszukanie bramkarza tzw. podcinką było potrzebą chwili?

- Nie da się ukryć, że w przypadku pojedynku z bramkarzem umiejętność podjęcia szybkiej decyzji jest gwarancją sukcesu. Skoro bramkarz kładł mi się pod nogi, trzeba było go oszukać sposobem. Nie zawsze można być lwem, czyli decydować się na siłowe rozwiązania. Trzeba umieć być lisem. Nad „miękkim” przerzuceniem piłki pracuję sporo na treningach. Jest to wytrenowane. Przyznaję, że przez chwilę poczułem nutkę niepewności, widząc piłkę odbijającą się od poprzeczki. Spadła jednak tuż za linią bramkową. Sędziowie nie mieli żadnych wątpliwości. Takie bramki bolą rywali najbardziej.

- To już Pana szóste trafienie w tym sezonie. Po Pawle Cygnarze jest Pan drugim snajperem zespołu. Gol strzelony Podhalu był najładniejszy w tym sezonie?

- Z pewnością. Często wracam myślami także do jesiennego meczu na własnym boisku przeciwko Sparcie Kazimierza Wielka, kiedy po solowej akcji uderzyłem z 25 m, a piłka wylądowała w samym „okienku”. Ustaliłem wynik spotkania na 4:0. Chyba jestem specjalistą od dobijania rywali. Jednak indywidualne zaszczyty są na drugim planie. Najważniejsze jest dobro zespołu. Czy pół tuzina goli to dużo? W poprzednich sezonach, w rezerwach Piasta, w III lidze śląskiej, mój strzelecki dorobek oscylował w okolicach 10 trafień. Gdyby udało się ten wynik osiągnąć, tradycja zostałaby podtrzymana.

- To Pana pierwszy sezon w Sole. Czy w Gliwicach miał Pan szansę na debiut w ekstraklasie?

- Byłem w szerokiej kadrze pierwszego zespołu, ale tylko dwa razy zasiadłem na ławce w meczu ekstraklasy. Jednak szansy gry nie dostałem, więc można powiedzieć, że się o nią tylko lekko otarłem. Nie ma jednak po co wracać do przeszłości. Teraz gram w Sole i w jej barwach chcę się zaprezentować z jak najlepszej strony.

- Zawsze występował Pan na boku pomocy?

- Miałem epizody w ataku, ale w Sole są zawodnicy od strzelania goli. Najlepiej czuję się na lewej pomocy, choć do pierwszej drużyny Piasta byłem przymierzany na lewą obronę.

- Bardzo dobre warunki fizyczne predysponują Pana raczej do gry w siatkówkę czy koszykówkę...

- W moim rodzinnym mieście, czyli Kędzierzynie-Koźlu, dominuje siatkówka, ale mnie od razu ciągnęło do futbolu. To przyszło samo, bo w mojej rodzinie nie ma jakichś sportowych tradycji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski